Spotkanie

Złote słońce umiera w borze...
(Gasną blaski jasnych promieni).
Złote słońce umrzeć nie może...
(Krew czerwona niebo rumieni).

Dwóch rycerzy wyszło do walki...
(Jakże zimnem jest ostrze szpady).
Złote słońce we krwi umarło...
(Jakże zimnym jest księżyc blady).

Obie szpady już krwią zbryzgano — —
(Krew gorąca strumieniem bije!...)
Obie szpady jadem zatrute — —
Obie szpady syczą jak żmije!!

Czarny Rycerz walkę przerywa
i powiada tak do rywala:
„Czas nam, bracie, umierać młodo.
Jad mi w żyłach ogień rozpala.

Gdy różana zorza zaświta,
już nie ujrzy wówczas nas obu...
Obie szpady jadem zatruto...
(szpady zimne, zimniejsze od grobu...)“

Odpowiada mu Złoty Rycerz:
„Hej, cokolwiek się z nami stanie,
niech szczęśliwie żyje na ziemi
nasze słodkie, cudne kochanie...

Błogosławię jej oczy modre,
w których było niebo i słońce...
Błogosławię jej usta szczodre
w całowaniu takie palące...

Błogosławię jej śliczny uśmiech
taki tkliwy i taki czuły
i jej białe, miękkie rączęta,
które ostrza naszych szpad zatruły“...

Czytaj dalej: Uśmiech dziecka - Julian Ejsmond