Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Z przykrością muszę zdementować powyższe.

Tomik wierszy Sławy pt. "nagrabiłam sobie" ukaże się za 10 dni. Cały nakład wędruje do Autorki, więc i wszelkie zamówienia - tamże.

Warto dodać, że autorem wyboru tekstów i redaktorem tomu jest Jacek Sojan, który napisał także posłowie.

Informacje i wizualizacje wydawnictwa będą lada dzień na www.bezet.org.pl
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tak publicznie o cenie?:))

Osobiście się nie dziwię, mnie sie nie trzymają ostatnio nawet najmniejsze kwoty ;)
Ale też chętnie bym zakupiła, tylko jak już ktoś zapytał: to osobiście, czy na odległość, czy jak?;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tak publicznie o cenie?:))

Osobiście się nie dziwię, mnie sie nie trzymają ostatnio nawet najmniejsze kwoty ;)
Ale też chętnie bym zakupiła, tylko jak już ktoś zapytał: to osobiście, czy na odległość, czy jak?;)

Zuźka
wszystko jest jasne,
wystarczy spojrzeć na wątek Autorki niżej:)
Opublikowano

Bardzo się cieszę, że się zdecydowałaś wreszcie - Stenuś!
Najserdeczniej gratuluję, z całego serca, ściskam i buziakuję
- baba
p/s muszę koniecznie jeszcze dodac, że są u nas na Forum,
wspaniali, przyjecielscy i życzliwi ludzie! Brawo!

Opublikowano

Stasiu
a myślisz, że ja Ci nie gratuluję?
Jeszcze jak i na razie wstępnie, jak poczytam,
dokonam stosownych oględzin, wtedy pogratuluję finalnie.

PS. Wymieniasz raz Szachrajkę, innym razem Inkę
a tę trzecią ksywę tez juz gdzies zapodałaś,
dla starszyzny to wszystko wiadome, młodzi niech dochodzą :)
A swoją drogą nie wiem czy Sprawczyni będzie zadowolona z takiej dekonspiracji:))
Pozdrówka dla Obu Pań.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maciek.J

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...