Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

****


Rekomendowane odpowiedzi

Piękny wiersz o późnej miłości, tak późnej, że wstydzącej się światła/ nagości/ fizyczności ulegającej erozji. Wstydzącej się w sposób nienaturalny, wbrew codziennemu doświadczaniu rzeczywistości, harmonii ze " starzejącą " się potocznością i " sędziwymi " wartościami " - zmawianiu przestrzeni.
Błędem ( jedynym ) było umieszczenie kursywy na końcu a nie na początku wiersza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję za ten komentarz, bo Twoja interpretacja podkreśla zamysł kursywy. Z jednej strony utwór Tuwima koncentruje się na młodzieńczym zakochaniu, ale także zawarty tu jest dojrzały dystans do młodości, określenie czy dopowiedzenie miłości dojrzałej poprzez nią; z innej strony "jesień" może oznaczać jesień życia, czyli "późną" miłość. Okazuje się, że mój wiersz zachowuje spójność na każdej z tych trzech dróg, odnajduje więc wspólny mianownik pomiędzy nimi. Są to dwie poprzednie strofki. Coś, z czym musi poradzić sobie każda miłość, może też coś, co stanowi o miłości. Młoda obejmuje "mimozami" przyszłość, z kolei stara - pamięć, ale jesień i tak nadchodzi. Stąd też kursywa jest na końcu, bo wieloznaczność powinna wyrosnąć z jednoznaczności, nie na odwrót. Zwłaszcza, że wiersz może mówić na przykład o spadających liściach ;

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że miłość jest tutaj (i powinna być zawsze) rozważana w najszerszym kontekście życia człowieka jako takiego. Stąd nawiązanie do Księgi Rodzaju, która w metaforyczny sposób pokazuje, że cokolwiek "być człowiekiem" oznacza, może się spełnić tylko przy Drugim, w relacji, rozmowie i obcowaniu z Nim. Dopiero wtedy odkryta czy może raczej stworzona lub wyśniona, "przewidziana" przez zjedzenie owocu z wiadomego drzewa fizyczność - nie tylko cielesna, ale fizykalność, przestrzenność w ogóle, trwanie poza człowiekiem, poza Bogiem wręcz (zrzucamy [u]światło[/u] i przychodzimy do rzeczy) nabiera znamion grzechu (pierworodnego), bo umożliwia grzech. Innymi słowy wiara czy pewność "w" przestrzenność rozpina wybór i umieszcza człowieka pomiędzy dobrem a złem. Okazuje się, że mimo tego "nikt nie gasi słońca", czyli grzech pierworodny ma znaczenie fundamentalne.

Zapewne oszpeciłem wiersz tymi wywodami, przyciąłem włosie wieloznaczności ;PP ale to przesłanie wydaje mi się na tyle potężne, ważne i "nie-skończone", że musiałem je wydobyć, a niech tam, w końcu po to piszę wiersze ;
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję za ten komentarz, bo Twoja interpretacja podkreśla zamysł kursywy. Z jednej strony utwór Tuwima koncentruje się na młodzieńczym zakochaniu, ale także zawarty tu jest dojrzały dystans do młodości, określenie czy dopowiedzenie miłości dojrzałej poprzez nią; z innej strony "jesień" może oznaczać jesień życia, czyli "późną" miłość. Okazuje się, że mój wiersz zachowuje spójność na każdej z tych trzech dróg, odnajduje więc wspólny mianownik pomiędzy nimi. Są to dwie poprzednie strofki. Coś, z czym musi poradzić sobie każda miłość, może też coś, co stanowi o miłości. Młoda obejmuje "mimozami" przyszłość, z kolei stara - pamięć, ale jesień i tak nadchodzi. Stąd też kursywa jest na końcu, bo wieloznaczność powinna wyrosnąć z jednoznaczności, nie na odwrót. Zwłaszcza, że wiersz może mówić na przykład o spadających liściach ;

