Pieszczona wietrzykiem,
Pojona deszczykiem,
Promieniami słonka wygrzana,
W poranku majowym,
Ogródku kwiatowym,
Zakwitła różyczka rumiana.
Zakwitła rozkosznie,
Marzyła miłośnie,
W ranki łzami rosy płakała,
Za modrym, za kwiatkiem,
Kochankiem bławatkiem,
Którego kochała, kochała!
A modry bławatek,
Bez czucia był kwiatek,
Choć na wspólnej grzędzie zakwitał;
Patrzył się niechętnie,
Zimno, obojętnie —
Na różę, choć miłość w niej czytał.
A róża kochała,
Z kochania więdniała,
Krasa jej listeczków pobladła;
Pewnego poranku,
Marząc o kochanku,
Z marzeniem na ziemię upadła...