Zbiegło z furkotem. Stanęło — i stoi
Te lat czterdzieści jak widmowy las.
Nie masz, Dzieciństwo, już młodości mojej,
Został tobołek — głaz.
— Lecz jak rozplątać żyły na kamieniu,
Palcami zajrzeć do kamiennych wnętrz?
— Podźwignij czoło i nie leń się, leniu,
Do walki wręcz.
Spłonęło żyto, świt z wykrotu dymi,
Idę z palcami mgłą pokrwawionymi.