Jeszcze raz nam, wiosno, wyrastasz
na miedzami poszarpanych polach,
jeszcze raz nad kominami miasta
zawiśnie słońce – malowany dolar.
Jeszcze raz się uśmiechniesz bezzębnie
rozwieszoną nad domami pogodą.
Nóg milionem na bruku zabębni
głuchy werbel robotniczym pochodem.
Jeszcze piersi goryczą zapieką,
spali krzywda, przygniecie niemoc.
To nie niebo na ziemi – piekło!
To nie wiosna – burza nad ziemią!
Święto pracy w lokautów wyścig,
święto wiosny w święto rozpaczy
idzie oczy ze złudzeń oczyścić,
krokom krótką drogę wyznaczyć.
Jasna wiosno, wiosno ponura,
rozigrana kolorów grą!
Wolno wzbiera nad nami w chmurach,
ciężko rośnie szkarłatny grom.
Niecierpliwym krzykiem pobudki
przeleć dzisiaj po wsiach i miastach.
Mocno w piersi powietrza! Czas krótki!
Na zegarze za pięć dwunasta.