Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Miasto wiwatowało, w kwiatach.
Kończyła się moda, faza, epoka, życie.
Groza i słodycz ostatecznego rozwiązania.
Niech już najprędzej pierwsze bomby spadną."
Czesław Miłosz



Przeżyłeś - twoje. A nam zostaw
urodę świata, która z nami
rodzi się, tańczy i umiera...
Koniecznie - bomba?

Z bombą żyłeś
jak z parasolem, gdy deszcz z nieba
ognisty zstąpił w twoje życie;
miałeś ty - Noe, poprzez potop
milczenia przenieść słowo-pszenicę
dla ociemniałych i skazanych.

Jesteśmy dziećmi tych, których
pochłonęła pustyni czerwień.
Z twego ziarna chleb pieczemy.
Ziemia wokół jeszcze jałowa,
rodzi majaki; jak w gorączce.
Nadchodzi Wielkie Przesilenie.
Cieszymy się. Orzemy ziemię.
Czytamy i piszemy książki.
Nasze pragnienia takie płaskie
jak dachy wielkomiejskich domów:
mieszkanie, w nim rodzinna saga
na dni i noce.

Jutro
będziemy wiwatować komuś
albo sobie - swoje zdziwienia
sącząc duszkiem, by - choć na chwilę
poczuć się sytym, wtajemniczonym.
Nasze prawo i nasza kolej próbować
miód, kawior, ocet. Nie - poeto,
z tobą razem świat nie odejdzie.
W trzy wymiary tego świata
wierzymy tak jak w Trójcę Świętą:
jest Piekło, Niebo, jest i Dzisiaj.
Stronica jest tak samo płaska
jak telewizyjny ekran. W naszych
głowach słowa zrywają się do lotu,
a przez ekran podajemy dłoń
przyjazną. Tej, której źródło
wyschło w tobie - nadziei -
mamy pełne studnie.
Nie wspominamy.

My biegniemy
bo świat to olimpijski stadion,
gdzie się nagradza tak za zwycięstwo,
jak i za to, że się podjęło trud
- dobiegło. Modlitwy -
aby święto zakończyć szybko
katastrofą - mamy przyjąć
jako mądrość i ostrzeżenie twe?
- naszą radość za głupotę?
Jeśli modlimy się o bombę -
to jedynie mamy na myśli bombę
śmiechu, która zburzy urojenia.

Każdy swojego
stracha stawia na własnej roli.
Wiwatujemy w osobie twojej
świetne słowo - poeto z bombą.
Bądź miłościw. Daj nam
łaskawco trochę czasu, byśmy
czcząc twoje dzieła dziś - poczuli,
że bomby, które na nas spadną -
twe słowo zmieni w rajski owoc.

Opublikowano

Autor zwraca się do wszystkich i mówi za nich, "jesteśmy dziećmi... itd. Ja się z treścią
nie identyfikuję i myślę inaczej, przez co dostrzegam wiele patosu. Lepiej niech każdy mówi za siebie i za siebie niech będzie odpowiedzialny.Trudno w takim razie oceniać utwór. bo ledwo zaczęłam czytać, to mnie skręcił ten mentorski ton:>) Widać tak mam.
chyba że potraktuję to jako wizję Autora napisaną pod wpływem jakichś przeżyć :>)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Absynt - likier na piołunie, bardzo popularny swego czasu wśród bohemy francuskiej; nadużywany powodował uzależnienie, majaczenia i drgawki; porażał mózg;
chętnie zdegustuję - ale tylko kosztując...
wolę wino!
:)) J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"jesteśmy dziećmi"...dziećmi wojny, Pana Boga, Ziemi, Czasu, Historii, swoich rodziców...co kto woli;
a są już dzieci z próbówki...
widzę, że i Pani udzielił się ten patos - komentarz od niego pęka...
najlepszego w Nowym Roku!
:) J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"jesteśmy dziećmi"...dziećmi wojny, Pana Boga, Ziemi, Czasu, Historii, swoich rodziców...co kto woli;
a są już dzieci z próbówki...
widzę, że i Pani udzielił się ten patos - komentarz od niego pęka...
najlepszego w Nowym Roku!
:) J.S d
Dziękuję i również życzę Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku i myślę, że
jeszcze dużo rzeczy nas zaskoczy, a dzieci z probówki też mają rodziców ;>)
jak się uda stworzyć coś z niczego, to wtedy bedzie o czym mówić;.;>)
Opublikowano

"jak się uda stworzyć coś z niczego, to wtedy bedzie o czym mówić; "

Dnia: Dzisiaj 09:39:23, napisał(a): Marusia aganiok


- to się udało tylko Panu Bogu;
ale sądzę - że nie z niczego; tylko z mocy woli; dobrej woli;
J.S

Opublikowano

jest Piekło, Niebo, jest i Dzisiaj.

