Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

'być może to intensywny zapach kwiatów wywołuje majaczenie' -> podmiot liryczny musi przebywać w miejscu wypełnionym naturą, w szczególności kwiatami W każdym razie woń tychże elementów przyrody na tyle oddziałuje na peela, że ten zaczyna widzieć nie do końca racjonalne obrazy

Zwraca się on do pana pszczoły Oczywiście ciężko uwierzyć, iż rzeczywiście adresatem jest truteń Raczej nieznajoma osoba, która miałaby sprawić, aby podmiot liryczny poczuł się lepiej Peel marzy o podniosłych lotach w wymiary snów dotąd niespełnionych, czy stłumionych Chce oderwać się od monotonii, która zaczyna go powoli przytłaczać W końcu jednak wybudza się z tego letargu, aczkolwiek z nadziejami, że kiedyś marzenia ulegną realizacji

Bardzo plastyczny wiersz Składa się nań dużo związków poetyckich, takich jak: metafory, personifikacje, epitety czy animizacje Nastrojowy jest to utwór Zawsze udaje mi się zobaczyć obraz, a chyba o to chodzi

Zostawiam zdecydowanego plusa Tekst przekonuje mnie pod każdym względem Dobry, malowniczy warsztat i w tejże tonacji przyrodniczej utrzymany cały wiersz Jakże zatem może nie przekonać ?

Pozdrawiam

Opublikowano
z tobą gwiazdami zapiąć się niebiesko
pod samą brodę uniesieniem ramion
od progu pogonić ciszę
pszczelim buczeniem
zamącić toń


to tylko fragmencik cudownego obrazu marzeń
prześliczny i na dodatek zamknięty nadzieją
bardzo poruszył

serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

Stasiu
czytałem tylko Twoje
i osobiście wyeliminowałbym w pierwszej strofie
te drugie oczy /poprzez oczy/
oraz
w drugiej strofie coś bym z tymi pogrubieniami.
pozostałe wersy
bardzo przyrodnicze;)
a końcówa super
pozdrawiam


przyfruń do mojego ula
zapukaj w oczy zaglądając
w głąb najdalszych ogrodów
poprzez oczy ustami wysłuchasz
kwiatów

- z tobą gwiazdami zapiąć się niebiesko
pod samą brodę uniesieniem ramion
od progu pogonić ciszę
pszczelim buczeniem
zamącić toń

wyskub płatki zmartwieniom
i rzuć na cztery łapy

jak kot spadam z marzeń
a one ciągle przy nadziei

Opublikowano

przyfruń do mojego ula
w głąb najdalszych ogrodów
zaglądając
poprzez oczy ustami wysłuchasz
kwiatów

z tobą gwiazdami zapnę się niebiesko
pod samą brodę uniesieniem ramion
pogoń ciszę
melodyjnym buczeniem
zmącimy toń

wyskubię płatki zmartwieniom
na cztery łapy

jak kot spadam z marzeń
a one ciągle przy nadziei

no, proszę jak skroiłam,

i co ty na to> Egze?
pozdrawiam ciepło

Opublikowano

Proste,piękne i mądre.Odświeżające.Z takim wierszem można się zaprzyjaźnić.Niesamowity (jak na to nasze forum) jest klimat dyskusjii wokół niego - inspirujący,życzliwy,dowcipny,czysty.To też twoja zasługa.Gratuluję.Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...