Milusińscy?!... stara szlachta,
Od aniołów gdzieś pochodzi.
W herbie zwykle ma.... bociana,
Ani poznasz, kto ich rodzi.
Główki płowe, oczki duże,
Pulchne nóżki i rączęta.
Rozkosz matek, duma ojców.
Milusińscy — niebożęta.
Jakie to tam skapryszone,
Jakie bywa dumne, harde!...
Z nieba idzie prostą drogą,
Więc dla ziemi ma — pogardę.
Z świata sobie nic nie robi,
Często palce w buzi trzyma,
Drwiąc ze wszystkich konwenansów —
Na to nawet rady nie ma.
Jakie to tam bywa śmiałe,
Jakie umie stroić dąsy!
Król nie król — niechby się schylił,
To go zaraz łap za wąsy.
Król nie król — o wielkie dziwa!
Któż-bo o tym nie pamięta,
Że od wieków Milusińscy
Co do nogi — królewięta.
Kiedy taki bobuś mały
Z swej poduszki się wychyla,
Tobyś przysiągł, żeś go widział —
Przy Madonnie gdzieś Murilla....
I spoglądasz trwożnie w niebo,
Jedną prośbą wzbiera łono —
Bo mu ztamtąd zapomnianych
Skrzydeł tylko nie zrzucono....
Gdy to zacznie gwarzyć z tobą:
„Bla-blu, bla-blu“.... to rozkosze!
Kiedy wdzięcznie złoży dzióbek,
„Plosę“ — mówiąc, zamiast: „proszę“,
Gdy rączkami ci obejmuje,
I do ucha bez wytchnienia
W sprawie „lali“ i „pielnika“
Daje już swe polecenia,
Tobyś duszę wyjął z siebie,
Każdej prośbie czyniąc zadość,
Aby tylko Milusińskim
Na chwileczkę sprawić radość.
Gdyby nie ci Milusińscy —
Człekby nieraz skoczył w wodę,
Lub rozdeptał gorzkie życie,
Jak grzyb, albo złą jagodę.
Gdyby nie ci Milusińscy,
Co nam ciernie życia złocą —
Boże, iluż sercom biednym
Pustką byłby świat sierocą!