Nie darmo szumiał potok, szarpiąc się a kamieniach,
Gdy niegościnny parów w koryto zamieniał -
I nie darmo lawina toczyła się z turni,
Gdyż dokonała dzieł swych: stali ludzie chmurni
Patrząc na wieś zniszczoną i zwłoki zabitych...
I nie darmo kiełkował żołądź w mech spowity:
Wyrósł krzepki, w szlachetnej liści swych ozdobie,
Wyżej nad inne drzewa i szumiał o sobie.
Kropla deszczu, pracując, wyżłobiła skałę -
Wzrastały perły w muszli - nieśpieszne, lecz trwałe...
I tylko twój, człowieku, wysiłek bez granic
Poszedł na wiatr, na marne, na przekór i na nic.