Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Podróż


Jarek Pielgrzym

Rekomendowane odpowiedzi

witam wszystkich
Szczerze mówiąc nie znam się na poezji, ale kiedyś, kilkukrotnie ogarnął mnie, bliżej niewytłumaczalny szał, a może raczej amok twórczy, w którym klawiatura rozpalona była do czerwoności, a moje ciało było tylko obecne...
Dzisiaj znowu jestem na rozdrożu i ściska mnie w sercu, więc postanowiłem się podzielić. Oto wstęp tekstu, dalej jest jeszcze sześć rozdziałów... W zasadzie ten tekst (opowiadanie) funkcjonuje tylko w całości, jeśli uznacie, że niniejsze Intro jest na tyle intrygujące, że chcecie przeczytać dalej, z miła chęcią zamieszczę dalszą część.
Pozdrawiam wszystkie pozytywne duchy i mam cichą nadzieję, że miłego czytania...



PODRÓŻ

Ten, którego nie ma a jest.

Wspomnienia znalezione na rozdrożu.



INTRO.
Zawieszenie między poprzednią śmiercią a bieżącymi narodzinami.

MODLITWA: odsłona zero.

Oczywista antycypacja:
Pierwszy
okrzyk
płacz
uśmiech
sen
Dziecka.

Dalej
Stopniowo
Coraz mniej
*


GENESIS: Układ Zero.

Otwarte Oko, nie para, swym bystrym spojrzeniem
dostrzeże rzeczy, których żadna macka nie splami.

Bezkresne wnętrze punktu
Raduje się
w swym smutku,
którego nie czuje.

Nie ma Nic

Tak ma

Wszystko

Istnieje.

Apologia Potencji

Pomysłem błyska
Nieme Oko
Króla Chaosu.

Bezkresne wnętrze punktu.
Któż to udowodni?
*


ZEN: nie zero, ale jeszcze nie jeden.

Człowieku !
Wypowiedź,
której nie było:
jestem ciszą,
którą właśnie zburzyłeś;
- swą ciszą...

Nie ma mnie
Poszukaj mnie w ciszy;
- może będę gdzie indziej...
*


REMINISCENCJE: Preludium

Zawieszenie
Kołysanie
Błogość

Oczekiwanie.
*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro rozdział drugi - pozdrawiam

CZĘŚĆ I.
Inicjacja.


MODLITWA: odsłona pierwsza.

Wiem,
że wina istnieje.
Wybacz.

Wiem,
że błyszczy czyste spojrzenie.
Dziękuję.


Widzę,
jak ze słabości rodzi się siła.

Widzę,
że jest Moc, która wszystko naprawi...
Dziękuję.
*



GENESIS: Układ Jeden.

Bezkresne wnętrze punktu
wydaje potomstwo

Zrodzony
Niezrozumiały
Wszechobecny
Różnokształtny
Twór
Pojmany w dziurawe sidła
Tylko tam jest Wężem

Błysk Oka
Urealnia przeciwności
I coś jeszcze

Ciemność I Światło

Wąż zjada swój ogon.

Słowo I Czyn
Dzień I Noc
*


ZEN: poszukiwanie

Słowo
Jedno z największych przekleństw człowieka;
Już jego pierwsze dźwięki niszczą prawdziwe zrozumienie.

Nadciąga oczekiwane:
Olśnienie
Zwątpienie

Kontenans i jego brak.

Tak, to jest ta chwila;
Po czym ją poznasz?

Olśnienie
Zwątpienie
*


REMINISCENCJE: Preludium

Gdy zatrzaskują się zmęczone powieki
odżywa wcześniej pomniejszony
Mikrokosmos:

Nieustannie podążamy przed siebie,
jako więźnie
dusznej ciasnoty.

Drogi kręte
Rozwidlenia
Skrzyżowania i
Rozstaje

A wszystkie
po prawdzie
zawsze te same

Więźniowie dusznej ciasnoty.
*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CZĘŚĆ II.
Nieśmiałe kroki.


MODLITWA: odsłona druga.

Pomóż, proszę:
powoli opada powieka;

mgiełki obłokiem
zasnuwa
palące skupiska.

