Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



żartujesz?
zawsze wiedziałam, że Kaśki są inne 'zakręcone' inaczej, ja już się przyzwyczaiłam. Ktoś dla mnie ważny powiedział:" Kaśkę można kochać, lub nienawidzieć, ale nie można zapomnieć "
cholera...do dziś go wspominam z powodu tej uwagi , a nie pamiętam koloru jego oczu ;)
p.s
ballou - tak mnie kiedyś przezywano, na realu, potem ( z ciekawości ) obejrzałam ten western :)
pozdry_mocne

dziękuję za mocne :), mm przypominam: "ocenia się" wypociny a nie Autora (;
dzięki za obecność, nie żartuje, westernu nie oglądałam, oczu też nie pamiętam,
mm ps. do książki poleconej nie dotarłam, na realu i tu jak w życiu u u u.. uh,
pozdr. ciepło_dobrze

nie, książki nie czytałam, nie było takiej...chyba. Ocena utworu: każdy po części nosi znamiona autora, tak to widzę :)
pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dziękuję za mocne :), mm przypominam: "ocenia się" wypociny a nie Autora (;
dzięki za obecność, nie żartuje, westernu nie oglądałam, oczu też nie pamiętam,
mm ps. do książki poleconej nie dotarłam, na realu i tu jak w życiu u u u.. uh,
pozdr. ciepło_dobrze

nie, książki nie czytałam, nie było takiej...chyba. Ocena utworu: każdy po części nosi znamiona autora, tak to widzę :)
pozdrawiam serdecznie
heh ale niegdyś podawałaś jakiegoś tytułaka coś mnie,
mmm łee tam Autora bleh (;,
pozdr. nocnie nie mrocznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie, książki nie czytałam, nie było takiej...chyba. Ocena utworu: każdy po części nosi znamiona autora, tak to widzę :)
pozdrawiam serdecznie
heh ale niegdyś podawałaś jakiegoś tytułaka coś mnie,
mmm łee tam Autora bleh (;,
pozdr. nocnie nie mrocznie

po tym komunistycznym świątku już mi głowa nie pracuje, szumi... trzymaj się...
dobranoc :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Powoli (chyba) zaczynam dostrzegać przesłanie tego utworu, ale jakby zza zapaćkanych pingli.
Pozostaje wierzyć, że uda mi się je przetrzeć, tudzież pozyskać więcej abstrakcyjnego myslenia (co by się domyślić).
Napewno intryguje.
pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Powoli (chyba) zaczynam dostrzegać przesłanie tego utworu, ale jakby zza zapaćkanych pingli.
Pozostaje wierzyć, że uda mi się je przetrzeć, tudzież pozyskać więcej abstrakcyjnego myslenia (co by się domyślić).
Napewno intryguje.
pozdrawiam :)

mm amanita:zapaćkane bywają, czeka się aż się przetrą,
czasem bywa że wcześniej a czasem później a czasem
może to nie nastąpić wcale, dzięki za obecność Twoim
spojrzeniem:),
też bym chciała bardziej, pozdra. ciepłe

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK cześć druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK cześć druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...