Jesień to gwiazdy lecące z drzew. 
Liście jak węże syczą. 
Przewożą arki na drugi brzeg 
głowy obciętych księżyców. 
Ciągną kondukty przez zgasły czas 
- spróchniałe ichtiozaury. 
Jak wieko spada nieba trzask 
na biały wzrok umarłych. 
A on do stołu przykuty snem 
kamiennym jak klosz urny, 
widzi lodowce porosłe mchem 
i myś1i, że to trumny. 
dn. 4.X.41 r. 
K. B. et J. K. W.