Przybiegła dziewczyna,
Stanęła nad wodą,
Rzuciła oczyma,
Przelękła się sobą.
A wodo, ty wodo,
Co płyniesz z pod dęba,
Czemu nadół głową
Przewracasz dziewczęta?
Za to, żeś mnie zwiodła,
Wskoczę ja do ciebie,
Przepluszczę cię do dna
I dobrze przetrzepię.
Spodniczkę zrzuciła
I koszulkę białą,
Na piasek stąpiła
W wodę po kolano;
Wyciągła ramiona
Naprzód je podała,
Plusnęła do koła
Dziewczyna kochana;
Pluszcze się, swawoli,
To skoczy, to klęknie,
Krąg za kręgiem goni,
Odpływa niechętnie.
Rybki do niéj biegną,
Całują jéj nóżki,
Choć złapie niejedną;
Puszcza przez paluszki.
Nie bójcie się rybki,
Chociaż którą złowię,
Zaglądnę jéj w ślipki
Nic więcéj nie zrobię.
Aż tu gdzieś z głębiny
Rybka złotołuska
Płynie do dziewczyny
Prosto do serduszka
I coś z bliska szepce;
Dziewczyna ją słucha,
Więcéj pływać nie chce,
Bo jéj serce puka.
Co tam rybka radzi,
Bóg to wiedzieć raczy?
Dziewczyna nie zdradzi,
Jak zgadnąć inaczéj?
Słucha jeszcze chwilę,
Twarzyczkę rumieni,
Potem pod wierzbinę
Skoczyła z kąpieli.
Koszulę zawdziała,
Spodniczkę włożyła...
O rybko kochana,
Bodajś zdrowa była!
Kropelek ostatki
Musnęła po czole,
Pobiegła do chatki
Przez łąki zielone.
Furteczką w ogrodzie
Wkradła się pod ściany.
U lasy przy płocie
Dwa koniki stały.
Kulbaka wysoka,
Wstążeczki w około...
Na takiéj, kto kocha,
W swaty jedzie pono.
Dziewczyna ciekawa
Pod okienkiem słucha,
Bliżéj się podkrada
Szparki okiem szuka.
Widzi w izbie kogoś...
Cóż oni tam robią?
Matki proszą o coś...
A bodaj nie o nią.
Jak piwonja cała
Stanęła dziewczyna...
O rybko kochana,
Bodajś zdrowa była!