Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



przestańcie!!!!!
jakie "jesiennie"!
LATO!!!!!!!
jakie "starsi" !
ALE JACY ZDOLNI ZA TO!

"szybciej widzimy wiemy" - I TU NASZA WYŻSZOŚĆ !
ale nad kim?
:D

Tereniu z Cyferkami Krysiu
pięknie, sentymentalnie, ale ten
"pień spróchniały" przypomniał mi, że termin wizyty u dentysty tuż tuż!
:(((((((
Mi się też jakoś z dentystą.... Pozdrawiam.
hehe...jak widzę, stanę się bodźcem do wizyty u dentysty... pożyteczne skojarzenie, choć nie to miałam na myśli :)
dzięki Mirku

pozdrówki serdeczne :-)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no i widzisz Cammomille, jesteś coraz bliżej :):):)

również z rana odwzajemniam pozdrowienia :-)
milego dnia -
Krysia

dziekuję, w sumie to nie wiem co znaczy coraz bliżej, tobie to zauważyłam przeszkadza.?
natomiast co do tej w pewnym sensie bliskości, to było oczywiste już dawno, że pewne rzeczy rozumiem i ciepło umiem ocenić i nie rażąc, nie mając na myśli cynizmu, a wręcz przeciwnie ...ale nie lubie chowania głowy w piach i owijania w bawełnę a przez takie zachowanie z niewłasnej winy. śmiech, który boli... to nieładnie

...i do rozumienia i widzenia pewnej oczywistosci w rzeczywistosci nie jest mi akurat potrzebna poezja, tylko fakt, że wiem co mówię otwarcie...

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no i widzisz Cammomille, jesteś coraz bliżej :):):)

również z rana odwzajemniam pozdrowienia :-)
milego dnia -
Krysia

dziekuję, w sumie to nie wiem co znaczy coraz bliżej, tobie to zauważyłam przeszkadza.?
natomiast co do tej w pewnym sensie bliskości, to było oczywiste już dawno, że pewne rzeczy rozumiem i ciepło umiem ocenić i nie rażąc, nie mając na myśli cynizmu, a wręcz przeciwnie ...ale nie lubie chowania głowy w piach i owijania w bawełnę a przez takie zachowanie z niewłasnej winy. śmiech, który boli... to nieładnie

pozdrawiam

Co???? Cammomille, mówiąc jesteś coraz bliżej miałam na myśli, że trafiłaś w moje przesłanie tym "po", ale nie chciałam tak od razu zdradzić przed innymi, bo wiersz przestałby ciekawić. Peelka tak właśnie czuła się po "dentystycznym zabiegu" na uczuciach. Ty to jako do tej pory jedyna odgadłaś. Czy to cynizm, że dałam Ci sygnał, przecież ja ucieszyłam się jak "diabli", ze tak się wczułaś w mój wiersz. A teraz to już nic nie rozumiem, ale jeśli coś nie tak, to najmocniej przepraszam :)

Pozdrawiam jak zwykle bardzo ciepło :-)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Judytko, kocham drzewa, one są niebagatelnym symbolem :)
dziękuję za wizytę, zawsze milo Cię widzieć i czytać

cieplutko pozdrawiam :-)
ja też, piona(;

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...