Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

spakuj już plecak
niebawem ruszymy
ku jasnym szczytom
poprzez lasy pola
wolni jak ptaki

w trzepocie wzruszeń
zagubieni poszukamy
dobrych oczu i serca
czułego z najczulszych
co rozumie

ból krwawych obrażeń
na ostrzach błędów
w wyborach i planach
bez przyszłości
z własnej woli

czuwając zrzucimy
ciężki bagaż skruszony
na swojskim progu
odciążeni z balastów
wrócimy do domu

uzdrowieni

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


lekarz? psycholg? terapeuta?...fajnie, że "możesz tu zaczerpnąć nadziei"... nadzieja jest bardzo ważna, bez niej nie sposób spokojnie żyć i zmagać się z przciwnościami...

statystyki, hmm... jakże często są tylko suchymi liczbami...

dziękuję Pablo

serdecznie pozdrawiam i życzę dobrej nocki :)
Opublikowano

Ciekawa myśl zawarta jest w tym przesłaniu, tylko czy realna, ale to poezja, więc rzeczywistość nie wchodzi w grę,, wiara w lepsze jutro" odwieczna męka filozofów, lecz tak do końca sięgająca nadziei czyli utopii. Sięgasz po ciężkie dogmaty Pani Krystyno chodzi mi o mniemanie lepszego, uzdrowionego jednak z drugiej strony wiara w siebie to już połowa sukcesu, dlatego zaciekawił mnie ten wiersz. Mam jednak zastrzeżenie do takiego niuansu w treści

,,czułego z najczulszych" jakby nie patrzył to stopniowanie przymiotnika i ma swoje gramatyczne uzasadnienie, ale jakoś ta fraza nie pasuje według mojego skromnego zdania do Twojego Krysiu mistrzowskiego kunsztu pisania poezji, gdyż tak sobie myślę, że tym wersem idziesz na łatwiznę, gdyż ten wers mógby nie istnieć, ale znów każda zwrotka składa się z 5 wersów.
Chyba za bardzo pokręciłem jednak może jakoś inaczej ten urywek zapiszesz lub nie, ale żem się przyczepił, jak mól, ale lubię się z Tobą droczyć:):):):):)

serdecznie i cieplutko

13

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Co do pierwszej części Twojej wypowiedzi, to powiem krótko: przesłanka jak najbradziej realna i osobiście doświadczona, ale to już za obszerny temat i nie tu miejsce, by o tym szerzej mówić...zwykle piszę o realnym życiu i realnych przypadkach, które "czasami" się zdarzają :), uwierz :)

"czułego z najczulszych" w zasadzie masz rację, ale po pierwsze to warsztat, więc można sukcesywnie poprawiać, zmieniać...może i poszłam na łatwiznę, ale akurat tak mi serce szeptało...chętnie skorzystam z podpowiedzi w sprawie zamiany wyrażenia na bardziej kunsztowne...ale musi być baaardzo czułe :)

nie obrażam się na Twoje "kręcenie" i "czepialstwo", a nawet uśmiecham się pod nosem, bo chcęć droczenia jest widoczna jak na dłoni :), tylko zastanawia mnie jedno... wciąż przypominasz mi kogoś, kto podobnie "lubił się ze mną droczyć"... hmm, to zastanawiające :)

dziękuję

serdecznie pozdrawiam :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Krysiu wiem o kogo chodzi!!! ja mam nawet podobnie
zobacz przenikam już nie tylko Twoje wiersze ale i komentarze:)

a co do "czułego z najczulszych" skoro szukasz podpowiedzi to może po prostu "jedynego z najczulszych" - to które zrozumie

pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Krysiu wiem o kogo chodzi!!! ja mam nawet podobnie
zobacz przenikam już nie tylko Twoje wiersze ale i komentarze:)

a co do "czułego z najczulszych" skoro szukasz podpowiedzi to może po prostu "jedynego z najczulszych" - to które zrozumie

pozdrawiam serdecznie
Grazynko! Niesamowite jak podobne dusze się rozumieją bez słów!
A może zdradzisz mi na priw kto to? Proooszę :):), obiecuję, nie wydam! Mam pewne podejrzenia, ale nie jestem pewna :)
Twoja propozycja bardzo dobra, wcześniej pomyślałam o "w czułym odruchu", ale jeszcze się zastanowię, co wybrać.
Dziękuję.