Bardzo przytomnie zostawiłeś Piekło/ Niebo fachowcom i zająłeś się Dzisiaj... ; )
Wiersz cierpi na lekką niewiarę w inteligencję czytelnika, proponuję usunąć dopowiedzenia powiedzianego :

Koniecznie - bomba?

gdzie się nagradza tak za zwycięstwo,
jak i za to, że się podjęło trud
- dobiegło. Modlitwy -
aby święto zakończyć szybko
katastrofą - mamy przyjąć
jako mądrość i ostrzeżenie twe?
- naszą radość za głupotę?
Jeśli modlimy się o bombę -
to jedynie mamy na myśli bombę
śmiechu, która zburzy urojenia.

Wiwatujemy w osobie twojej
świetne słowo - poeto z bombą.
Bądź miłościw

Dobry ten twój " pszeniczny " wiersz...
Pozdrawiam, Jacku.
: )

Opublikowano

Allo Jacku,

jak zawsze bardzo ciekawy, zwiewny (mimo, ze bardzo długi) tekst. Jak zawsze zachwyca warsztat, symbolika. Jak zawsze świetnie. Jedyne co mnie razi to Każdy swojego stracha stawia na własnej roli..

Pati

Opublikowano

dla mnie przegadane i zbyt prozatorskie, osobiście nie przepadam za interpunkcją w poezji, to jak wskazywanie głupkowi miejsca nacisku.

z Marusią się zgodzę co do zbiorowej wypowiedzi, zwłaszcza że przed chwilką pisałem o tym u pancolka.

co do absyntu top proponuje od razu bielunia zaparzyć i odlecieć na dobre (albo i na zawsze;)

pozdrawiam

Opublikowano

H. Lecter.;
tak, warto tę uwagę przemyśleć;
pozdrawiam sylwestrowo!
J.S

Kieri-Śmiałek;
hę?!
gdy już coś do kogoś piszesz, to postaraj się, by było to chociaż czytelne;
bo inaczej rzeczywiście - kołomyja.
J.S

paper_doll.;
profesor św. pamięci miał zwyczaj rezonować o wadach rodaków i zamartwiał się losem polskiej kultury - sam był dowodem obalającym te lęki;

marusia aganiok.;
j.w.

Magnetowit R.
tę kwestię "zbiorowej wypowiedzi" już wyjaśniłem koleżance na orgu;
a w kwestii "odlotu" - może to dobry sposób dla Małysza, by odleciał?
:) J.S

Franka Zet.;
miło gościć;
:) J.S

Opublikowano

bardzo fajne, ale za długie ;/ troche m iisę obraz rozmył w iare czytania, ale ogólnie dobre.

w sumie to bym zmienił tylko to :

pustyni czerwień NA czerwonych pustyń

pozdr.

ogólnie na plus + ,ale, że postanowiłem,że nikogo więcej nie będę ani plusował ani minusował więc to taki "morlany plus ^^ he

pozdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Marusia ostatnio nastawiona jest anty, do wszystkiego, czyżby menopauza?
ale ja wiem swoje
najlepszego Jacku!
Pani nie powinna komentować komentarzy; ja komentowałam wiersz, ale wywołała mnie Pani
więc jestem i niech Pani się nie ośmiesza i nie wyraża zdania na mój temat bo
to nie to forum; nie zna mnie Pani, a ja nie życzę sobie osobistych wycieczek w moją stronę -nie tu o tym piszemy. Nie potrafi Pani skomentować tego wiersza? ;>)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Christine Dzięki, taki miał być, w świątecznym nastroju. Pozdrawiam serdecznie. M. 
    • @truesirex     niesamowita opowieść!!! Wielowymiarowa. Pięknie napisany wiersz.!    O samozniszczeniu i bólu, spowodowanym traumami wychowania …takimi, które nie pozwalają …kochać. Miłość jako siła destrukcji i źródło lęku, dziedziczone traumy i „piękny chłopiec”, który ucieka w głąb samego siebie…   dotyka samego rdzenia :) a muzyka…niesamowite obrazy i tekst :) zaraziłeś mnie Ethel :)    pozdrawiam truesirex i życzę Tobie Spokojnych Świąt

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...