Nie skarż się!

Autorka:

Nie skarż się, bra­cie! żad­na grud­ka zie­mi,
Któ­rą oce­an skrzy­dła­mi srebr­ne­mi
Lot­nych fal swo­ich od brze­gu od­bi­je,
Nie gi­nie mar­nie... żad­ne pia­sku ziar­no,
Le­cą­ce w ot­chłań strasz­li­wą i czar­ną,
Gdzie mi­lion cu­dów i prze­ra­żeń żyje,
Nie jest stra­co­nem... Przy­ro­dy po­tę­ga,
Gdy wód i ognia ście­ra­ją się prą­dy,
Łamie krysz­ta­ły, do dna mo­rza się­ga,
I z tych ato­mów dźwi­ga nowe lądy.

Nie skarż się, bra­cie! żad­na kro­pla rosy,
Co ran­kiem pada na łąki i wrzo­sy
I w bry­lan­to­we dy­ade­my stroi
Głów­ki róż dzi­kich i bia­łych po­woi,
Nie tra­ci bytu, choć taje, mdle­ją­ca
Od po­ca­łun­ków pło­mien­ne­go słoń­ca...
Ta sama kro­pla, ukry­ta w ob­ło­ku,
W twarz ci gdzieś pry­śnie u bia­łej ka­ska­dy,
Albo uprzę­dzie dla mgły rą­bek bla­dy,
Albo w naj­droż­szem to­bie bły­śnie oku!...

Nie skarż się! iskra, co ga­snąc ula­ta,
Jak duch zdmuch­nię­ty w wy­sił­ku da­rem­nym,
O atom świa­tła nie zu­bo­ży świa­ta,
Choć znik­nie w zmierz­chu ta­jem­nym...
Ta sama iskra, tchnię­ta gro­mem sło­wa,
Prze­bie­gnie ogniem przez wzru­szo­ne tłu­my,
Lub, jako strza­ła bu­rzy pio­ru­no­wa,
Roz­wa­li pra­sta­re tumy.

Nie skarż się, bra­cie! ostat­nie wes­tchnie­nie,
Któ­re bez jęku, bez szme­ru, bez skar­gi,
Roz­chy­la bla­de, ko­na­ją­ce war­gi,
Nie leci w ni­cość i wiecz­ne mil­cze­nie...
Ono się zbu­dzi, jak wi­cher na­wal­ny,
Co ła­mie masz­ty i ża­gle na­prę­ża...
Lub jako okrzyk lu­dów try­um­fal­ny,
Gdy spra­wie­dli­wość zwy­cię­ża.

Sił swo­ich ni­g­dy nie roni przy­ro­da,
Ale je w wiecz­nym utrzy­mu­je ru­chu,
I w ta­jem­ni­czym ist­nie­nia łań­cu­chu
Nic ich nie uj­mie, i nic ich nie doda...
Choć­by oce­an pod­niósł się w błę­ki­ty,
Choć­by na zie­mię spa­dła mlecz­na dro­ga;
Za­wsze pier­wia­stek bytu nie­po­ży­ty
Obej­mie sobą myśl Boga.

Nie skarż się, bra­cie! choć du­cha szer­mie­rze
Pa­da­ją w wal­ce, przez ciż­bę zdep­ta­ni,
Wiecz­ne ludz­ko­ści z po­stę­pem przy­mie­rze
Nie zgi­nie w mrocz­nej zwąt­pie­nia ot­chła­ni.
Ide­ał ja­sny, ide­ał pro­mien­ny,
Co­raz wyż­sze­go i szer­sze­go ru­chu,
Choć w for­mie zja­wisk wy­da­je się zmien­ny,
Trwa wiecz­nie w praw­dzie i du­chu.

Nie skarż się, bra­cie! choć w dzie­je wpa­trzo­ny
Wi­dzisz krew tyl­ko, i hań­bę, i rany;
Cel, dla któ­re­go pra­cu­ją mi­lio­ny,
W drob­nych ułam­kach za­le­d­wie nam zna­ny.
Co tra­cą wie­ki, nie za­wsze jest stra­tą:
Z ciem­nic wię­zie­nia, ze sto­sów mę­czeń­stwa,
Myśl ula­tu­je żywą i skrzy­dla­tą,
By śpie­wać hym­ny zwy­cię­stwa.

Nie skarż się! al­boż wie­dzieć je­steś w sta­nie,
Gdzie dziś kieł­ku­je siew, zprzed lat ty­sią­ca,
I ja­kim kwia­tem wspa­nia­łym po­wsta­nie
W ju­trzen­nych pro­mie­niach słoń­ca?
Jaka ożyw­cza i płod­na po­tę­ga
Za­mierz­chłej pra­cy wiek nowy za­si­la?
I gdzie le­cą­ca z ust od­de­chem, chwi­la,
W po­tęż­nych skut­kach swych się­ga?

Duch dąży w świa­tła dzie­dzi­ny przy­szło­ści,
I w ru­chy swo­je wcie­la nie­wi­do­mie
Żywą ener­gią wal­czą­cej ludz­ko­ści,
W ca­łym jej róż­nic ogro­mie.
Z pro­mien­nej jego, choć krwa­wej, zdo­by­czy,
Nic nie prze­pa­da i nic nie za­gi­nie;
Jest myśl, co każ­dy wy­si­łek po­li­czy
Wiel­kiej trium­fu go­dzi­nie.

Czy­taj da­lej: Ojczyzna moja – Maria Konopnicka