Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gwałtem córek
płodzicie polubowne sądy
rozwydrzonych ojców
w ciemnych uliczkach

na ziemie spluwać
gdy krocze odsłonięte
nie robi wrażenia
śmierć dziwce

zawoła ten
co kamienia się boi
stojąc za murem braci
spogląda na zegarek
czas do domu
dziecko

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



o co chodzi?? pruderia?? fanatyzm religijny?? śmierć ginekologom??;))) nie widzę tu ani jednego wersu godnego działu Zzzzzzzz;)
pozdrawiam z ubolewaniem aga
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tak jak mogłem się domyślać, to tylko kółko wspólnej adoracji, jak na większości forum internetowych. lizanie się po dupach i głaskanie po główkach umożliwia otrzymanie dobrego komentarza ( nie twierdzę, że mój wiersz zasługuje na dobre, bo nie każdemu musi się podobać). Mam na myśli, krytykę, która nie wydaje mi się odpowiednią w stwierdzeniu - kosz!
Opublikowano

chcesz konstruktywną krytykę i radę w jednym? nie zaczynaj od Z, bo to na próżność wygląda. Warsztat też jest czasem odpowiednim miejscem na uzyskanie pomocy.
pozdr aga

p.s. nie przypominam sobie żebym komuś lizała tyły więc wypraszam sobie, drogi Dawidzie D.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




emu - proponuję odpowiadać na temat wiersza a nie zaczepiać, słaby prowokatorze

przykro mi, ale nie jesteś w moim typie. dla odmiany ja nie bede ciebie obrażać. adios
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja dziś tak pomyślałam o jednym wierszu, pierwszy raz syknęłam do monitora: kosz!, więc spieszę wyjaśnić, jakie bogactwo krytyki kryje się za tym pojęciem u mnie (bo tylko za siebie mówić mogę): kiedy nie można zasugerować żadnej poprawki, bo treść słaba, materiał do niczego, ogólnie nie ma się czym zajmować, to trzeba taki pseudo-wiersz wysłać do kosza - zapomnieć i zabrać się za następne a nie dusić ten jeden
brutalne, ale prawdziwe, i w pewnym sensie rozumiem szok tym wywołany, objawiający się jedną, wielką wizją lizydupstwa
minie

:-]
Opublikowano

"gwałtem córek
płodzicie polubowne sądy
rozwydrzonych ojców
w ciemnych uliczkach"

???? - usiłuję zrozumieć co czytam, a przecież mam córkę ale z nią się nie sądzę, choć swoje sądy wygłaszam i jako jej ojciec (niekoniecznie rozwydrzony) i jako jej przyjaciel;
to jakiś nawiedzony patos bliższy bełkotowi niż jakiejkolwiek konkretnej, rzeczowej, zrozumiałej informacji;
nadmiar emocji w wyrażaniu sądów najczęściej powoduje mocny zawrót głowy u szacownych autorów, w tym i tego "dzieła";
bo tu nie o "odsłonięte krocze chodzi" czyli o to, co w sztuce malarskiej nazywa się często naturalistycznym aktem, ale o pretensjonalność tonu, jakiegoś niby oskarżenia...
brakuje tu dystansu i wyważenia słów;
dlatego urodził się zaangażowany kicz;
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...