Luli-luli, mój syneczku,
śpij w kolebce z róż -
ja cię będę kołysała,
a ty oczki zmruż;
ale zmrużaj niezupełnie,
szparki zostaw dwie:
trzeba wiedzieć, komu płaca,
za co, no i gdzie.
PKO to pewna przystań
wśród życiowych burz
śpij, maleńki stypendysto,
śpij w kolebce z róż.
Jakże powiem, że sokole
twoje oczki są?
Gdyś strzeleckie ty pacholę
całą duszą swą.
Czytać uczysz się na "Rigdzie",
dużo liter ma -
i Tak chętnie nie jesz nigdzie
jak w ZPOK.
Tata zaś pracuje w LOPP-ie,
z aktów ściera kurz -
śpij, ty mój maleńki chłopie,
w kolebeczce z róż.
Miesiąc wyszedł ponad chmurę,
posrebrza twój nos -
jeśli cłu esz zarabiać piórem
najprzód zdobądź POS.
Coś mi w oku zabłysnęło,
jasna przyszłość twa:
tom co rok w "Ossolineum"
i muzyka gra.
Chleb i czek ci niosą w darze,
sadzają na plusz -
śpij, maleńki mój pisarzu,
w kolebeczce z róż.
Inter arma silent Musae,
jak Suworow rzekł -
ale teraz same róże
zsyła Józef Beck.
Teraz więc po wszystkich kątach
niechaj twórczość wre!
Bo i kanclerz, jak Gioconda,
do nas śmieje się.
I Litwinów niczym Asnyk
czuje się chez nous -
śpi, mładieniec mój priekrasnyj.
Bajuszki-baju.