Tu rodzi się wybór;

Ja jednak pragnę
przetrzymać ten ogień
Pomóż, proszę.

Niech nikt
nie daje mi
Znieczulenia
Zaślepienia...
Pomóż, proszę.
*


GENESIS: Układ drugi.

Bezkresne wnętrze punktu
Zmienia swoje oblicze

Wąż Nakarmiony
Wąż Rozochocony

Błysk Oka
Powoduje
Kolejną Ambiwalencję:

Woda, której pragniemy
Woda, w której toniemy.

Ciemność I Światło

Wąż zjada swój ogon.

Słowo I Czyn
Dzień I Noc
*


ZEN: poszukiwanie i pytania.

Niewątpliwą masz pewność;
Na jakiej podstawie?

Któż na piasku fundamenty stawia?
Któż powie co to fundament?
Któż powie co to piasek?
Któż, kto, co to ja?

Dygotanie
I omdlenie

Różowa myśl

Nieustannie jeszcze
Niezrozumienie.
*


REMINISCENCJE: migawki.

Tunel
Światło
Teleportacja
*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CZĘŚĆ III.
Perypetie.

MODLITWA: odsłona trzecia.

PRAGNĘ JEJ...

Wybacz;
nie potrafię klęczeć,
jęczeć;
tajemne szeptać zaklęcia...

Pragnę:
Rozmowy
Dialogu
Wskazówek
Wyjaśnień

Pragnę:
Każdym krokiem
wyrażać Twą chwałę
(użycz mi siły abym ją odkrył)

gestem wszelkim
i czynem
Upust dawać Miłości

Poziomo Miłość Faluje
Pionowo Miłość Kiełkuje.

Dziękuje.
*


GENESIS: Układ trzeci.

Bezkresne wnętrze punktu
Pęcznieje, nabiera kształtu

Wąż Niestrudzony
Wąż Niezastąpiony

Błysk Oka
Powoduje
Konieczność:
oparcie dla stopy
wraz z grawitacją

Marzenia:
błękit nad stopą
razem z wolnością
- niedostępnością.

Wąż zjada swój ogon.

Słowo I Czyn
Dzień I Noc
*


ZEN: e.

Wiesz, że już się zmieniło,
Choć zawsze było inne;

Czyż nie opacznie postrzegasz ?
Czyż Rak Przyjaciel nie ma racji ?

Uderz w stół.
Sprawdź czy odezwą się nożyce;

Jeśli ich nie słyszysz,
Jeśli ich nie, widzisz,
powiedz, gdzie się kryją ?

Tak, tak
może Rak
Przyjaciel
je pożyczył.

Jak pożyczył, to czy odda ?
Nie pożyczył, to nie odda.

I nawet chciałeś Go zapytać,
ale

Nic nie widząc,
Nic nie słysząc,
głowę mu zmiażdżyłeś,
maszerując w odwiedziny.

Takim sposobem
przez wieki
będziesz Go szukał.

A trawa szumi,
kołysze i mówi.
*


REMINISCENCJE: pozorny pesymizm.

Nieustępliwie grzęźniesz
w swym przeświadczeniu,
badając królestwo nicości.

Niczym kret patrzący na słońce,
Nie widzisz unoszącego się Głosu;

Odpowiedz, przyznaj się:
Czy coś zgubiłeś,
Gdzie błądzisz ?

Jak zwykle
Milczysz.

Niewzruszony
Podążasz
Przed siebie.

Skąd posiadłeś ową pewność:

Słyszysz Ptaki,

Widzisz Drzewa.

Powiedz, jak to możliwe ?

Nawet
Nie wiesz
Kiedy,
tuż za rogiem,
Zmysły zapodziałeś...

Obudź się !
Głowa niknie w czeluściach.
*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CZĘŚĆ IV.
Ewolucja.

MODLITWA: odsłona czwarta. Niespodziewane zaprzeczenie monologu.

Leżąc na wznak, chciałem coś jeszcze powiedzieć.
Leżąc na wznak, chciałem nawet wstać.
Leżąc na wznak – przynajmniej myślałem tak.