Cieplutko pozdtawiam :)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jagódko! Skuś się. Szkoda przesiedzieć życie! Maj nawet w deszczu jest piękny i wszystko tak zachęcająco pachnie. Dalej w drogę, wyrusz z nami...:):):)

Miło, że zajrzałaś. Dziękuję
Serdeczne pozdrówki :)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"wolni jak ptaki" - ptaki piechotą ;)

z myśli na kanwie
jeśli traktują się 'wolnymi jak ptaki', to stawiam kontrę temu późniejszemu ';zagubieniu'. wolne serce nie gubi się, bo nie ma żadnego wytyczonego "od' 'do', zatem sie nie gubi 'pośród śpiewu tłumu' ;)
Pani Tereso, mam wrażenie, jakby wiersz operował hasłami poskładanymi w księgę przysłów, nie zaś myślą. Aż mnie skręca kiedy widze wyruszanie w wolnosci a powracanie uzdrowionym, to się piekło wygina
czułkiem :))
po prostu nie zrozumiała Pani przesłania, trudno...
dziękuję za czytanie i przepraszam za "skręcanie" w imię wolności i uzdrowienia, ale wszystko dzieje się w sferze duchowej i tego trzeba doświadczyć, by zrozumieć...

serdecznie pozdrawiam :):)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



rozumiem i szanuję Pani odczucia, dla mnie "wolność" ma wiele znaczeń i w wierszu użyłam w wymiarze duchowym; mogę swój punkt widzenia odkryć na priw, jeśli Pani zechce, tylko trochę później, bo teraz juz czas mnie goni...tu nie chciałabym ujawniać zamysłu...
Opublikowano

Wydaje mi się jednak, że choć Panią rozumiem, nie będę umiała Pani wytłumaczyć moich motywów ze względu na sposób, w jaki się Pani tego domaga. Może Pani uznać ten wiersz nawet za nadający się do kosza...takie prawo komentatora. Dziękuję za zainteresowanie i dociekliwość. Na polemikę, przepraszam, nie mam nastroju.

Z poważaniem pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



rozumiem i szanuję Pani odczucia, dla mnie "wolność" ma wiele znaczeń i w wierszu użyłam w wymiarze duchowym; mogę swój punkt widzenia odkryć na priw, jeśli Pani zechce, tylko trochę później, bo teraz juz czas mnie goni...tu nie chciałabym ujawniać zamysłu...

Pani Tereso, wiersze są dla czytających. znaczenie wolności, bez względu na wymiar wygina się w późniejszym prowadzeniu wiersza, bo mówi, zę jednak wcale nie yruszali 'wolni', jaka to wolność, kiedy tak naprawdę idzie sie zrzucać jakieś balasty, wolność nie targa balastwó, nie zgina karku, nie obciąża się winami, wolność nie potrzebuje podawania reki. żadna wolność. gdyby wiersz jescze traktował tę wolność na początku jako właśnie "hasło", jako pewne oszustwo, to tak, ale tego nie widać. w moim odczuciu, wiersz jest zrobiony źle z tego właśnie względu
nie wiem, czy Pani rozumie moje odczucia, bo gdyby tak było, wiedziałaby Pani o czym mówię dokładnie, a nie wie Pani i dlatego przychodzę z próbami wyjaśnienia, możliwie najdokłądniej, jak potrafię. acz dobrze tego nie potrafię :))

Dziewuszka to tak każdy inaczej postrzega wolność , a znaczenie tego słowa posiada wiele znaczeń i Twój wywód o wolności mija się z celem, gdyż postrzegasz to swoimi oczami. Dla jednych wolność to iść na piwo. dla innych wyjść z więzienia, nie mieć żony, albo męża i przykładów można mnożyć, gdyż wyraz ten niejedno ma imię i sugestia Twoja,że wiersz jest zle napisany, gdyż wiersz nie może być żle zrobiony, jak piszesz to zwykłe banialuki, które nie mają uzasadnionych argumentów odnośnie słowa WOLNOŚĆ, to na tyle odnośnie jednego słowa, którego nie umiesz skrytykować, gdyż to co piszesz to nieuzasadnione bradnie. Dla mnie wolność to OUTLAW

serdecznie

13
Opublikowano

Dziewuszka przyznam , że ,, wolny jak ptak" to utarty zwrot, ale każdy tytuł wiersza już był, gdyż już ktoś to napisał lub powiedział, każde zdanie już było z wyjątkiem innego w nim wyrazu, więc nasuwa się pytanie wszystko było, więc po co pisać i tutaj siedzieć nie zastanowiło Cię to, piszesz w swoim wierszu o płaczu, ale to co napisałaś już ktoś napisał 1000000000000000000000000000000000000000000000000000 razy z wyjątkiem przekleństwa tam użytego, ale ten wulgaryzm wcale nie wnosi nic do Twojego wiersza z wyjątkiem braku pomysłu lub ubogiego słownictwa ot tak z punktu filozofii oraz psychologii, gdyż jak brakuje słów, to najprościej użyć przekleństwa, a jak brakuje umiejętności radzenia sobie z problemami, to najlepiej się napić alkoholu. To odnośnie terapii

