Warszawo, Warszawo, ty czerwienny grodzie!
Obrano cię niegdyś królową w narodzie.
Nie obrano ciebie dla twojej urody,
Jeno dla tej Wisły, dla tej Białej wody…
Jeno dla tej starej mazowieckiej ziemi,
Co cię kołysała szumami leśnemi…
Kołysała ciebie, do snu ci śpiewała
«Rośnij ty mi, grodzie, wysoko jak skała…
Wysoko jak skała, co w nią biją fale
Na brzeg rzucające skrwawione korale
Rośnij mi do słońca, daleko za chmury,
Kędy orły lecą srebrzystemi pióry»…
Wiatr się górą nosi, po gałęziach chodzi
Zorza co dziś zgasła, znowu rankiem wschodzi…
Na polanie stoi stary dąb pochyły,
Co wyrósł przed wieki z piastowej mogiły…
Na polanie stoi, drobnym liściem chwieje,
W szumach opowiada twoje dawne dzieje
Hej nie było tobie jasnej gwiazdy w niebie,
Ani jasnej doli nie było dla ciebie!
Na granicie Wawel — na piasku Warszawa,
Nad tą modrą Wisłą świeci tęcza krwawa…
Nad tą modrą Wisłą jaskółki latają,
Gubią w wodzie piórka — że gniazda nie mają!
Ziemio, matko stara, mazowiecka niwo!
Bądźże miastu twemu chlebem swym życzliwą!
Dębie ty piastowy, pieśniarzu żałośny,
Niechże go twe szumy budzą każdej wiosny!
Siłę niechaj bierze z kłosów swojej ziemi…
Serce niechaj karmi pieśniami staremi!