Mi­mo­za­mi je­sień się za­czy­na,
Zło­ta­wa, kru­cha i miła.
To ty, to ty je­steś ta dziew­czy­na,
Któ­ra do mnie na uli­cę wy­cho­dzi­ła.

Od two­ich li­stów pach­nia­ło w sie­ni,
Gdym wra­cał zdy­sza­ny ze szko­ły,
A po uli­cach w lek­kiej je­sie­ni
Fru­wa­ły za mną ja­sne anio­ły.

Mi­mo­za­mi zwię­dłość przy­po­mi­na
Nie­śmier­tel­nik żół­ty - paź­dzier­nik.
To ty, to ty moja je­dy­na,
Przy­cho­dzi­łaś wie­czo­rem do cu­kier­ni.

Z prze­mo­dle­nia, z prze­om­dle­nia sen­ny,
W par­ku pła­ka­łem szep­ta­ny­mi sło­wy.
Mło­dzik z chmu­rek prze­świ­ty­wał je­sien­ny,
Od mi­mo­zy zło­tej - ma­jo­wy.

Ach, czu­ły­mi, prze­mi­ły­mi sna­mi
Za­sy­pia­łem z nim ga­sną­cym o po­ran­ku,
W snach daw­ny­mi ba­wiąc się wio­sna­mi,
Jak tą zło­tą, jak tą won­ną wią­zan­ką...

Czy­taj da­lej: *** (Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz) - Bolesław Leśmian