Transparent pierwszomajowy

Jesz­cze raz nam, wio­sno, wy­ra­stasz
na mie­dza­mi po­szar­pa­nych po­lach,
jesz­cze raz nad ko­mi­na­mi mia­sta
za­wi­śnie słoń­ce – ma­lo­wa­ny do­lar.

Jesz­cze raz się uśmiech­niesz bez­zęb­nie
roz­wie­szo­ną nad do­ma­mi po­go­dą.
Nóg mi­lio­nem na bru­ku za­bęb­ni
głu­chy wer­bel ro­bot­ni­czym po­cho­dem.

Jesz­cze pier­si go­ry­czą za­pie­ką,
spa­li krzyw­da, przy­gnie­cie nie­moc.
To nie nie­bo na zie­mi – pie­kło!
To nie wio­sna – bu­rza nad zie­mią!

Świę­to pra­cy w lo­kau­tów wy­ścig,
świę­to wio­sny w świę­to roz­pa­czy
idzie oczy ze złu­dzeń oczy­ścić,
kro­kom krót­ką dro­gę wy­zna­czyć.

Ja­sna wio­sno, wio­sno po­nu­ra,
roz­igra­na ko­lo­rów grą!
Wol­no wzbie­ra nad nami w chmu­rach,
cięż­ko ro­śnie szkar­łat­ny grom.

Nie­cier­pli­wym krzy­kiem po­bud­ki
prze­leć dzi­siaj po wsiach i mia­stach.
Moc­no w pier­si po­wie­trza! Czas krót­ki!
Na ze­ga­rze za pięć dwu­na­sta.

Czy­taj da­lej: Praca – Edward Szymański