*** (W głąb kalendarza...)

W głąb kalendarza prowadzą niech wiodą imiona
Adam w przedsionku, Zofia w ptasim gnieździe
Barbara z Diabłem w grudniowym zajeździe,
Nad ziąbem trunków lokiem zamyślona.

Luty obróci kożuch rzek na wznak,
Czerwiec na szpadle sprowadzi dżdżownice,
Październik sypie jabłka w kosze skrzypiec

I jeden krok
I roku brak

A gdzież się miłość w czasie zapodziewa
Ta już ostatnia jak wyblakły kontur
Na drzwiczkach sanek, na pieców polewach
Zaścianek burzy w zazdrostek zakątku

Blady Lermontow pisał o niej tak
Łuskając z łupin zamszu pistolety
Na wiorstę szlaku od ostatniej mety
I jeden krok
I mety brak


W głąb kalędzża niech prowadzą leśne runa siwe od naftalin,
Stwardniałe gruzy niezerwanych malin
Pazurki ptaków uświerkniętych we śnie,
Wargi kobiecej żelazisty smak

I jeden krok
I roku brak

Czytaj dalej: Lekcja anatomii (Rembrandta) - Stanisław Grochowiak