O, płótna kolorowe, których tutaj tyle,
Czerwone, granatowe, różowe motyle,
Jak kwadraty skaczące barwnej szachownicy.
Kraino egzotyczna w pośrodku stolicy!
Woń owoców, ryb lśniących, suszonych fig skrzynie,
Hale miejskie zmieniają w port w wschodniej krainie,
W targowisko krzyczące pod dalekiem niebem
Gdzie się chałwę sprzedaje z świętojańskim chlebem.
Tęsknoto ma, co kramy zmieniasz w tajemnice,
W wonny ogród zamorski, żydowską dzielnicę,
Oto, jak ptak, odlotu niespokojne chwili
Moje serce drży tutaj i ze smutkiem się chyli
Nad gwarną, dygoczącą codzień ludzką rzeką,
Nad podróżą tak bliską, a taką daleką.