Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

znów pierze obrus na świąteczny stół
potem pójdzie narwać kwiatów
zanim usiądzie wysypie okruchy gołębiom
pocałuje słońce i uśmiechnie się do kota

cierpliwością schylona wychylona przez balkon
do południa wyrywa chwasty z ikony mojego podwórka
ugotuje obiad z wczorajszych marzeń
i pójdzie na spacer z wózkiem pełnym szczęścia

w powrotnej drodze nazbiera chrustu na opał
bo wieczór znów sypnie chłodem
wcale się nie spieszy ale i w tył nie ogląda
kiedy podchodzi do okna by powitać męża
gwiazdy już lśnią w jej oczach i włosach

nocą nauczy się na pamięć wiersza
który pisała przez cały dzień
odnajdując stare przytulanki
gdzieś tam na strychu własnego nieba

rankiem znów spotka się z rosą
i odmówi z malwami pacierz
cerując niespokojne myśli
nadziane na kolce tarniny
jak duchy nieostrożnych motyli

potem odejdzie spokojnie
po przełęczy cienia
by nam rozpalić nadzieję
sobie zostawi troskę
o rodzinny album

prawie boska moja matka
przypomina mi ciągle wieczny ogień
płonący przed ołtarzem domu

Opublikowano

Autorze sztampowy stary i samotny,
jak mebloscianka w wielkiej płycie,
błogosławiony umysłem psotnym,
dlaczego nawet o mamie należycie,

nie napiszesz kilku wersów tylko jakieś gwiazdy, ogniska, "schylone wychylone" moja matka by się obraziła jakbym tak o niej powiedział.

Opublikowano

"...z ikony mojego podwórka
...z wczorajszych marzeń
...z wózkiem pełnym szczęścia
..."

- to fatalna maniera, pomnożona - odbiera ochotę na czytanie;
sentymentalna tortura banałów i oczywistości;
ostatnia strofka wystarczy za całość;
matka to najtrudniejszy z tematów - a tu kiczowata laurka;
brrr!
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




same negatywy, a to tkliwy obraz. może kilka poprawek by się przydało, ale wiersz ogólnie miły w odbiorze. razi mnie tylko śmiertelnie ostatni wers. na ogniu można zakończyć.

ciepło i przenikliwie potrafisz myśleć o matce.

pozdrawiam
/b
Opublikowano

Pierwsza zwrotka zapowiadała cos sensownego, ale nastepne to zniweczyły. Kiedy wychylona przez balkon wyrywała chwasty, sytuacja stala sie podejrzana. Kiedy wyruszyla po chrust, żeby napalić w mieszkaniu z balkonem zrobiło się całkiem dziwnie (chyba że to piętrowa willa z balkonem, ale wtedu chrust na nic by się nie zdał) . O matce niekoniecznie trzeba pisać tak sentymentalnie. Sentymentalizm buja się na krawedzi kiczu, a kicz to fałsz.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Już pierwsza gwiazda wzeszła – zimna i szklana, Jak oko Boga, co patrzy z nicości na pana. Śnieg otulił ten dworek całunem milczenia, Zgasły dawne hałasy, zgasły uniesienia. Stół stoi biały, wielki – jak lodowa kra, A na nim drży płomykiem samotna łza. Obrus lśni krochmalem, sztywny jak sumienie, Pod nim siano nie pachnie – lecz kłuje jak ciernie. Jest talerz dodatkowy... dla wędrowca, mówią? Lecz dzisiaj cienie zmarłych w nim usta swe lubią Zanurzać bezszelestnie. Nikt nie puka w drzwi. Tylko wiatr w kominie swą kolędę brzmi. Biorę w dłoń ten opłatek, kruchy chleb anioła, Lecz komu go połamać? Gdy pustka dookoła! Wyciągam rękę w przestrzeń – dłoń w powietrzu wiśnie, I czuję, jak ten mróz mi serce w kleszcze ściśnie. „Wesołych...” – szepczą usta do ściany, do cienia, I kruszy się ten chleb w pył... w proch zapomnienia. Choinka w kącie stoi, strojna jak na bal, Lecz bombki w niej odbijają tylko wielki żal. Patrzę w nie jak w zwierciadła – widzę twarz starca, Co przegrał życie swoje w te karty u szulera, u marca. Gdzie gwar dziecięcy? Gdzie matki krzątanie? Jest tylko „Bóg się rodzi” – i moje konanie. O, Panie, co tej nocy zstępujesz na ziemię, Czemuś mi włożył na barki to samotne brzmię? W stajence było zimno, lecz byli pasterze, A ja tu, w ciepłej izbie, w swą pustkę nie wierzę. Więc siedzę i czekam, aż świeca dopali, Aż noc mnie tym czarnym płaszczem, jak kir, przywali.
    • @KOBIETA gdyby nie kobiety, nie byłoby świata:)
    • @violetta zobacz Violetta …jednak my dziewczynki ;) o wiele więcej i szybciej rozumiemy:)  Spokojnych Świąt dla Was

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ️  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...