Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiersze nie czytają poeci, droga pani, tylko zwykli czytelnicy a oni lubią wiedzieć co czytają. Metafora dobra i zrozumiała różni się od tej metafory bzdurnej i nie zrozumiałej.
  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No cóż po takich komentarzach... to się nie dziwię.. każdy byłby ciekawy, nie wiersza tylko komentarza.
Pozdrawiam i życzę dobrej nocy, może to będzie lepsze od wiersza.
Opublikowano

Pani Eyko
proszę uprzejmie zerknąć na zainteresowanie innymi utworami tej Autorki,
nim pojawiły się Pani naprawdę dziecinne komentarze.
pozdrawiam
ps. na tym portalu jest regulamin zabraniający mszczenia się na krytyku, a Pani nic innego pod tym wierszem nie czyni (czy te słowa są dla Pani zrozumiałe - czy to już "bzdurna metafora"?)
jeszcze raz pozdrawiam
[sub]Tekst był edytowany przez Ona Kot dnia 29-07-2004 02:25.[/sub]

Opublikowano

Moze to i nie pani styl, ale i tak mi sie nawet podoba w przeciwienstwie do paru wczesniejszych, troszke zamieszana 1 strofa - wkladac glowe pod poduszke trzesacych sie rak ? pani wkladala glowe pod poduszke ktora rozumie pamietala te raczki ? Ale 2 strofa tez zagmatwana. Podzielilbym trzecia na polowe, bo zgrzyta mi. Reszty bym nie ruszal,



pozdrawiam

Opublikowano

czasem śpi się na złozonych rękach... można to nazwać poduszkąa ten zabieg można nazwać metaforą... jest w tym sens i to bardzo widoczny... więc nic w tej kwesti nie będe poprawiała..

dziękuje za komentarz
Tera

Opublikowano

Okropnie tandentna jest koperta intymności, takie dopełniacze są pretensjonalne do bólu, dopełniacze stworzone z rzeczownika abstrakcyjnego (najczęściej o obcym źródłosłowie) i rzeczownika mającego swój namacalny wręcz desygnat materialny. Można je mnożyć jak króliki, a każdy będzie wyglądał jak wypchana kiczowata zabawka, np.: przykrywam się kołdrą prawdy, zakładam czapkę samotności, wychodzę przez drzwi intymności, łykam łyżeczkę osamotnienia (gorzką oczywiście), gryzę chleb powszedni niewiedzy, siedzimy w klatkach obojętności, wyrzucamy papierki uczuć, spala się ostatnia zapałka miłości itd itp.

Poduszka trzęsących się rąk- to ładne.

Peunta też puszczona, demagogia - tu akurat w znaczeniu pójścia na łatwiznę i grania na uczuciach.

Oczywiście chodzi mi cały czas o wiersz, a nie o Pani uczucia, te jak sądzę są trudne.
[sub]Tekst był edytowany przez Strzyga_vel_Strzyga dnia 29-07-2004 13:56.[/sub]

Opublikowano

Tero wiersze Pani według mnie są najcudowniejsze z tej strony...ale gdzieś ktoś popełnił błąd...jestem tu od paru dni lecz z tego co wiem nie jest to gadu-gadu...daje telko dobrą rade by Pani nie tłukła się na słowa z innymi..każdy wiersz podlega krytyce a niewąt[liwie kunszt Pani pisania nie zasługuje na takie "walki"...z drugiej strony straszny z Pani nerwus...wiersz taki sobie w porównaniu z poprzednimi....:_) pozdrawiam Marcin

Opublikowano

Dziekuje wszystkim za komentarze...

pani Strzygo jakos nie rusze mie Pani komentarz względem innych odbiorców... tandetny nie jest... prosto opisny owszem... ale z tego co sama wiem, zawsze pisze zawile i ten akuart jest prosty, tego chciałam i tak chciałam napisać... więc zbyt pochopnie jak dla mnei podeszła Pani do tego wiersza. Nie jest ani piękny, ani cudowny... ale Pani koemntarz to lekka przesada... która zreszta i tak mnie nie dziwi... każdy ma brawo oceniac, ale pewnych rzeczy po prostu nei beirze sie na serio... chyba Pani sama zrozumie co mam na mysli

Rozumiem Panie Bezecie i przepraszam... prsze mnie poprawiać jesli za bardzo sie wychyle... nei chce robic nikomu trudnosci

Dziekuje za te słowa... krytyke przyjmuje... ale rzeczową... tą niekompletna i bezsensowną zawsze odepre... taka juz jestem

dziękuje wszystkim
Tera

Opublikowano

początek dobry...zapowiada się ciekawie
końcówka mało poetycka
"'jesteśmy dorośli'

czy przeżyłabym
twoje samobójstwo "
bez tych trzech wersów jest dobrze, z nimi, gorzej niż źle

Agnes

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



szanuje,a le to rzeczywista historia i prawie cytat wiec musi byc w takiej formie w jakiej jest...

to tylko wylew taki :))

Tera
Opublikowano

Pani Tero!

