Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

bezustannie


Patrycja Rosłoniec

Rekomendowane odpowiedzi

wiele już zostało powiedziane wcześniej.
Kilka myśli i metafor naprawdę ładnych, myślę tu o pierwszych dwóch strofach w całości i fragmentach następnych.
Również parę zwrotów wytartych i nieciekawych.

Ale chociaż forma mogłaby być lepsza,wiersz mi się podoba, niesie jakąś PRAWDE, przynajmniej ja ją zdołałem tu dojrzeć :)

Pozdrawiam serdecznie
Coolt

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest tu kilka dobrych i ciekawych fragmentów, lecz rzeczywiście niektóre są zbyt oklepane i wyrażają zbyt duże uwielbienie dla wlasnej osoby.
"świat którego nigdy nie zrozumiem
stworzony tylko dla mnie "-
- widze tu pewien zamysł ale uwazam ze jest troche niezgrabnie ujęty.

Podobnie tutaj:
"moje życie
droga której nigdy nie przejdę "
Trochę za malo w tych fragmentach poezji. Ogólnie jednak
czyta się bardzo przyjemnie i płynnie, jest to estetyka ktorą lubię, nawet bardzo.

Pozdrawiam

Agnes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To ironia... Bez przesady, nie stoję codziennie przed lustrem i nie wpatruję się godzinami w swoje odbicie... Wręcz przeciwnie... Proszę potraktować ten utwór z przymrużeniem oka. Pozdrawiam i dziękuję za komentarze...

Teruniu, kochanie. Nie tak chaotycznie, bo nie mogę rozszyfrować niektórych słów któych użyłaś ;))). Zgadza się, ostatnio moje pisanie jest jakieś takie... nieporadne... Ale mam nadzieję, że to się zmieni. Pozdrawiam, Pat.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witaj!

to co zrobię, niektórzy nazywają kaleczeniem wiersza, ale ja prawie zawsze tak je czytam, o ile uważam za warte wysiłku i o ile potrafię wcisnąć moje myśli, skojarzenia, uczucia, między rządki czarnych znaków, miedzy wersy...

"bezustannie"
- tytuł pasuje, każe od początku nastawić się na coś wielokrotnego, powtarzalnego... jeśli byłby to np. uśmiech, miłe wspomnienie, ogólnie - coś pozytywnego - to tytuł sygnalizuje Życie, sytuację pełną optymizmu...
niestety, albo stety, gdy wraca się po przeczytaniu tych kilku wersów znów do tytułu... doła się łapie!:( bo jeszcze raz mieć takie czarne myśli, wizje, takiego "czarnego" wiersza to można jakoś przetrwać... ale "bezustanne" miewanie takich nastrojów to już ciężka deprecha...

"westchnienia zawisły
w bezimniennym niebie"
wersy albo bardzo słabe, albo wręcz genialne...
jeżeli za tym obrazem, ukrywa się osoba, którą się kocha, albo jeszcze lepiej - tryb warunkowy: kochałoby sie, ale osoba-bóg, to zwrotka, dla mnie, świetna... bluźniercza? i tragiczna... nosić w sobie To i nie mieć komu Tego ofiarować...:(

"słone kryształy
zmieniły stan skupienia na ciekły"
sam szukam metafor, omówień i to, że zamiast "płakać/płaczę" stworzyłaś, zszyłaś ze sobą te słowa, zasługuje na uwagę

"świat którego nigdy nie zrozumiem
stworzony tylko dla mnie"
w banale, naciągarstwie, które Ci zarzucano, ja znajduję po prostu szczere wyznanie człowieka, co to się zaplątał (czy tak dobrowolnie?) w dwie nieskończoności,w których się gubi...
dodatkowo egoizm słów "dla mnie" jak najbardziej popieram...
chociaż jakby podłubać trochę w tym to znaleźć można ziarenko schizofrenii?

"bezustannie powiększający regiony
o jeziora żalu"
masz, powtórzenie tytułu - uzasadnione, dla mnie przynajmniej... kurde, w Twoim świecie chyba tylko pora deszczowa? tu się zgodzę z przedkomentatorami, że "jeziora żalu" za proste, chociaż z drugiej strony, metafora ta harmonizuje (jest takie słowo?) z "regionami"... uważny czytelnik, może prześledzić psychiczne koneksje, narodziny słow...

