Tadż el Faher, Abd el Niszan, Emirze tułaczy!
Coś chciał zawsze więcej, szczodrzej, gdzie indziej, inaczej —
Któryś gardził i pomiatał — czym? — Poeta zgadnie...
Piękność Abli królowała w legendzie Antara;
W twojej — szał wolności tylko i klacz, Muftaszara,
Kochejlanka, cwałująca z sercem twoim zgodnie.
Płyniesz w siodle, smętnie biały jak zły anioł moru —
Z twojej kopii wieje chmura piór strusia Tedmoru!
Nocą smutne składasz wiersze. O co życie winisz?
Czyś dlatego wichry minął w Wehabi, w Halebie,
Płacząc w grzywę słodkiej klaczy wykarmionej chlebem,
Aby łzami stwierdzić wolność oka wśród pustyni?,
— Ty poetom drogę znaczysz; za twoim przewodem
Lecą myśli nasze dumne, buntownicze, młode,
Poematy nieczytane, toczące się z wiatrem!
W nas, po nocach twoje chmurne powstaje pragnienie
I słyszymy Muftaszarę, wzywającą rżeniem
Do ucieczki wgłąb pustyni przed pustynnym światem!