W ostatni dzień, w ostatni dzień,
Wyście podróżne tu ptaki
Spotkały suchy dębu pień,
Co od piorunów miał znaki.
Lecz gdy go spiew poruszył wasz,
Gdy głos doleciał z ojczyzny,
Wylazła nagle człeka twarz
Z pod kory — ze spalenizny.
Z pod liści błysnął złoty łuk
I ręka - i kawał korony,
W dębie słowiański mieszkał Bóg,
I wam się pokazał zjawiony.