Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

było niebo


Rekomendowane odpowiedzi

przywołanie nieba w tytule sugerować może np. niemalże idealne - bo chmurki, czyli 'plamy' - stosunki pomiędzy dwiema osobami. 'było niebo', ale teraz go już nie ma. w pierwszej strofie, ba, w pierwszej frazie tekstu wyczuwa się pewne zgrzyty, jakie prawdopodobnie miały miejsce, aczkolwiek nie wpływały znacząco na relacje domniemanych dwóch osób.

gradacja. napięcie rośnie. zaczyna padać deszcz. relacje ulegają pogorszeniu. słowa coraz częściej stają się tylko słowami. a może podmiot liryczny zaczyna intensywniej dostrzegać, że słowa zawsze były jedynie słowami bez pokrycia ?

tak czy inaczej 'sza. cisza' - czyli koniec. niebo kiedyś tu było, niestety wszystko ma swój koniec. nawet jeżeli nie za życia, to przecież koniec życia prędzej czy później nastąpić musi. mnie przekonuje ta zabawa słowem. zaledwie w kilku zdaniach udało Ci się przekazać taki ogrom treści. podoba mi się to. wybacz za mało składne zdania, ale męczący dzień ;p

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzien dobry.

pan poeta2: chyba całkiem widać, że jest to hm. coś ;-)
mr.suicide: dzięki za analizę. miło, że udało ci się o tym napisać - i to całkiem sporo. muszę przyznać, że nie jest to geniusz - ale nie miało to tym być. zwykły przekaz tego, co się kłębi w głowie. zresztą - nigdy nie pisałam miniaturek, ta jest pierwsza. więc jestem gotowa na ostrą krytykę.

pozdrawiam
/k.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet, nawet
tylko w tytule zostawiłbym samo "niebo",
bo ostatni wers prawdopodobnie też mówi o niebie, że było tu kiedyś,
więc po co dwa razy "było";
no i z tym czwartym wersem coś bym zrobił
może samo "cisza".
Wszystkie kropki bym wykropił;)
tym bardziej tę, na samym końcu.
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...