Dawniej, kiedy spojrzał na nią,
To jak słońca blask,
Życia jego była panią
I szafarką łask.
Mogła zdeptać go jak trawę,
Zerwać jako kwiat,
Byle słówko jej łaskawe,
Byłby spalił świat.
Kiedy głowę odwróciła,
Duszę targał szał,
Kiedy czoło zachmurzyła,
On, jak listek drżał;
Gdy kto okiem na nią rzucił,
On jak chusta bladł
I byłby się z wiatrem kłócił,
Co jej oddech kradł.
Dzisiaj sam nie wierzy zmianie,
Ktoś go urzekł zły —
Zobojętniał nagle dla niej,
Rozwiały się mgły....
Inny dziś ustami zbiera
Tę słodycz z jej lic
I miłośnie tak spoziera!...
A on?
— A on nic.