Wiersz Pani przypomniał mi wydarzenia z koszmarnie odległej przeszłości, zmusił, żebym od nowa doświadczył dziwnych doznań...
Dziękuję.
P.S.
Tamten czas zamknąłem - wydawało mi się - w króciutkim, naiwnym i banalnym wierszyku z bardzo wczesnego stadium mojego rozwoju, z pewnością nie nadającym się do publikacji w dziale głównym, ale niech mi będzie wolno go umieścić tutaj - w miejscu nienapisanego komentarza...

"Lot"

Dachy kamienic jak kapelusze
Ich ślepe oczy
Nie odwzajemniają mojego uśmiechu
Ćma sąsiadka rozpoczyna lot
Ku nowemu słońcu latarni
Poprawiam krawat i sumienie
Do bruku juz tylko parę metrów.

1987

Opublikowano

jestem bardzo wdzięczna bo jeżeli ktos odnajdzie w moim wierszu choc troche wydarzenia ze swojego życia jestem z tego bardziej dumna niż z jakiejkolwiek krytyki jakiegokolwiek człowieka...

wielkie dzięki... polecam się na przyszłość :))

Tera

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Robert Witold Gorzkowski.... spodobały mi się słowa z komentarza... @Migrena (y)... dołączam.
    • Ma ta dom, a da wole: to hotel owada - moda tam.  
    • @marekg... świetny wiersz i świetny tytuł do tej treści.    "wszyscy czytamy      w tym samym kierunku".... z pewnością.
    • @huzarc tak sobie myślę.   kiedy piszesz swoje przejmujące utwory w typie "extra mocny" musisz przeżywać gdzieś głęboko w sobie dreszczyk emocji.   ja też tak mam. wojna nuklearna to dramatyczny absurd.   ja nie boję się śmierci.   ale  kiedy tak idę przez las, przez sięgające mi do pasa paprocie, po miękkich i pachnących mchach, kiedy patrzę na nadrzeczne, wysokie, sumiaste trawy które wiatr z uporem pochyla a one dumnie się prostują, to myślę sobie, że ten świat jest taki piękny, że fajnie byłoby pożyć tutaj jeszcze.....ze 100 lat.   i krew mnie zalewa jak durnie udajacy polityków pierdolą głupoty o plecakach, o nieuniknionej konfrontacji, o zaporach przeciwczołgowych.   to piszę o czymś czego się boję.   teksty czasem przesadne ale.......     dziękuję.    
    • Statek kosmiczny: O Mały Włos Czarna Dziura, zawrócił z kopyta. A może nie tyle zawrócił, co poleciał nie w tym kierunku co trzeba. Znalazł się w otchłani kosmosu, gdzie jeszcze żaden obiekt nie gościł. A jeżeli nawet, to teraz już go tam nie ma. Bo to dziwna kraina. Nawet jak na takie szczególnie rozległe miejsce, jakim jest Wszechświat. OMWCD nie zderzył się co prawda, z tamtym co wracał stamtąd, ale może dlatego, że nie miało co wracać.   *~Na statku - ROJP~*   Wycieczkowy statek kosmiczny o uroczej nazwie: „Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy”, płynie na falach czarnej materii, po rozdrożach kosmosu. Jak wyglądają istoty wewnątrz, to w istocie nie wiadomo. Natomiast można przypuszczać, że wyglądają przez okna. Czy otwarte, czy zamknięte, to już zależy od tego, kim lub czym są, czyli ile wytrzymają.   *~Oczy Obserwatora~*   Dla postronnego obserwatora, stało się jasne {ale nie jak Słońce, bo to nie ta gmina} że jeden z nich wyjrzał i przeżył, bo wskazał czymś i krzyknął: tammmmm! Postronny doleciał do takiego wniosku, bo miał dziwną wadę, że wszystko słyszał i rozumiał. Spojrzał we wskazanym kierunku i zobaczył: OMWCD. Miał też przenikliwy wzrok. Zajrzał zatem do środka, by stwierdzić, co tam się wyprawia. Zobaczył, że nic nie zobaczył. Obiekt był wydmuszką pustą w środku. Nawet taki Obserwator, co wiele już w swoim życiu widział, zdziwił się trochę. Chociaż akurat w jego przypadku oznaczało to, że go po prostu zamurowało.   