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że miłość jest tutaj (i powinna być zawsze) rozważana w najszerszym kontekście życia człowieka jako takiego. Stąd nawiązanie do Księgi Rodzaju, która w metaforyczny sposób pokazuje, że cokolwiek "być człowiekiem" oznacza, może się spełnić tylko przy Drugim, w relacji, rozmowie i obcowaniu z Nim. Dopiero wtedy odkryta czy może raczej stworzona lub wyśniona, "przewidziana" przez zjedzenie owocu z wiadomego drzewa fizyczność - nie tylko cielesna, ale fizykalność, przestrzenność w ogóle, trwanie poza człowiekiem, poza Bogiem wręcz (zrzucamy [u]światło[/u] i przychodzimy do rzeczy) nabiera znamion grzechu (pierworodnego), bo umożliwia grzech. Innymi słowy wiara czy pewność "w" przestrzenność rozpina wybór i umieszcza człowieka pomiędzy dobrem a złem. Okazuje się, że mimo tego "nikt nie gasi słońca", czyli grzech pierworodny ma znaczenie fundamentalne.

Zapewne oszpeciłem wiersz tymi wywodami, przyciąłem włosie wieloznaczności ;PP ale to przesłanie wydaje mi się na tyle potężne, ważne i "nie-skończone", że musiałem je wydobyć, a niech tam, w końcu po to piszę wiersze ;

Grzechem pierworodnym, to jest wieloznaczność w poezji... ; ))
Możesz protestować ale widoczny, również w przypadku twojego wiersza, brak dialogu myślowego z większością czytelników ( tzw. klimat i nieokreślone podobaśki, to tylko namiastka ), jednak to potwierdza. Wieloznaczność wolę zastępować dygresyjnością, refleksyjnymi wycieczkami z głównej, czytelnej drogi. Otwarcie naraz paru bram do wiersza, skutkuje wyborem przypadkowym, wzruszeniem ramion lub rejteradą. Mój wybór/ interpretacja, również jest w tym sensie przypadkowy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze wykorzystałeś cytat. W moim odczuciu dzięki zestawieniu z całością wiersza nabiera prawdziwego dramatyzmu, gdyż w głowie samo rodzi się pytanie: czym w takim razie jesień się kończy? A to już pozostaje bez odpowiedzi (która podobno także jest w jakiś sposób odpowiedzią).

Arek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W nocy słońce nie gaśnie, tylko chowa się za ziemią ;P Także Słońce za Ziemią, ale to już pewien astronomiczny model...
No to mogło być równie dobrze: czemu nikt nie spuścił bomby tak wielkiej, która rozwali ziemię. Tak czy owak nadeszłaby śmierć... ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dygresyjność, wariantowość głównego wątku - czy ja właśnie nie o tym?

"Okazuje się, że mój wiersz zachowuje spójność na każdej z tych trzech dróg, odnajduje więc wspólny mianownik pomiędzy nimi. Są to dwie poprzednie strofki. Coś, z czym musi poradzić sobie każda miłość, może też coś, co stanowi o miłości. Młoda obejmuje "mimozami" przyszłość, z kolei stara - pamięć, ale jesień i tak nadchodzi. Stąd też kursywa jest na końcu, bo wieloznaczność powinna wyrosnąć z jednoznaczności, nie na odwrót"

Lecterze, Twoja interpretacja nie była przypadkowa, była wariantem (zasadniczo jednym z trzech) przesłania wiersza, co starałem się zobrazować. Zważ na to, że gdyby ta wieloznaczna, bo pozostawiona w dużej mierze samej sobie, kursywa pojawiła się na początku - to właśnie byłby wieloznaczny chaos. Ja doprowadzam Cię do końca "czytelną drogą" (swoim odczytaniem trafiłeś w sedno, może tylko inaczej opisałeś pewne niuanse) i proponuję różne warianty zakończenia, warianty wzajemnie uzupełniające się, dodajmy. Nawet wspomniana przeze mnie propozycja dostrzeżenia w wierszu spadających liści dopełnia te bardziej oczywiste warianty. Nie widzę tu rejterady.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...