Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Światło załamało się w amfiteatrze
W korze drzew orkiestra gra hymn
- do nieba

Ruch smyczka kreśli blizny
w sercu Boga

Patrzę w skupieniu
na głuche żyletki
tnące modlitwy
Szmer powiek nuci symfonie
i bezszelestnie gasi znicze
W pokoju cisza...

Noc zasypia
Milczącymi oczami
wypędzam z duszy – dyrygenta
koncert uleciał
moje serce umiera

[sub]Tekst był edytowany przez Marcin Filip Wujtowicz dnia 16-08-2004 13:58.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Marcin Filip Wujtowicz dnia 16-08-2004 13:59.[/sub]

Opublikowano

całkiem ładnie... gdyby nie te żyletki ;)
Za dużo ich w desperackiej twórczości początkujących poetów... stanowczo mi się przejadły.

Druga połowa bardziej mi się podoba, tylko życzyłbym sobie wyraźniejszą wersyfikacje niż Wielkie małe litery :)

Pozdrawiam serdecznie
Coolt

Opublikowano

dziękuje za komentarze :-)...

do Tery...wreszcie coś ładne - miejscami
do Coolta...pomyśle nad tą wersyfikacją....

pozdrawiam Marcin

Opublikowano

Światło załamało się w amfiteatrze;
w korze drzew;
orkiestra gra hymn
- do nieba.

Ruch smyczka kreśli
blizny w sercu Boga.

Patrzę w skupieniu:
głuche żyletki
tnące modlitwy;
szmerem powiek
nucone symfonie, znicze gaszone
- i cisza w pokoju...

Noc.
Jej milczeniem
wypędzam z duszy dyrygenta;
koncert uleciał;
umiera moje serce.

Tak zapędziłem się w ciachaniu Pańskiego wiersza, że może mi to nie być wybaczone... Przesadziłem, a miałem tylko dyskretnie, na fragmencie pokazać, w jakim przykładowo kierunku można ten dość stonowany, skupiony wiersz poprowadzić. Propozycja jakich wiele. Pozdrawiam :)

Opublikowano

ee no nieźle dzięki zaraz skorzystam z pomysłu...hhmmm pomyśle jeszcze pare minut :-)

Opublikowano

ja wiem..
mnie się nawet podoba
nie zwalił mnie z nóg, ale całkiem miło "rozsmutnił" :)
wersyfikacji też bym nie zmieniała
ładnie stonowana

ogólnie dałabym takie 4 z minusikiem - ale to przez te żyletki
źle mi się jakoś kojarzą
i nie pasują do tego wiersza.. serio :)

pozdrawiam
Emilka

Opublikowano

dziękuje za komentarze..chyba powoli zaczyna coś wychodzić :-)..
jeżeli ktoś ma ochote pokrytykować bardzo proszę pozdrawiam wszystkich odwiedzających hehhe

Opublikowano

Nie sposób nie zajrzeć do Marcina Filipa ..

A mi się podobają te żyletki ..
Fakt że ich ostatnio dużo ale nie odbieram żyletek jako sposób na skończenie ...hm ..z czymś.
Ciekawi mnie też postać dyrygenta ...

Pozdrawiam serdecznie L.G. - )))

Opublikowano

wreszcie komuś się spodobały żyletki :-)...to fakt iż nie oznaczają samobójstwa..teraz dopiero skojażyłem wiersz z żyletkami na tej stronie..moje nie zabijaja ;-)...hmm już myślałem żeby się z nimi uporać ale jednak zostawiam...Panie Leonie dziękuje za konentarz pozdrawiam

