Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

bywa zbyt widno. wtedy wszystko rośnie
i istotnieje. rzuca cienie, w których
łatwo się chować, znosić do nich zwoje
nitek i kłaczki kurzu, słomki, wióry.

jesteśmy tacy drobni, zabawnie nieważni,
wręcz niepoważni - snując marzenia na wyrost,
zbyt luźne plany. włóżmy je. długie rękawy
splączą się pod łapkami, zapragniemy szybko
zbiec wyobraźni.

spomiędzy prętów naszej klatki z gęsich piórek,
wyścielanej włóknami krochmalonej bawełny,
którą łatwo poszarpać jest mysim pazurem,
znów uciekniemy

i nauczymy się wracać do siebie,
sennie migrować - przeczuwając jasność -
przez miękki trzepot skrzydeł ciem, brzęczenie
zimnych świetlówek. gdy dojdziemy - zgasną

Opublikowano

Fajnie, subtelnie prowadzisz obrazy po swojej przestrzeni lirycznej. Utożsamiam się z tym przekazem, identyfikuję się z podmiotem zbiorowym, który zabiera na chwilkę głos w Twoim wierszu. To prawda, człowiek to takie zwierze stadne. Dobrze wychwyciłaś mechanizmy, jakimi rządzi się funkcjonowanie w owym stadzie, przepuszczając je przez kryształ takiej tęczowej, ale jakże bliskiej naturze, wyobraźni...Puenta zaś napawa dojmującym smutkiem, i jest taka prawdziwa, że aż bolesna... Świetny tekst :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leo Krzyszczyk-Podlaś Cudowny, płynący, delikatny wiersz:-) Pozdrawiam serdecznie!
    • @Roma dzięki, to bardzo miłe!
    • Kiedy pojawi się mleczyk, ten pierwszy przed milionem, usiądę przy nim cichutko  i po tym wszystkim ochłonę.   Podrapię trawę pod brzuszkiem, zalotnie spojrzę na pszczółkę, co w kwiatku baraszkuje, aż sypie się pyłek żółty.   Poszukam kropli rosy, błyszczącej w pełnym słońcu, by serce móc napoić  po długiej zimie w końcu.   Podzielę z miodonoską, spragnioną bardzo przecież. Nie piła nic tak długo, a mamy wszak już kwiecień.   Zakręcę na palcu kosmyk, rudo lśniący przy pszczółce, co w kwiatku baraszkuje, aż trzęsą się płatki żółte.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Corleone 11 Bardzo dziękuję za obszerny komentarz:-) Miło mi, że zajrzałeś w moje skromne progi. Pozdrawiam serdecznie!
    • Głowa w drzewach   W lesie odnajduję siebie, Wśród cieni drzew, pod gwiezdnym niebem. Ciężar egzystencji mnie nie omija, Lecz natura jak matka ramiona rozwija.   Myślami krążę, wciąż jesteś blisko, Choć czasem cierpienie odbiera mi wszystko. Krąg życia ból niesie w swym szepcie, Lecz w lesie to brzmi jak pieśń w zalotnej projekcie.   Drzewo, co stoi, nic mnie nie zrani, Korzenie w ziemi, gałęzie w otchłani. To cisza, co woła, to spokój mnie koi, W niej serce, co bije w harmonii    Head in the trees   In the forest, I find myself true, Amid shadows of trees, ’neath the starry hue. The weight of existence does not pass me by, Yet nature, like a mother, spreads arms to the sky.   My thoughts still wander, you’re ever near, Though sorrow at times steals all I hold dear. The circle of life bears pain in its tone, Yet in the forest, it sings like a hymn of its own.   The tree that stands will cause me no harm, Its roots in the earth, its branches a charm. It’s the silence that calls, the peace that enshrines, Where the heart beats again, in harmony’s lines.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...