"moje życie
droga której nigdy nie przejdę"
paradoX - pietrzenie się / sobie? problemów=strach, niechęć dalszej drogi; po "życie" daŁbym "-", ewentualnie ":"

"jednak wciąż czekam z nadzieją
że założą mi kaftan bezpiecznych wyborów"
łatwiej iść drogą, którą nam wytyczą niż... wybierać=żyć. tak to czytam, tak to czuję, tak też miewam.

nie rozumiem czemu dwuwersy? dwie pierwsze + dwie ostatnie zwrotki - ok, całostki myślowe, ale 3 i 4 semantycznie tworzą całość, dlaczego to nie 4-wers - to świadomy zabieg, czy tylko, by wizualnie nie gryzło się z resztą, "ładnie dla oka"

na koniec, oby z tych westchnień (w procesie krystalizacji, czy czegoś takiego - chemia nie jest moją, albo jest "PASJĄ") zmaterializował się jakiś bóg i niebo "bezustannie" miało imię

szymon

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witaj!

to co zrobię, niektórzy nazywają kaleczeniem wiersza, ale ja prawie zawsze tak je czytam, o ile uważam za warte wysiłku i o ile potrafię wcisnąć moje myśli, skojarzenia, uczucia, między rządki czarnych znaków, miedzy wersy...

"bezustannie"
- tytuł pasuje, każe od początku nastawić się na coś wielokrotnego, powtarzalnego... jeśli byłby to np. uśmiech, miłe wspomnienie, ogólnie - coś pozytywnego - to tytuł sygnalizuje Życie, sytuację pełną optymizmu...
niestety, albo stety, gdy wraca się po przeczytaniu tych kilku wersów znów do tytułu... doła się łapie!:( bo jeszcze raz mieć takie czarne myśli, wizje, takiego "czarnego" wiersza to można jakoś przetrwać... ale "bezustanne" miewanie takich nastrojów to już ciężka deprecha...

"westchnienia zawisły
w bezimniennym niebie"
wersy albo bardzo słabe, albo wręcz genialne...
jeżeli za tym obrazem, ukrywa się osoba, którą się kocha, albo jeszcze lepiej - tryb warunkowy: kochałoby sie, ale osoba-bóg, to zwrotka, dla mnie, świetna... bluźniercza? i tragiczna... nosić w sobie To i nie mieć komu Tego ofiarować...:(

"słone kryształy
zmieniły stan skupienia na ciekły"
sam szukam metafor, omówień i to, że zamiast "płakać/płaczę" stworzyłaś, zszyłaś ze sobą te słowa, zasługuje na uwagę

"świat którego nigdy nie zrozumiem
stworzony tylko dla mnie"
w banale, naciągarstwie, które Ci zarzucano, ja znajduję po prostu szczere wyznanie człowieka, co to się zaplątał (czy tak dobrowolnie?) w dwie nieskończoności,w których się gubi...
dodatkowo egoizm słów "dla mnie" jak najbardziej popieram...
chociaż jakby podłubać trochę w tym to znaleźć można ziarenko schizofrenii?

"bezustannie powiększający regiony
o jeziora żalu"
masz, powtórzenie tytułu - uzasadnione, dla mnie przynajmniej... kurde, w Twoim świecie chyba tylko pora deszczowa? tu się zgodzę z przedkomentatorami, że "jeziora żalu" za proste, chociaż z drugiej strony, metafora ta harmonizuje (jest takie słowo?) z "regionami"... uważny czytelnik, może prześledzić psychiczne koneksje, narodziny słow...

