Żem o Twych dłoniach, okutych w pioruny,
Zapomniał, zgiąłeś głowę mą do prochu.
I gdy mi serce ustało w popłochu,
Na nerwy palce kładłeś, jak na struny.
Jak zabitego wroga Tyś mię wtoczył
Wszędzie, gdzie serce krwawi się i targa
- Aż z ust zsiniałych wybiegł krzyk i skarga,
Ażeś mię znowu modlić się nauczył.
Dziś jużem nawykł... Dziś sam karku nagnę
Pod stopę Twoją, serce dam Ci w ręce.
I będę cicho konał, byłem w męce
Czuł, że jest szczęście, gdzie ja szczęścia pragnę.