Ktoś bawił się Światłem.
Wyszedłem z podziemia,
przez okno po dachu,
a Słońce się pochyliło.
Upadłem.

Chłód smagał
Twe ciało;
otulono Twą nagość.

Jeszcze upadam.

Głód i pragnienie
Paliły Twe wnętrze;
otrzymałeś ambrozję i nektar.

Wciąż jeszcze upadam.

Ciemność była
Twym domem;
życiodajne światło dodało odwagi.

Nie ma dachu, nie !...

Bezwładnie
leżałeś na bruku;
podano ci rękę.

Ty wstałeś,
snadnie pobiegłeś
przed siebie...

...Uciekłeś...

Jak długo patrzę w ten sufit?
*


GENESIS: Układ czwarty.

Bezkresne wnętrze punktu
I niepokaźna skorupka.

Wnętrze
I Jego
Kontradykcja

Oko i Oczy:
Dychotomia
Hierarchia
Władza

Dwulicowa Luna

Równowaga

Ambiwalentna Kula,

Harmonia

Status quo:
Wąż zjada swój ogon.

Słowo I Czyn
Dzień I Noc
*


ZEN: medytacja pierwsza.

Jesteś;
Widziałem
Cię wczoraj.

Byłeś;
Dzisiaj
Cię nie ma.

Kolejny raz wołam
I znowuż Cię nie ma.

Z amnezją
Tego Co
wczoraj,
poczułeś się wielki.

Z amnezją
Tego Co
Dzisiaj,
zatraciłeś się w owym Kosmosie.

Uczyniłem Cię przyjacielem;
Zdradziłeś.

Będziesz;
jutro przyjdziesz przeprosić.
Wybaczę.

Jutro ?
dlaczego, dlaczego
Cię nie ma ?

Cisza.
*


REMINISCENCJE: konieczne katharsis -wątpliwości.

Kiedy nadchodzi Noc
Otwiera się czarna walizka
- długi pochód niechcianych prezentów

Skwar sączy się z nieba.
Ospałość
Ruch
Ociężały

Bezmiar przestrzeni
zalewa horyzont.
Pozorny spokój i pustka.

To Co
Niewidoczne
Może
Nie
Istnieć.

Słońce pali
twą skórę.
Upłynnia powietrze.

W chwili obecnej
nie widać kolejnej;

To Co
Niewidzialne,
Nie musi
Nie
Istnieć.

Sufit, sufit, sufit...
Krople potu...
Przyciąganie... Opadanie...
*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CZĘŚĆ V.
Oczekiwanie.

MODLITWA: odsłona piąta. Poszukiwania.

Proszę...

Czy jestem bluźniercą ?

Nie mogąc sobie zaufać
Powoli rozbieram pomniki

Być może
przyjdzie je zniszczyć

Proszę...

Czy jestem krótkowidzem ?

Rozbieram pomniki,
Wycinam zarośla

Być może
zabłyśnie światełko

Proszę...

Nie wiem, nie wiem ...
...wiem,
że nic nie wiem...
Proszę...

Idę dalej...
*


GENESIS: Układ piąty.

Punkt i jego dynamizm.

Trzepot Oka:

Błękitna
Eksplozja
Formy i Kształtu:

wszystko pod

Równowaga

wszystko nad


jeszcze nie tu

Status quo:
Wąż zjada swój ogon.


Słowo I Czyn
Dzień I Noc
*


ZEN: medytacja druga.

Jestem;
Widziałeś
Mnie wczoraj.

Byłem;
Dzisiaj
Mnie nie ma ?

ja
znowu
Wzywam
Twoją osobę.

Kolejny raz nie odpowiadasz.

Ja
Ponownie
Przeszkadza

Z amnezją
Tego Co
Wczoraj
poczułem się mały.

Z amnezją
Tego Co
Dzisiaj
poczułem się mały.

Stanowiliśmy jedno.

Czy zabłądziłem ?

Cisza ?
*


REMINISCENCJE: konieczne katharsis -granica.

Na kamieniu,
(może węgłowym)
siedzisz samotnie,

nikogo
tu
nie ma.

Pozory

To Co
Niewidzialne,
Nie musi
Nie
Istnieć.

