I gdzież jest drugie miasto tak liśćmi pokryte,
Jakby strzechą zielonej wokoło dachówki?
Kasztany - pień obok pnia -
Nokturn cienisty za dnia -
Duszno, grząsko...
Pod każdą z ławek srebrna, deszczowa kałuża;
Na ławce - profesor z książką,
Na drugiej - hrabina w pince-nez,
A na trzeciej żydowska dziewczynka, jak róża...
Tyle ich było pięknych. Ach, róże nieszczęsne!

Czytaj dalej: Miłość (Nie wi­dzia­łam cię już od mie­sią­ca) - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska