Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oki, spoks, Wuszko, to tylko wiersz, bez entliczka,
zawieszony w sobie, a rozszyfrowywanie nic nie da,
czy "coniektórzy" na głowę upadli, że tu jakiś kod?
dobra, szukajcie Wuszko i Darku, proponuję, sugeruję
spójrzcie od strony krajobrazowej, oki?
MN
  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

to Czesi też zgłaszają akces do Mazowsza? Bo i ruskie, i białoruskie, i niemce...
:!? (żart paniedzieju M.) :))


MYŚLĘ że taki wpis przed wierszem masz z nawyku estradowego - tuż przed występem rzucić krótką myśl-sentencję;
czy tu przeszkadza? mnie nie - jestem za wolnością form, ekspresją językową;
uczciwie opisałeś pospolitość miasteczka w stereotypowych nawykach, zachowaniach, jednakowych dla każdego mieszkańca;
ale miałbym pretensję - że to może chociaż zamierzone - ta tuzinkowość i przeciętność krajobrazu jakoś mi nie pasuje do wyjątkowości wyboru autora, który z takim zaangażowaniem odtwarza małomiasteczkową niedzielę; brak mi pointy dla tego obrazu, zwornika, jakiegoś odniesienia - idea zwyczajności w poezji nie zagości;
J>S

Opublikowano

Myślę, że Darek i wuszka i ja też w to towarzystwo wejdę, jeśli można, oponujemy przeciwko naszpikowaniu wiersza przerzutniami tak gęsto, że zachodzą one na siebie i strzępią ten wiersz do granic możliwości.
Jedna goni drugą, prześcigają się skojarzenia i zanim zacznie coś znaczyć coś, już znaczy co innego...

Ale to już całkiem inny Messa, tamtego i tego równie serdecznie pozdrawiam.... Piast :)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No waśnie Piaście, że nie naszpikowania przerzutniami, bo to zwykłe porównania, obrazy... odległości logiczne między tymi obrazami mieszczą się w granicach miedzy;) W wierszu mamy jakis desygnat miasteczka, desygnat bez pokrycia, ujety z jakąś dziwną lokalną "czułostkowością" (czyt. wrażliwością), albo raczej czymś sprzecznym. Samym w sobie. Patrząc na nagiętą do czterowersowca formę, głęboką ingerencję w semiotykę wyrazu (obecność nełologistycznych asnowań) i "czeską";) składnię podpisuję się pod tezą kuriozum.
Opublikowano

Pozwól, że wskażę jeszcze jedną rzecz - odnośnie tych poruszonych przez Piasta "przerzutni":

"mroku nie widać a pajda okazuje
się przylepką i chrupiesz ją
już poza"

Czytam tu nawiazanie do czechosłowackiego serialu "Arabell/Aranell" (czy jakoś tak), gdzie "Pajda" to pies, podstawiając tę "zgrabną przerzutnię", otrzymuję że pies z miasteczka jest sympatyczny, niegroźny, przyjaźnie nastawiony;) a potem go zjadam:| I dodatko nie zjadam go, bo to moja poza, moje "poza". Co to, kurwa, jest? Ja nadinterpretuję? Czy może w tym Twoim "zapplanowanym szaleńśtwie" (bo rozumiem że zabieg;) jest coś na miarę nawiązania do "mcdonaldyzacji" Moore`a. (I dlacego ja ją "chrupię"? Może jestem wegetarianinem? Skąd ta "ex cathedralna" buta, mojżeszowe wytykanie paluchami?) Z drugiej strony; jak podstawię "homo homini lupus", to że niby jest współczesna odmiana "kanibalizmu"... No ale dlaczego "poza". Że to pil jest za tym, przeciw, vide, czy może poprostu widzi, no ale; po co, te obrazy? Skutek wpływu czeskiego chleba? Nie wiem. Doszedłem (po wielu karkołomnych analizach pokrętnej logiki), że operując semiotyką wyrazu, jego znaczeniowością w mowie białej, wiązanej ( czy jakimkolwiek innym cholerstwie) trzeba wielkiej ostrożności. I Tobie, Witku, tego życzę.

Opublikowano

taka mała uwaga do uczonej dyskusji
może chodzi o "zwykłą niedzielę" w "zwykłym miasteczku"
"wykrojoną" ze "zwykłego czasu"?

taką niedzielę, która stety czy nie pozostanie tylko w pamięci i w wierszu
ale to tylko takie bajdurzenie nieuczonego
wybaczcie wszyscy
:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Uspokoiłeś mnie, Adamie. Już myślałem, że to tylko ja jestem nieuczony i widzę dobry, prosty wiersz o prostych sprawach, tam gdzie kody, szyfry i głębie przepastne..
Opublikowano

czy ten ogląd nie jest wspólny?

"każdy krawiec kraje jak mu materiału staje"

przeczytamy dobry wiersz

potem gonimy kota aż biedak na drzewo zwieje

my nie wiemy, na które

biegamy od pnia do pnia

potrząsając

licząc na spadunek albo miałk

:)

ps biedny kot

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Czytam Twój wiersz i mam wrażenie, że czas naprawdę "zapomniał, że istnieje", a świat skurczył się do jednego, intymnego momentu, który jest wszystkim. To tekst niezwykle zmysłowy, ale ani na chwilę nie traci swojej subtelności i głębi. Te Twoje niezapomniane i niebanalne metafory! "Westchnienie (...) jak dźwięk harfy, co nie może przestać drżeć" - nie tylko się czyta, czuje się i słyszy. "Włosy pachnące nocą, która jeszcze nie zdecydowała się odejść" - a zapach wydobywa się ze wspomnień.  A potem indywidualne "ja" i "ty" znikają, by stać się czymś pierwotnym, niemal kosmicznym: "jesteśmy wodą, jesteśmy ciepłem, jesteśmy światłem, które śni samo siebie". To przepiękne oddanie istoty zjednoczenia, przekroczenia granic własnego ciała i ego. Jednak to, co czyni ten wiersz absolutnie wyjątkowym, to jego zakończenie. "Byliśmy miłością." To, co się wydarzyło, było tak doskonałe i pełne, że zamknęło się w formie wiecznej prawdy, która od teraz będzie "tlić się cicho jak modlitwa" w środku nowego dnia. To nadanie temu intymnemu aktowi wymiaru sakralnego. To poruszający i piękny utwór.  
    • Sylwku dobre obserwacje i chyba mamy moralitet - ale przypomnij sobie idee rewolucji francuskiej, październikowej, kubańskiej ... chciwość zwycięża (gromadzenie dóbr ziemskich) a i tak trzeba to wszystko tu na ziemi zostawić. ostatnio w rozmowie z pewnym "przedsiębiorcą" usłyszałem "co się nachapię to moje i moich dzieci' - reszta nieistotna Pozdrawiam smutno Jacek
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Viola.. właściwie mało możemy, niewiele, ale jednak trochę tak... chociażby tutaj, w wierszach, tego nam nikt nie zabroni. Rozchmurz się... :) tak jak ja... pomimo.
    • @Berenika97  też napisałaś piękny esej- duma mnie rozpiera, że zawsze z taką  pieczołowitością podchodzisz do wiersza, rozprawki, prozy. To jest niezwykłe. Tak- tam miłość  oparła się światu, uporządkowała chaos. Tam czas się zatrzymał- jak preludium Chopina bez barw i bez złotych ozdobników- nie potrzebują- są same w sobie piękne- gdzie jasność przeplata się z ciemnością. Dziękuję     @Nata_Kruk boję się obojętności, obojętność spala nawet kamienie. Dziękuję pięknie Natka.
    • pozwól, świecie, że cię zdefiniuję na własny sposób, przechrzczę, przesteruję na swoją modłę, ujmę we własne ramy, chropowatości,  potraktuję eternitem zdartym ze spichrza,  który zbudował mój dziadek.   zatem: myśli samobójcze. małpiątko ucieka przed lwicą, a inne osłaniają je krzykiem. destrukcyjniactwo: jedna oblizuje się marząc o szpiku w niedojedzonych kościach.   utrzymywanie się na powierzchni. niestety, przez całe lata jedynie z powodu (winy?) instynktu samozachowawczego.  dziury w łajbie zaklajstrowane woskiem,  a nie żadna hardość i charakter  niczym oporopowrotnik.   a potem: miłość. pojedynkowanie się z samym sobą  na igły magnetyczne. bezustanna chęć  podążania we właściwym kierunku.     głęboki oddech. ratowanie się przed dryfem,  płytkimi zakotwiczeniami w dnach:  płynie, proszku. granie na nosie naiwniakom wierzącym w skrzynie pełne złota uśpione w ładowniach zatopionych transportowców. miękkość mchu wyrosłego między szarymi falami eternitu, zapałka rzucona  w kierunku nadciągającej pirackiej armady.    zwęglające się galeony z drzewa tekowego.  rozdygotane serce małpki, której udało się umknąć przed pazurami.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...