Oddasz duszę
za
kroplę zbawienia.

Iluzja

Sięgasz pamięcią
do miejsc,
w których już byłeś.

To Co
Istnieje,
Niekiedy
Jest
Niewidoczne.

Bezsilność

Błękit nieba
nie niesie rozkoszy.

Do skał
przyklejony
chcesz poszybować,
zobaczyć, zrozumieć...

To Co
Istnieje

Pustka

Może
Zatrwożyć.

Cienie przychodzą
Fetysze odchodzą

W ciszy.

Przegrane.


Odrętwiały,
już nie obserwujesz nieba:

Sępy...

Sufit, sufit, sufit...
Kolejna godzina...
*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CZĘŚĆ VI.
Narodziny .

MODLITWA: odsłona szósta.

Absolucja ?
Poczęła
Wirować Materia.
Powoli,
jak walc angielski.

Afirmacja ?
Mam nieodpartą ochotę potańczyć,
Zapytałem:
gdzie są me stopy ?

Alienacja ?
Nim się spostrzegłem
straciłem też ręce.

Pozostało
tylko
serduszko.

I głowa;

Widzisz ?
Jest
Przeźroczysta.

niekompletny
brak realności
Nikomu tu nie przeszkadza



Absolucja.
Żwawiej
wiruje materia.
Energia
Wypełnia Moje prześwity.

A słowo ciałem się stało

Afirmacja.
Niepamięć
Dyskrecja
Jedność
Intymność
Błogostan ?
*


GENESIS: Układ szósty.

Punkt i punkty.

Oko:

Wszystko Pod

Równowaga

Wszystko Nad

Harmonia

Wszystko Tu

Status quo:
Wąż zjada swój ogon.

Słowo I Czyn

Antycypacja:

Pierwszy
Okrzyk ?
Płacz ?

W każdym razie,
Dziecka...

Dzień I Noc
*


ZEN: medytacja trzecia

Wahanie:

Czy właśnie
taki był zamiar ?
jesteś i nie jesteś zarazem.
Dezintegracja.

Wzrokiem przenikasz
przez szybę;
rozsądek mówi: - jej nie ma.
Dezinformacja.

Patrzysz
na punkt w oddali;
coś szepce - to fatamorgana.
Dezorganizacja.

Pragniesz
tam stanąć;
po raz kolejny istnieje bariera.
Dezawuacja.

Nie odczuwasz
już złości;
radość odeszła w niepamięć.
Dezorientacja.

Uczucie pośpiechu
boleśnie przypieka;
czas płynie dziwnie powoli.
Dezaktualizacja.

Cisza.

Przez Twój rozum
Olśnienie przebiegło.
Szybciej niż strzała.

I nawet
Przez moment
Byłeś już blisko.

Jednakże
Zasnąłeś...
Jeszcze...

Oczekiwanie...
*


REMINISCENCJE: konieczne katharsis - dopełnienie.

Na kamieniu
węgłowym
siedzisz samotnie.

Słońce
Światło

Wzrastasz powoli.

Pustka
Pustynia
Piasek, piasek...

niewidoczna myśl leniwie dojrzewa.

Klepsydra
Ziarenko !
...Drzewo

Ratunek jest niewidoczny.
Atoli istnieje.

Korzeń
Konar
Korona

Wstań...

Niebo
Błękit
Woda

Pękają skały...

Ocean
Tajemnica

Patrz...

Źródło
Krynica

Ożywczy zdrój...

Lekkość


Zefirek
szumi
kołysze
koi i pieści.

Tylko
chwila obecna
może doskwierać.

Cierpliwość
Jest
Niewidzialna
Ból nie istnieje.
*



i to już ostatnia część. Serdecznie dziękuje tym, którzy dobrnęli do końca...