Krysiu sorki za dysputę pod Twoim wierszem, ale trafiła kosa na kamień

serdecznie dziewuszka

Krysiu miłej nocki życzę, a jeszcze piękniejszego dnia

serdecznie i cieplutko

13

Opublikowano

Sfinksie, serdeczne dzięki za te uzasadnienia pod moim wierszem, jestem niezmiernie wdzięczna, choć uważam, że niektóre komentarze nie są warte, by toczyć boje. Czyż każdy może pojąć "wolność ducha"? U niektórych jest uważana za zniewolenie. A właśnie ta wolność prowadzi do niewymuszonej decyzji (jakby determinacji do wzlotu), pielgrzymowania, skruchy, do aktu przyznania się do słabości i odzyskania, jeszcze większej niż przed, radości z tego powodu (uzdrowienia); można by jeszcze sformulować "powrotu jak na skrzydłach" (z ogromną lekkością:); reasumująć "wyruszenie w wolności (bez przymusu tylko z chęci) i powrót z radością i wdzięcznością za otrzymane łaski (uzdrowienie). Wiem, że ten wywód nie jest może wystarczający, ale przecież tu nie miejsce na wykład z teologii duchowości, a właśnie w tym aspekcie pisałam ten wiersz. O takich sprawach nie nawykłam rozmawiać w nerwowej atmosferze.

Jeszcze raz dziękuję Ci za takt i mądre wypowiedzi.
Cenię kulturę zachowań.

Cieplutko pozdrawiam :):)
Miłego dnia "13"

