Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zostało mi przynajmniej dziewięć obrazów

od kolejnego wygaśnięcia jak do zbioru Oriona
maj tym razem przynosi zbyt idealne asonanse
przyrody i substancji

melodie burzy przybierają wreszcie formę
poznanie nadciąga nieoczekiwanie ze wszystkich stron

srebrne węże już nie syczą na pustyni stój
a ona zachęca ręką

drzwi recepcji otwiera się tylko poprzez uświadomienie

Opublikowano

ostatnie 3 wersy jakoś nie teges wg mnie potrzeba mocniejszej puenty, bo do tych momentów jest dobrze, ale radziłbym jeszcze pokombinować:)

z papierosem jest oklepane bardzo, ja już staram się nie pisać tego słowa, nie wiem jak Ty:)

plusuję za spostrzeżenia. Pozdrawiam.

Opublikowano

zostało mi jeszcze przynajmniej dziewięć obrazów
od każdego papierosa jak do zbioru Oriona maj tym razem przynosi zbyt idealne asonanse przyrody
i
substancji
melodie burzy przybierają wreszcie formę
poznanie nadciąga nieoczekiwanie ze wszystkich stron
srebrne węże już nie syczą na pustyni stój a ona zachęca ręką

drzwi percepcji otwiera się tylko poprzez uświadomienie

warty zmian

bywaj/

Opublikowano

Oj,nawydziwiałeś Mr.Suicide.
Asonanse przyrody -to się tak kłóci ze sobą (sztuczność/naturalność) że można o tym filozofować ale po co potrzebny ci do tego maj.
Melodie burzy przybierają wreszcie formę - to jeszcze jej nie mają?! Raczej tak i to bardzo wyrazistą.
Drzwi percepcji otwiera się tylko poprzez uświadomienie -ejże,wydaje mi się,że poznanie na poziomie sensoryczno-motorycznym jest automatyczne (poza świadomością).
Na pustyni stój -bardzo skromna ta iluminacja.
Wybacz,dla mnie to puste rozważania pięknoducha.Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Twoim zdaniem nie, być może masz rację, ale będę musiał się jeszcze nad tym zastanowić.


czy Orion to dziwne słowo ? toż to nazwa własna gwiazdozbioru.
'i' jako samoistny wers było zamyślone. jako że przy czytaniu ma budować swego rodzaju napięcie, dawać oddech.


dlaczego wywalić albo wymienić ? co jest takiego złego ?

co znaczy 'dziwnie' ? nagromadzenie zgłosek typu 's', 'cz', 'ż' było zamierzone, aby wzmocnić i nieco podkreślić owe syczenie wężowe.


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

jasne, że szanuję Twoje zdanie. wielce prawdopodobne, że masz rację.
nie mam pojęcia dlaczego wg Ciebie się to kłóci. odsyłam do filozofii Kartezjusza i Spinozy. może rozjaśni Ci się nieco połączenie przyrody i substancji. maj określa niejako sytuację liryczną, czas, w którym wypowiada się podmiot liryczny.
'burzy' nie należy odbierać zawsze dosłownie.
Opublikowano

tym razem maj
rozsadził Oriona

pustynia grzmi wężem
jak prawą ręką

jeśli poznanie to tylko
przez uchylone ucho
recepcjonistki
natura nadciąga
ze wszystkich stron

wiem, że to gwałt :P ale to nie jest inna wersja, ja to tylko tak sobie odczytuję ^^ Mr., trochę
faktycznie przekombinowany ten wiersz, brakuje mi tu ździebka trawki, której mogłabym się
chwycić. chyba utonęłam. nie wnikam w to, czy lubisz fizykę :P i astronomię :P i takie sprawy, ale
dla mnie ten tekst trochę właśnie taki z kosmosu :P (jak dla laika to czarna dziura, przepadłam
marnie) doceniam jednak oryginalność, chociaż nic nie kumam ;P belzebuby lepsze :) tzn. więcej
wiem o nich niż o orionie :)

ale nawiązanie do małego księcia bardzo ładne :)
pozdrawiam, endżi

Opublikowano

Odwiedziłam, przeczytałam łącznie z komentarzami.
Zamysł wiersza interesujący, co do wykonania - nie mam zdania,
tyle osób wypowiedziało się przede mną, że nie chciałabym się wymądrzać.
Bardzo niewiele umiem.
Na tyle podoba mi się nastrój Twoich wierszy, że na pewno, tutaj nie raz
wrócę. Pozwolisz? Ciekawa również jestem czy i jak?
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