Aż nagle ściana na niego poleciała, bo ujrzał, że OMWCD wywrócił się na lewą stronę. Teraz dostrzegł wszystko: pełno tego i owego oraz małych obiektów, biegających gdzie tylko się da. Nic im nie było. Patrzył i patrzył i nie wiedział na co spogląda. Jego wyobraźnia nie miała w sobie tego typu fragmentów obrazów, z których mógłby tworzyć całe obiekty. A zatem widział, ale nie wiedział co. Jakieś zamazane kształty. Wnerwił się trochę i pomyślał, żeby wziąć numerek do okulisty.   *~Na lewej stronie ~*   – No nareszcie możemy oddychać brakiem tlenu. Od razu lepiej. – A jaki miły chłodek. – Rozległy ten pokoik. – Tylko jakieś oczy nas obserwują. – Czy musimy tak ciągle biegać? – Tu mamy więcej miejsca, niż po prawej stronie. – Po prawej, nikt nie widzi, jak sprawnie nam idzie. – A my lubimy pochwały. – O tuż to. – O tuż to, tak się nie pisze. – A co mi tam, w mordę Księżyca!    – A ja stanowczo żądam krytyki. W głowie mnie się genialnie przewraca! – Gdybyś ją miał, to bym uwierzył. – Muszę dbać o zrównoważony stan ducha. – Obiekt się do nas zbliża. Widzę napis: Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy. – Akurat przybiegłem. Oczywiście, że przeżyjemy. Tylko mnie nie straszcie. – Nie my, tylko oni. Jeden nawet przez okno się wychyla. – Pomachajmy mu. – A niby czym? – Znowu oczy rozbłysły. Widzieliście. Tam daleko. Spiralne jak galaktyka. – Ej, co ty gadasz? To zwykłe oczy. Tyle, że duże. Chyba, bo pusto tu jakoś. Mogą być blisko i małe, lub duże i daleko. – Wyleciał przez okno! – Za bardzo się wychylił, w kierunku Czarnej Dziury. – Widzę, że pije mleko z Drogi Mlecznej. To go wzmocni. Przeżyje. – To gdzie my w końcu jesteśmy?   *~Na statku - ROJP~*   – Łapcie go. Oddala się od nas. – Może tamci złapią. – Ma na sobie jakieś okrycie? Bo jeżeli nie, to po nim. – Nie mów takich normalnych zdań, w takim tekście. – Dobrze już dobrze. Chleje mleko. – To już było! Opanuj się. – Doi kozę na Orionie. – To ta koza ma trzy nogi? – A niech sobie leci. Wiadomo to, co by z niego wyrosło. – Tak już lepiej.   *~Na statku - Pomywajec Galaktikus~*   – No dalej dalej. Pomywamy. Niepotrzebne naczynia z burtę. – Widelce też? – Tylko talerze. – Robi się!   *~ Na lewej stronie - OMWCD~*   – Na prawą stronę!! Ale już!!! Latające talerze nas atakują!!! – Ale małe jakieś. Palcem się pstrknie… i bum! – Czym? – Nie wiadomo, czy małe. Na pewno paskudne. Resztki jedzenia są najgorsze. Maszynerię mogą zapaskudzić. – Nie widzę guzika, co na prawą przewija. – To naciśnij byle co. Może też zadziała ze zdziwienia. – Widzę guzik, ale mi ucieka. – Dostałem sosem po oku! – A ja skrawkiem kości w nos. – W nos? A co to jest? – Talerze coraz bliżej. – Mówiłem, że napęd biologiczny jest niepewny. Może się rozbiec po całym statku. – Tylko guzik ucieka. – Dostałem talerzem. Umieram. Ale nie zupełnie. To był akurat hologram. – Ale reszta nie! – O w mordę karła białego ! Hura! Przewijamy się. Na guzik zleciał talerz. Atakujący nas uratowali. – Chyba nie chcieli? – Nieważne.   * ~Poza statkiem - ROJP~*   – Talerz mi się przydał do zupy mlecznej. Piję przez rurkę. Tylko nie wiem, co ze mnie wyrośnie. Może oczy obserwatora?    *~Oczy Obserwatora~*    Tak naprawdę, to ja wszystko relacjonowałem. Teraz mam oczy zachlapane: mlekiem, resztkami jedzenia, napędu i głupawym tekstem, na którego nikt nie spojrzy. No i co z tego. Jeżeli chociaż jeden przeczyta, to i tak będzie ponad normę. Ale i tak mnie wyłączą. Chociaż tak się starałem.   No nie! Dostałem Marsa na czole, od tego wnerwionego przygnębienia. A niech to, biały karzeł świśnie! Huuura! Wenus na mnie leci! Gorąca, rozpalona.   Saturnowi dwa pierścienie zajumała. Ciekawe do czego?  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...