De Profundis...

O mo­rze, mo­rze! Czy­liż jest na to­bie
gdzieś wy­spa taka, gdzie bym mógł być sam,
jak w gro­bie?
O, nie­chaj pój­dę tam...

Niech nikt nie przyj­dzie tam, li anioł ci­szy
niech ser­ce moje, gdzie mio­ta się krew,
uci­szy
przez swój mil­czą­cy śpiew.

O mo­rze, mo­rze! Taki anioł ciem­ny
jest dziś pra­gnie­niem moim i tę­sk­no­tą;
duch, wskroś isto­cie wszel­kiej obcy ziem­nej,
słup sta­lak­ty­tu przed za­klę­tą gro­tą...

O przyjdź, anie­le! mil­cze­nia anie­le!
W twe nie­me oczy pa­trzeć, wpić się chcę...
Za wie­le
wi­dzia­ły oczy te...
O przyjdź, anie­le, mil­cze­nia anie­le!
Na ser­ce moje po­łóż rękę swą...
Za wie­le
prze­czu­ło ser­ce to...

O przyjdź, anie­le, anie­le mil­cze­nia!
Tyś Bo­giem moim, tyś wszyst­kim mej du­szy!
Przyjdź, wie­czy­ste­go daw­co uko­je­nia,
śnie­gu, co ci­cho w noc na polu pró­szy...

Nic nie chcę pra­gnąć! nic żą­dać!... O mo­rze!
ruń falą ku mnie, precz unieś mnie stąd
w bez­dro­że
przez naj­sza­leń­szy prąd!
A może znaj­dę wy­spę, któ­rą ma­rzę,
gdzie tyl­ko ci­sza wie­ku­ista trwa,
w bez­mia­rze
tyl­ko ruch fali drga...

Gdy mi twą rękę na ser­cu po­ło­żysz,
du­chu mil­cze­nia z skrzy­dła­mi ciem­ne­mi:
wzdry­gniesz się w so­bie cały i za­trwo­żysz,
bo oto idę ku to­bie tam - z zie­mi...
Gdy krwią mi ser­ce wre, gdy nic nie mogę,
choć­bym za chwi­lę czy­nu ży­cie dał:
po­żo­gę
zgaś pra­gnień, stłum ich szał...

Le­piej już iście jak me­te­or mi­nąć,
gdzieś na prze­past­ny mor­ski za­biec szlak
i zgi­nąć,
niż być bez­sil­nym tak!...

Czy­taj da­lej: Lubię, kiedy kobieta... – Kazimierz Przerwa-Tetmajer