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Wiedziałem. I oby taka dalej była. W wieku nastoletnim różnie "niespodzianki" mogą się trafić. Niektórzy przechodzą w miarę bezboleśnie tak jak ja, ale zdarza się prawdziwa droga przez mękę.      Czyli tak zwane jeziora.
    • Jej oliwkowo zielone, lekko zmrużone, za zasłoną krótkich acz grubych rzęs, oczęta.  Wpatrywały się we mnie  z cichym uwielbieniem. Szybko doskoczyła, jeszcze nie ostygłym po niedawnym spełnieniu ciałem  ku mojej piersi. I złożyła na moich  zamkniętych na głucho ustach, pocałunek  zbyt lubieżnie gorący bym mógł nadal  ignorować z wyższością samca alfa  jej próby zwrócenia na siebie uwagi. Wczepiłem palce w jej ciemne pukle, dziś wyjątkowo pofalowane. Może to sen tak spokojny. Dziecięcy wręcz. Rozrzucił je na świeżej pościeli. A potem żar zespolonych ciał  nadał im tego nęcącego blasku  i kształtu morskiej fali.     Mając ją w ramionach  czasami zapominałem o całym świecie. Żyłem w jej blasku i cieniu. Dla jej głosu i ciepła słów miłosnych. Dla jej oczu. Wzroku anioła. Ona mną władała. Choć nie chciała tego. Chciała być. Leczyć mnie. Rekonstruować moją duszę. Z każdym dotykiem i pocałunkiem,  odrastało mi serce. Kiedyś wyjedzone przez mrok. Otoczyła je opieką i troską.     Nie musiałem mówić. Nasze myśli zawsze były jednością. Czasami śmiała się, że mnie usidliła magią. Zaklęcia z jej ksiąg,  pozwoliły mnie przywołać i ujarzmić. Czy kiedykolwiek chciałem od niej odejść? Przenigdy. Już nie migruję wśród leśnych mokradeł  i zapomnianych nawet przez szeptuchy bagiennych borów. Mroźny księżyc ma jednak potężny zew. Tej klątwy nie zakończy nawet moja śmierć. Więc przemieniam się w jej ramionach. Samotny wilk, który dzięki ludzkiej czarownicy, jest choć trochę zrozumiany. Poddany nie ocenie a wysłuchaniu.      Lecz pamiętam i te noc czerwcową przed laty. Gdy świeżo porzucony na skraju polany. Wyłem aż do utraty głosu. Padłem w wystające ponad ściółkę, korzenie prastarego dębu. Moje żale obudziły go ze snu. Schwycił mnie w swe starcze konary i umościł wygodnie na listowiu gałęzistych dłoni. Zapytał kim jestem. Samotnym wilkiem odpowiedziałem. Drzewa myślą i odpowiadają dość długo. Wreszcie odparł z wielką rozwagą. Nie wyglądasz na wilka. Bo kiedyś byłem człowiekiem, lecz pobratymcy z wioski  nałożyli na mnie klątwę. Wypędzili mnie z granicy siół. Stałem się bestią. Znasz ludzi? To podły gatunek.     Dąb zasępił się lub nawet przysnął myśląc nad odpowiedzią. Wreszcie odrzekł z powagą. Nic nie wiadomo mi o gatunku ludzi.  Młody to zapewne szczep lub plemię. Znam dobrze ptaki co zamieszkują przestworza i korony moich pobratymców. Znam ryby srebrzyste i prędkie co płyną w nurtach górskich i leśnych strumieni. Znam jaszczurki, pająki czy ślimaki  co wędrówkami swymi po korze. Wywołują łaskotanie i uczucie świądu. Znam łosie, jelenie czy dziki. Co chadzają w ostępy. Zniżają łeb w ukłonach  ilekroć widzą mą postać  przechadzająca się po lesie. Czasami rozmawiam z wilkami. O wolności. Lecz Ty nie wyglądasz  na szczęśliwego i wolnego.     Rzucono na mnie czar.  Klątwę, której ani czas ani pokuta nie zdejmie. Dąb znów długo myślał. Czar… klątwy… magiczne konszachty. Runy, pergaminy, konstelacje. Drzewa nie znają się na tym. My rośniemy w ciszy prastarych puszcz. W miejscach świętych,  dotkniętych jedynie stopą Pierworodnego. Naszymi braćmi są chmury i skały. Słuchamy pieśni wichru. A kołysze nas do snu  szemrząca dziko Atrubre. Pani wszystkich wód,  której źródło spłynęło z nieba przed eonami.     Ale znam kogoś kto mógłby zaradzić  na Twą niedolę dziwny wilku. Zabiorę Cię do czarownicy,  która może będzie potrafiła zdjąć klątwę. Las jest wielki i dziki. Pełen parowów i dolin. Nie zbadają go w połowie nawet  tak śmiesznie mikre łapy jak Twoje. Zresztą nieroztropnie byłoby wysyłać  Cię tam samopas. Zaniosę Cię zatem wilku. Ku dawnemu kręgu rady. Do magicznych wrót Dok Natt. Tam jest dom czarownicy. Mieszka w wysuszonym cielsku trolla. Ona będzie umiała pomóc.     I ruszył ku kniei  z moim ciałem uwięzionym  w gałęzistym uścisku. Dopiero szóstego dnia stanęliśmy u celu. Dąb wyszedł zza  ostatniego szpaleru świerków. Każdy z nich zaszumiał  w ich drzewnym języku, oddając hołd władcy lasu. Moim oczom ukazał się przepołowiony światłocieniem zmierzchającego słońca  krąg polnych głazów,  pokrywały je wyżłobione linie runicznych, elfickich zaklęć. W centrum okręgu stała budowla  prawie tak wysoka jak Dąb, Złożony z kamieni i księżycowego srebra  łuk Dok Natt.     Miejsce gdzie Pierworodny  śpiewał swym dzieciom  pieśń o powstaniu życia. Gdzie nauczył ich miłości i dobra. Bo zła wtedy w krainie nie było. Nie było elfów, ludzi ani krasnoludów. Był tylko Pierworodny, jego głos  i zrodzone ze śpiewu dusze. Ognie natchnienia. Które dały początek życiu. Dąb ułożył mnie delikatnie w kręgu. Dopiero wtedy dostrzegłem osobliwe domostwo na lewo od nas. Było to cielsko trolla. Zamienione w kamień. Naruszone eonami opadów i erozji, pełne wgłębień i pieczar, prowadzących wgłąb jego martwych trzewi. Jedno z nich prowadziło do domu czarownicy.     Dąb z zaciekawieniem  krążył wokół cielska trolla. Z pewnością kiedyś go znał. I nie myliłem się. Kelljoon Maczuga… pomiot magii  która zatruła pieśń. Zabił go przed wiekami Jannii, Bóg góry. Była to era jaką pamiętamy już tylko my, strażnicy lasu i skały górskich zboczy. W jego wnętrzu  uwiła swe gniazdo czarownica. Bywaj wilku. Obyś w świętym Dok Natt, odnalazł to czego szukasz  i zmazał klątwę swego rodu. Ludzi jak ich nazywasz. Odszedł w las a za nim udały się  dwa najwyższe świerki. A ja ruszyłem niepewnie do trollowej jaskini. By szukać ratunku. I znalazłem go w objęciach czarownicy.  
    • Witam - wiersz ciekawy Czarku -                                                                Pzdr.
    • @Berenika97   Bereniko.   dziękuję Ci za ten komentarz.   czytając go, miałem wrażenie, że ktoś otworzył okno w dusznym pokoju.   nagle powietrze zrobiło się lżejsze, a świat jakby się odrobinę uśmiechnął.   masz niezwykły dar widzenia rzeczy w ich prawdziwych barwach - nawet kiedy piszę o mroku.   Twoje słowa są jak taki mały, własny kubek ciepłej herbaty, niby  nic wielkiego, a jednak człowiek po niej wraca do siebie.     dziękuję Ci za to :)   bardzo :)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...