Drogi Suicidzie!

dziś trochę pomarudzę. mam wrażenie niedbałości, niedopracowania wiersza, na szczęście jesteśmy w Wu. nie chcę mądrzejszemu truć, ale wiem, jak ciężko jest złapać dystans do własnego wiersza. dlatego zacznę od początku i wypunktuję, co nie leży.

jak to już wcześniej ktoś napisał, zbędne jest "jeszcze"- nie pasuje do "przynajmniej", żrą się ze sobą okropnie.

"i
substancji"- polecam razem, nie wdając się w tajniki wersyfikacji, bo to zdradliwa bestia. w czytaniu na głos "i" oddzielone od reszty brzmi ok, ale substancje wers potem wyskakują nie wiadomo skąd. dlatego IMO dobrze byłoby połączyć, wtedy a) lepiej brzmi b) lepiej można zrozumieć.

burze i poznanie- w porządku. akceptuję, rozumiem, nie rozstrząsam.

srebrne węże- a to mnóstwo skojarzeń, do tego pustynia, a na pustyni znak "STOP" (ważne też, przez kogo postawiony) :). nie powiem, ciekawe, budzi wyobraźnię czytelnika.

dochodzę już do puenty. moim skromnym i nieciekawym zdaniem wyjątkowo nietrafionej. drzwi się otwiera przez popchnięcie :), nie ma co kombinować. podoba mi się zamysł z recepcją, chociaż błąkamy się w różnych klimatach, rzucają mną szczególnie maj, węże, a na końcu recepcja. punkt dla Ciebie- przechodzisz w nie płynnie, bez wymuszenia.
wnoszę wniosek o zmianę puenty, albo chociaż przemyślenie jej. jeśli uznasz, że ma zostać- w porządku.

przepraszam, że pouczam (głupio się przy tym czuję), ale czuję powinność. co zintepretowałam, to moje, ale kwestie warsztatowe- służę pomocą.

pozdrawiam z uśmiechem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Orion miał być symbolem ogromnej przestrzeni, odległości :P co do fizyki i astronomii - przemilczę. cieszę się jednak, że do mnie zajrzałaś. dziękuję za komentarz :)

pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


mam nadzieję, że z kolejnej wizyty uda Ci się coś wziąć ze sobą ;) dziękuję Ci za wizytę i komentarz. nie powiedziałbym jednak, że niewiele potrafisz ;) inaczej nie chciałoby mi się komentować Twoich tekstów :P

pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dlatego wolałem umieścić tekst w warsztacie, żeby ponanosić ewentualne poprawki, doszlifować tenże utwór.


racja, po kolejnych czytaniach mnie także nie do końca to odpowiada, dlatego też zmieniam.

coraz bardziej jestem przekonany do wcześniejszej uwagi Tomasza. skoro kolejna osoba zwróciła na to uwagę, coś musi w tym być. pozwolisz jednak, że jeszcze poczekam ze zmianą tego fragmentu ;)



cieszy mnie to niezmiernie. jestem wręcz wdzięczny za zrozumienie :)


być może postaram się ją nieco inaczej sformułować. jakkolwiek uważam, że jest utrzymana w tonacji tekstu. powstała na początku. niemniej jednak dziękuję za radę.

nie powinnaś przepraszać. poza tym nie czuję sie mądrzejszy /szczególnie od Ciebie ;)/. dziękuję Ci za wszelkie rady, pomoc i poświęcony czas. zapewne skorzystam z tej wizyty :)

pozdrawiam.
Opublikowano

pensjonat pod drzewem wiadomości złego i dobrego? ;)
bardzo dobry motyw, ale myślę, że możnaby w tytule podkreślić to skojarzenie jakie wywołuje recepcja... a potem w hotelu się grzeszy - myślę, że to jeden ze sposobów interpretacji
zdrówko
Jimmy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


z pewnością jest to jedna z dróg, którą można wybrać przy próbie odczytania tekstu. niezmiernie jestem Ci wdzięczny, że ją przedstawiłeś. myślałem nad zmianą tytułu i niewykluczone, że doń dojdzie :P

zdrówko,
pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...