Ósmy krzyżyk przy mnie stoi,
Czas już w drogę bracia moi.
Dajcie wina w roztruchany,
Wypijemy strzemiennego,
A wiwat będzie oddany
Podług sumienia każdego.
Najprzód wnoszę wasze zdrowie
Rycerskiej Polski synowie!
W rozdartym dzisiaj narodzie
Cała siła w waszéj zgodzie;
W pracy waszéj przyszłość cała
Praca zaszczytem się stała.
Każdy teraz kocha pracę,
Pracę słowa, pracę ziemi,
Ostatnich naszych klejnotów;
Bo duch Polski zginie z niemi
A wróg zawsze niszczyć gotów
Wasze dwory i pałace
Zagranicznym szumnym blaskiem
Błyszczące niegdyś czas długi,
Dziś w skromne jęte komnaty
Są ochroną, są przybytkiem
Nauk, talentów, oświaty
I rzeczywistej zasługi,
Skądbądź, z góry czy z poziomu
Wstąpią do waszego domu.
Polskiej rodziny synowie, —
Wnoszę wasze... nasze zdrowie!
Wasze zdrowie, dusz pasterze!
Pracujecie wiernie, szczerze
Dla kościoła, dla ludzkości.
Gdy się w tłumnéj gorliwości
O prebendy ubiegacie,
Małe za większe mieniacie,
To nie względem jura stolae,
(Bo wam potrzeba tak mało,
Na jałmużnę byle stało)
Ale by szersze mieć pole
Apostołów idąc śladem,
Być poradą być przykładem
I ustalać w świętéj wierze —
Wasze zdrowie dusz pasterze!
Wasze zdrowie, wy włościanie!
Ludku skrzętny, pracowity.
Przy waszych stosunków zmianie,
Gdzie własności skarb nabyty —
Postęp jawny: czystsze chaty,
Sąsiad teraz nie zna straty
Ni w obejściu ni na niwie,
Bo zamiast szkodnéj mitręgi
Każdy u siebie uczciwie
Szuka szczęścia w swojéj pracy —
Wasze zdrowie, wy wieśniacy!
Wasze zdrowie budownicy,
Przedsiębiorcy, robotnicy,
Tak sumienni w danem słowie —
Ludzie wiary, wasze zdrowie!
Wasze zdrowie demokraci,
Ze spadkobierców dziedzicznych,
Najmłodsi ze wszystkich braci!
Na marzeniach historycznych
Państwa i Chrześcijaństwa
Odnawiacie sztandar święty,
Duchem czasu rozwinięty
I wolności i równości!
Pod tarczą takiego hasła
Świat zatlał w bratniéj miłości,
Zawiść, zdrada, zemsta zgasła;
Nikt już nie myśli o sobie,
Nikt nie pyta kto na przodzie,
Ale myśli o sposobie,
Jak zasłużyć się w narodzie.
Nowéj ery zwiastunowie!
Demokraci, wasze zdrowie!
Wasze zdrowie, publicyści!
Tegocześni Wajdeloci,
Czoła wasze prawda złoci
W gaju wawrzynowych liści.
W świątyni waszéj zasiada
Jakby światłości korona,
Sędziwych mężów gromada
Sowicie uposażona
Nauką i doświadczeniem,
A zwłaszcza czystem sumieniem
Tam z ogólnego ogniska
Na wsze strony iskry ciska,
Oświéca, albo zapala,
A lud słucha, wierzy z dala,
Co przebrzmiało w waszem słowie —
Publicyści, wasze zdrowie!
W tych wiwatach na valete
Jeślim skrócił w jakim względzie,
Albo przecenił zaletę,
To wina zapewne będzie
Za staréj mojéj pamięci
Lub za młodéj może chęci;
Bo wiwatów moich przecie
Za satyrę nie weźmiecie.