Nie grzech, lecz obrzydliwość pusta:
Dobrobyt mój i bystra sława,
I lśniących rymów pełne usta,
i dowcip zwinny i Warszawa.
Nie grzech, lecz smutek i znużenie:
Ten bezwstyd szczęścia codziennego,
i błogość snu poobiedniego,
i wolność – ciężka jak więzienie.
Ratuje-strach, rosnący w piersi,
Zabobon, szczurem biegający,
Rozpacz i łaska zimnej śmierci,
O! nie karzącej. Drwiącej tylko.
Z tomiku Biblia Cygańska i inne wiersze (1933)