Opublikowano

może ktos jeszcze ma ochote na komentarz...pozdrawiam :-)...uprzedzam to ostateczna wersja tego utworu :-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Urąga swym sąsiadom stary Dzban miedziany: Ty, Rondlu, masz od roku rączkę ułamaną, Ty zaś, mój towarzyszu, polewany Garnku, Więcej plam masz sobie niż kram na jarmarku Miewa rys rozmaitych i plamek i dziurek. I ty, Miso, nie błyszczysz już niby marmurem, Lecz na obłym swym ciele kurzu trzymasz warstwę. A nawet ulubieniec niektórych Naparstek Coraz bardziej sczerniały latami się robi, A podarta Serweta stołu już nie zdobi. Posmutniały naczynia, zmarkotniały sprzęty, Wtem odezwał się Tłuczek, cóż, dyskutant wzięty. I mówi: Niech nam Dzbanek wyrzutów nie czyni, Nikt z nas tu nie jest winny, tylko – Gospodyni…
    • Jestem obcy. Obcym ciałem w obcej rasie. Podróżnikiem w czasie, który jak duch pojawia się w przypadkowych miejscach w czasie zimowych nocy. Pojawiam się przy tych, którzy zdecydowali. Są pewni i zdeterminowani. Dla tych, którym kości losu zawsze wyrzucają, jedynie dwa zera. Pojawiam się w rogach pokojów. Ciemnych, zaniedbanych i zapuszczonych. Tonących w latach, nieleczonych depresji. Czasami podam, wypolerowaną broń, innym razem wyrównam przygotowany sznur. Czasami, proszą mnie bym napisał list w ich imieniu, dla przyjaciół i rodzin. Najczęściej mam lub ojców.  Zanim wezmą tabletki i popiją krystalicznie zimną wodą.  Proszę ich tylko o podpis. Patrzę jak długopisy wypadają im z drżących rąk a łzy zraszają kartki. Wiem, że chociaż tyle mogłem zrobić. Być przy nich do końca. Bywa, że nazywają mnie aniołem stróżem. Dziwna to funkcja dla anioła śmierci. Nie ma tutaj miejsca na litość. Słabość. Sumienie. Na niespodzianki i uczucia. Nic co ziemskie nie może  trwać w tych sercach. Dalej wolne duszę. Idźcie za światłem gwiazd. Wyleje Was na cmentarne aleje poświata pełni. I będziecie mogli ucztować i bawić się aż do brzasku. Tylko życie ogranicza. Śmierć jest wyzwoleniem.     Nie bójcie się wilka, który chyłkiem sunie za wiktoriańskimi nagrobkami i grobowcami. On wie jaki dziś dzień. Najkrótsza noc w roku. Ghoule wyją cichutko, bawiąc się skrzypiącymi krzyżami  i drzwiczkami grobowców. Piękna, dostojna, wysoka postać w gotyckiej sukni jedwabnej o barwie kruczej, brodzi w chłodnej mgle do kostek po funeralnej trawie. Czasami poprawi kapelusz z koronką, która zakrywa jej szczelnie twarz. Innym razem pozbawi się niewygodnych pantofli i jak rusałka boso, bieży pomiędzy  świec ognikami. Zdarza się i tak, że pozdrowi przedziwnym ukłonem wilka, który wyskoczy przed jej oblicze nagle zza grobu. Ma w zębach róże, której nikomu nie odda. Niesie ją na jedną, zapomnianą wydawać by się mogło mogiłę. Tam czeka zawsze tej nocy co rok,  milczący jegomość. Szlachetnie widać urodzony i ubrany zgodnie  z najnowszą modą. Jego postać zawsze jest w półcieniu ukryta więc godności jego odgadnąć nie sposób. Odziany jest w schludny frak i woskowane spodnie. Ma skrojony melonik i laskę ze srebrną główką wilka. Wilk tylko jemu odda kwiat.  A przybysz ułoży go u wezgłowia grobu. Nie modli się ani nie kontempluje. Odchodzi wraz z wilczym towarzyszem w gęstniejącą mgłę. Ku bramie cmentarnej. Czasami jeśli ich drogi są sobie skrzyżne, pozdrowi gotycką piękność w sukni. On znika wraz z wilkiem za bramą. Ona najpewniej szuka schronienia  w swoim grobowcu. Róża na grobie, szybko zamienia się w kałuże ciemnej krwi. A może wina. Dziwny przybysz zawsze gdy się tylko zjawia to wychyla jeden kieliszek. Za spotkanie. Za dawne czasy. Za pamięć. Od przeszło stu lat. Rokrocznie. Kogo to grób spytacie? Poety, odpowiem. Samotnika i samobójcy. A w grobowcu nieopodal, szykujące się już do snu, po przechadzce.  Widmo jego miłości. Jego pragnienia. Jego szaleństwa. Jego wyśnionej kochanki.    
    • 2 uwagi: -powiedzenie: "gdie rabotajesz, nie jebiosz" sprawdza się wszędzie,   -karzesz - od karać, ale każesz od kazać. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Michale, rozpieszczasz mnie, choć dziś przyznaję, potrzebuję rozpieszczenia. Te nocki mnie wykańczają, ale kawa, ciastko i dobre słowo dają siłę na przeżycie... tej ostatniej w tym tygodniu. Pięknie Ci dziękuję, postaram się utrzymać... wróć... nadal pracować nad poziomem :)   Pozdrawiam :))
    • Samotność to nie uśmiech to żal smutek łzy to nie tęcza - to do bólu drzwi   Samotność to nie wygrana to trudny horyzont - to nie droga o której lubimy śnić    Samotność to niepewność boi się ciemnych chwil przegrana nocy i dnia   Samotność to trudna poezja  z człowieka drwi jest grą słów która boli
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...