Jesienią

Jak gwiazdy spadłe na czarne zagony
Jaśnieją sterty pszenne i żytniane,
A czoła w mleczną owinął im pianę
Pajęczych przędziw łańcuch wysrebrzony.

Z ognisk pastuszych bije blask czerwony,
Złocą się iskry przez dymy przesiane
I słychać głosy tęskne, rozśpiewane,
Rusińskich dumek rozełkane tony.

I cisza znowu. Chłopskie wierzby siwe
Opadłym liściem mącą wodę w stawie.
Słychac ciągnące odlotne żurawie,

Białe przędziwa gdzieś lecą przez niwę,
Białe przędziwa płyną... wiatr je mota
I płynie z stepów bezdenna tęsknota!

Czytaj dalej: Lato - Kazimiera Zawistowska