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 żałuję, że nie ma tym portalu możliwości zapisywania gdzieś "u siebie" wybranych utworów. Ten jest warty wyróżnienia i cóż.. Zapiszę w sercu.   
    • jedź do lasu? ale po co gdy przy domku łąka kwitnie zzieleniała w żółte groszki ktoś rozsypał chyba mniszek   tam stokrotek cała chmara wzrok zachwyci kulką różu są jadalne i lecznicze twą niewinność chcą przedłużyć   ...   pytam po co mam do lasu gdy przy domku łąka kwitnie oprócz smaków i zapachów tworzy pejzaż - jaki śliczny :) 
    • Kładą się piwonie łanem, akacjowy pachnie bór, odurzone wiosny wonią platki z wiatrem lecą w dół. Już w kolejce pcha się lipa, kto zna zapach pewnie wie, że się trudno Pani oprzeć, kiedy w maju zakwitnie.   Bez bez słowa czar roztacza: ośnieżone kwiatem pęki. Duszno, co może oznaczać, żeś odporny na bzu wdzięki. Jaśmin się nieśmiało budzi i pręciki wabią pszczoły. Pachnie w koło, pachnie wszędzie! Ludzki geniusz nie dogoni.    Gdy przechodząc przez zagajnik ruch potarga nowe pędy, balsamiczny zapach sosny uspokoi każde nerwy. Wiosną bukiet świat roztacza. To przyroda tak uwodzi. Jedź do lasu, wciągnij zapach! buch natury nie zaszkodzi.
    • @Jacek_Suchowicz interesujący dialog powstał:) Dziękuję. Pozdrawiam:)
    • Teksty powtórkowe, nieco zmienione        ––/?—   Po przebudzeniu stwierdził, że jest w środku okrągłego pomieszczenia, wyciosanego w litej skale. Było w miarę jasno, chociaż nigdzie nie dostrzegł źródła światła. Zaczął chodzić w kółko i doszedł do wniosku, że to żart lub dalszy ciąg snu. Niestety. Setki razy zasypiał, ulegał przebudzeniu, chodził i znowu zasypiał.   Stracił rachubę czasu. Nie odczuwał pragnienia, głodu, zmęczenia i braku powietrza. To czego doświadczał, powinno go skłonić do zweryfikowania rzeczywistości, dobrze mu znanej.   Aż kiedyś ujrzał obraz na szarej powierzchni. Postać zginała palce, wstecznie odliczając. Nawet wtedy nie pomyślał o najbardziej oczywistym rozwiązaniu, pasującym do sytuacji. Żeby po prostu przejść przez ścianę.   ––/?—   Góra jest wysoka a on malutkim człowiekiem, który pragnie zdobyć szczyt. Idzie niespieszno, lecz coraz większe zmęczenie odczuwa. Ma wrażenie, że coś z tyłu zaczyna po nim włazić.   W połowie drogi przystaje. Wie, że przegrał. Czuje lekki ciężar na głowie. Wyciąga lusterko. Spogląda.   –– A tyś kto? –– Krasnoludek. –– Co tam robisz? –– Zdobyłem wymarzony szczyt. Im byłeś wyżej, tym odczuwałem mniej zmęczenia. –– Tylko że ja nie zdobyłem. –– Zdobyłeś o wiele ważniejszy wierzchołek. Mi pomogłeś. –– Nie wiedziałem, że pomogłem. –– Przecież nie czochrałeś plecami ściany, chociaż łazić mogło cokolwiek. –– To była bardziej głupota niż dobroć. –– Hmm... cóż… chyba. Tak czy siak... obydwoje jesteśmy wygranymi.   ––/?—    Zuzia miała śliczny sen. Stała z ojcem na mostku. Rzucali kwiaty do rzeki. Płynęły w odwrotnym kierunku.   –– Tato. Dlaczego moja lalka coraz bardziej śmierdzi? Nigdy taka nie była. Czemu ona mi to robi?   Ojciec nie bardzo w to wierzy. Po chwili jednak przychodzi. Poznaje tajemnicę. Fetor jest trudny do wytrzymania.   ~ –– Tak proszę pana. Cholerny zwyrodnialec. –– Córka mówiła, że miała piękny sen. A może ten sen... miał być kiedyś… nie jej.   ~ Nie może patrzeć jak leżą samotne w kubłach. Skleja części. Otacza delikatnym tworzywem. Formuje. Tuli w mieszkaniu do wyschnięcia. Niech chociaż jako lalki, zaznają miłości. Wybiera dziewczynki matki, bardzo starannie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...