"moje życie
droga której nigdy nie przejdę"
paradoX - pietrzenie się / sobie? problemów=strach, niechęć dalszej drogi; po "życie" daŁbym "-", ewentualnie ":"

"jednak wciąż czekam z nadzieją
że założą mi kaftan bezpiecznych wyborów"
łatwiej iść drogą, którą nam wytyczą niż... wybierać=żyć. tak to czytam, tak to czuję, tak też miewam.

nie rozumiem czemu dwuwersy? dwie pierwsze + dwie ostatnie zwrotki - ok, całostki myślowe, ale 3 i 4 semantycznie tworzą całość, dlaczego to nie 4-wers - to świadomy zabieg, czy tylko, by wizualnie nie gryzło się z resztą, "ładnie dla oka"

na koniec, oby z tych westchnień (w procesie krystalizacji, czy czegoś takiego - chemia nie jest moją, albo jest "PASJĄ") zmaterializował się jakiś bóg i niebo "bezustannie" miało imię

szymon

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • TACIE (RIP)   Moje uzależnienie jest przez ciebie. I ciebie. I przez tamtego. Moje pisanie – jest formą ucieczki. Noszę się z widokiem krwi w akwarium. Osadzonym krzyżem. Bóg, który sikał (Serrano), jeśli zechce, udzieli odpowiedzi na nurtujące pytania, rozgrzeszenia – śmiech w tramwaju – w Biblii. Ktoś nam dyktuje zdania, dopowiada historie. Jesteśmy strużką zastygłej krwi w ustach (akwarium sardeli), uderzeniem o ścianę, aktem miłości i zgonu, stypą – w Bakłażanie. Twarzą – odzianą w piżamę, zatopioną w poduszce, siedem dni przed widokiem Stwórcy – jeśli nie wyszedł, nie umarł, nie zasłabł. Siedmioma Pulitzerami po tamtej stronie (goń się, amerykańska dziwko!), ukraińskim krwotokiem – proszę o twaróg i sałatkę. W kawiarni cisza – brak ludzi. Jest siedem dzieł miłosierdzia, siedem grzechów głównych, siedem darów Ducha. Ciała – siedem: patrzenie, smakowanie muzyki, seks, jedzenie – lubię stek, argentyński, lampkę wina. Węszenie – za pracą, w biegu. Tibal – miejsce zamieszkania. Ziah – tym współczuję, dla bogaczy. I Samael – musisz się stawić przed nim. Gdy dowieziemy ubranie.  
    • do Ciebie po niego szłam.... Astat. Wanad. Bizmut. srebrzyste perły gwiazd w ramionach galaktyki szepczą  mi " Kocham cię" wędruję po astralnych łąkach piechtami do rajskich planet promieniowanie reliktowe przypomina mi że myślę więc jestem grek Zorba i chłopaki z Dywizji Konrada śmieją się do mnie radośnie Astat. Wanad. Bizmut. są tacy to nie żart dla których jesteś wart mniej niż zero ! Dmuchawce....latawce...chart!
    • na moście co się dwoma końcami opiera o brzeg przeszły i przyszłe zamglone plenery pod którym płynie strumień ulica i przepaść znalazłem naszych imion na kłódce litery   nie wiem gdzie teraz jesteś w jakim świecie żyjesz co minęło za nami bezsprzecznie stracone dokąd los nas prowadzi czy byłaś czy byłem ani co ma się ziścić z tych znaczeń znajomych   ale wierzę w ich wyraz przysięgę przymierze ten most dziwny ten strumień przepaść i w ulicę i w takich jak my sami których chowa strzeże żelazna niewzruszona liter tajemnica
    • Kiedy przechodziłem obok, to zajrzałem do twojego świata, płynąc w cichej smudze czasu. Szłaś w świetle padającym z ukosa. W szumie liści, którejś wiosny, któregoś lata…   Patrzyłaś na mnie, patrząc przez mnie na rozkwitające pąki anemonów. W ekstazie i upojeniu. W kosmosie podwójnie pierzastym.   Nie widziałaś mnie w tym niewidzeniu, w tym oddechu słodkiej samotności. Ale byłem tu i jestem, stojąc naprzeciw ciebie na grubość kartki papieru, źdźbła trawy …   Chciałem ci powiedzieć o miłości.   Co pali serce.  Wyrywa się do ciebie i płonie.   Dotykałem twoich włosów w pocałunkach ptaków, co otulały drzewa swoim śpiewem.   Wyrażając to subtelnymi słowy. Takimi właśnie.   Ale tak teraz nie jest, tak było we śnie. Więc umieram od słowa do słowa. O tobie. O nas… W objęciach słońca gorącego lata. W światłocieniach czerwonych kwiatów miłości.   Wiesz, kocham cię.   Jedyna.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-01)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...