Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

posiadałem
spokój białych ścian
imię
i twarz
ubierałem za dnia
woal pychy

na dnie
kieliszka
odnalazłem słońce
migające światła stopu
budziły do świata

...

wyrzuciłem dłonie
zbudowałem dom
kartonem kryty

[sub]Tekst był edytowany przez Emilia Zone dnia 29-07-2004 13:06.[/sub]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmm.. "wyrzuciłem dłonie" to przenośnia
a ostatnie dwa słowa mogą zostać tak jak są..
przestawienie ich nic nie zmieni
jak myślę..

:))

dziękuję bardzo za komentarz i uwagi :)

pozdrawiam
Emilka
Opublikowano

"wyrzuciłam dłonie - genialne...
cos mi w środku buczy, ale na tle całokształtu mało istotne... chyba wiem Emilko co chciałaś przekazać... interpretacja moze byc jednak dosć trdna bo coś mi się wydaje ze w tym uwtworze jest dużo Ciebie...

pozdrawiam
Tera

Opublikowano

"wyrzuciłam dłonie - genialne...
cos mi w środku buczy, ale na tle całokształtu mało istotne... chyba wiem Emilko co chciałaś przekazać... interpretacja moze byc jednak dosć trdna bo coś mi się wydaje ze w tym uwtworze jest dużo Ciebie...

pozdrawiam
Tera

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Terciu :)
nie do końca rozumiem pierwszą część twojego komentarza :)

faktycznie.. bardzo dużo tutaj mnie
dlatego ucieczka do płci przeciwnej.. :)

pozdrawiam
Emilka
Opublikowano

o którą część komentarza Ci dokładnie chodzi??

"wyrzuciłem dłonie" - genialny wers

w srodku wiersza cos zgrzyta :P - środek czyli koniec pierwszej zwrotki aahhaha....przecież pisałam ze mało istotne :P

Tera

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no właśnie tego nie zrozumiałam :)) heh
blondynka jestem przecież wiesz.. :)

hmm.. końcówka pierwszej zwrotki - dobrze że nie przeszkadza
bo jest wyjściem do reszty wiersza
:)

pozdrawiam
Emilka
Opublikowano

Dziwne... O dość współczesnym dramacie mowa, a odbieram ten wiersz jak słodko-podniosłą pieśń trubadura. O taki może, lekko ironiczny efekt Pani chodziło? Oczywiście formę mam tu na myśli; bo to prawie jakbym czytał: "na dnie kielicha odnalazłem słońce" albo "dom blaskiem miedzi kryty"...

Podoba mi się, choć czuję się tutaj trochę jak... daltonista? Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mniej więcej tak miało to zostać odebrane
podejście do problemu całkiem poważnego trochę ironicznie uchwycone
czasem tylko ironia pozostaje nam do obrony..
:)

pozdrawiam i dziękuję
Emilka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...