Słodka królewna idzie w las,
gdzie mieszka pustelnik stary,
który wyroki niebios zna
i umie rzucać czary.
Śmieje się bór, sosnowy bór...
Zmilkł w gąszczach świegot ptaszy.
Coś czai się za każdym pniem,
w czarnych zaroślach coś straszy.
(I mówi królewna tak:)
„Hej, pustelniku, przychodzę tu
zalana łzami rzewnemi,
ja, com jaśniała ongi tak
jak słońce, wesele ziemi.
Ciemny jest bór jak śmierć... jak śmierć...
a bezdenny — jak miłowanie...
Szpada rozstrzygnie, komu się
moje biedne serce dostanie.
(Jakże jest srogim los...)“
Pustelnik woła: „Nie lej łez...
Mam niezawodną radę,
zaklęcie tajemnicze znam
i oczaruję szpadę.
Mów tylko, który z mężów dwóch
twojemu sercu daleki...
Czarna i nieprzespana noc
przesłoni mu oczy na wieki“...
(Królewna mówi tak:)
„Cudny jest Ryszard, cudny jest Jan...
Jan ma kędziory ze złota.
W duszy mej namiętności raj
budzi Ryszarda pieszczota.
Dziecięca słoneczna Jana twarz
jest jako świętych twarze.
Ryszarda szał pali mi krew —
umierać z żądzy każe...
(Nieszczęsna, kocham dwóch...)“
Pustelnik szepce: „Nie płacz już...
Znam ja przemożne czary.
Stępi się od nich ostrze szpad
i żadnej nie będzie ofiary“...
(Królewna mówi tak:)
„Ze żmii zębów, z trujących ziół
daj mi najgorsze jady.
Pali mię miłość do obu z nich —
Chcę zatruć więc obie szpady...
(Nieszczęsna, kocham dwóch...)“