Szlachetny automat

Idziesz, troskÄ… owiany. Oczy wbijasz w ziemiÄ™
Z deszczem pada grad gorzki i drobny jak siemiÄ™.
Na chodniku ślad kaszlu, pamiątka gruźlicza,
czyha na wzrok spuszczony. Smętna jest ulica.

Nie jadłeś od tygodnia. Na herbatę nie masz.
Twój stosunek do świata: rezygnacja niema.
A gdy słyszysz za sobą śmiejących się ludzi,
myślisz z wielką pokorą - żeś ty śmiech obudził.

Wreszcie staniesz, znużony. Oprzesz się o ścianę
Z dachu trafiÄ… ciÄ™ krople z sadzÄ… pomieszane
i nim wyciągniesz rękę, którą trzęsie febra,
już ci grosz w nią włożono. I otoś jest żebrak...

Odtąd będziesz wytrwałym, cichym automatem,
który grosze wyłudzą - a polega na tem,
że daje byle komu, za te kilka groszy,
smak dobrego uczynku, anielskiej rozkoszy!
Żebrząc sprzedajesz litość, dobrotliwość, hojność -
W niebo wiedziesz ulicÄ™ bezdusznÄ… i rojnÄ….

Czytaj dalej: Miłość (Nie wi­dzia­łam cię już od mie­sią­ca) - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska