Pamiętasz? W skalnej mieszkaliśmy grocie
dzicy i pełni pierwotnej pogody...
Łożem nam były zielone paprocie
i mchy — pokarmem zaś leśne jagody...
Wkrąg otaczała nas puszcza bezkreśna.
Nocą od ryku trzęsły się jaskinie —
Szalała w mrokach krwawa orgia leśna
i śmierć czaiła się w każdej gęstwinie...
Wieczorem, gdy już zachodziło słońce,
wracałem z łowów łupem obciążony —
Odprowadzały mię ślepia jarzące
aż tam, gdzie płonął ognia kwiat czerwony...
Złoci od jasnej ogniska pozłoty
rwaliśmy w strzępy krwawy kadłub łani,
a potem szliśmy szaleć w głębi groty
syci i ciepłą jeszcze krwią pijani...