Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W maleńkim kościółku
mieszczącym się ledwie
we wsi pożartej jak mucha przez kameleona lasów
przychodził grać na organach
sam Diabeł od czasu do czasu

A było to bydlę
nawet jak i na diabła
diabelnie uzdolnione, genialne i wybitne
- czy dziw, że wkrótce skomponowało
Pasję na organy chwytne?

Więc ludzie zaczęli się chwytać
kiedy im grał na organach
za handel narkotykami
albo za rozboje do rana

Ale jemu wciąż mało!
wciąż niezadowolony!
- w pogoni za nową techniką grania
na przyszły roku układa
Pieśń ponurą na organy ścigania

Ludziska zwiali do lasu
lecz kameleon
podstępnie zrzucił zielenie
i zaraz wszystkich schwytano
a przy okazji jelenie

W maleńkim kościółku
mieszczącym się ledwie
we wsi pożartej jak mucha przez kameleona lasów
wpada grać na organach
sam Diabeł od czasu do czasu

i trwa ta melodia
od wielu wielu lat
wiekowa jak knieje wkoło wiekowe
- a co Diabeł w pustej wsi tak gra?
- Song na organy sądowe

Opublikowano

a te kameleony plenią się, zmieniają barwy, zasięg w zagarnianiu mają ogromniasty,
(jeszcze dłuższy niż ten Twój wers w wierszu) i wielki apetyt!
I dalej "wystawiają" te jelenie, dające się złapać! A ludziska grania (drania) słuchają!
- bywaj!
-baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ale są także inne organy i myślę że najważniejsze, jak to ładnie ujął Andrzej Ludwiczak:
"Naprawdę warto pisać jedynie o miłości i śmierci"
wiec napiszę przy okazji:


samotność to najwierniejsza kochanka

tyle razy zdradzana
czeka cierpliwie na swoje chwile

wreszcie zgodzę się na nią

weźmiemy ślub
przytuleni ciszą organów

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ale są także inne organy i myślę że najważniejsze, jak to ładnie ujął Andrzej Ludwiczak:
"Naprawdę warto pisać jedynie o miłości i śmierci"
wiec napiszę przy okazji:


samotność to najwierniejsza kochanka

tyle razy zdradzana
czeka cierpliwie na swoje chwile

wreszcie zgodzę się na nią

weźmiemy ślub
przytuleni ciszą organów


Nie chciałam już zajmować miejsca pod wierszem, ale teraz muszę:
zastanawiam się, jak to się dzieje, że ludzie patrzą na to samo (w skrócie myśl ujmuję),
a widzą tak z jednej strony zwykle - i z drugiej pięknie.
Miłość( w wierszu) zwykle to: ta kochanka, ta zdradzona, ta jedyna, itd.
a można: "samotność to najwierniejsza kochanka" (itd), bo tak naprawdę, to tę swoją samotność człowiek zdradza z miłością.
Można przeżyć całe życie i tego nie zauważyć, nie mówiąc już o zapisanie, tak pięknie wierszem.
Wiem, to jest poprostu talent!
Już nie będę.
pozdr.
-baba
Opublikowano

Baba a taka madra...:):):)
łądnie to powiedziała, i o wierszu i o miłości
a Wstrentny ma talent nie od parady,
bo i dla okna serenady
i na sądy kuknie, i pismakom przyłoży ładnie
i kamleona znajdzie w lesie...
a wszystko to na org nam przyniesie
ubrane w poezji piękne słowa
pozdrawiam z podziwem es

Opublikowano

Dobre, dobre oka me leonie

O! Camele... ? O nie!
Maryśkę sobie chwalę
- wielbłądy zmienia w konie,
jak eMO w karnawale.

W organy pieśń dobyta
biorytmów pęta zruca
A rzęzi, a skowyta
- a nie?
No nie, to płuca.
;)

Opublikowano

Ja chciałem wtrącić się odnośnie wątku "samotności",
genialnie ten temat słychać w utworze Michała Bajora "Dokąd przed nią w ciąż uciekasz"
proponuje posłuchać :

www.thiona.wrzuta.pl/audio/yxB9ROOjuC/dokad_przed_nia_uciekasz

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cieszę się, że wracasz. myślę też ,ze trafiłaś w sedno: wiersze innych to takie samotne
wyprawy na obce planety - nigdy nie wiadomo co na nich spotkamy i jak znajome to będzie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


masz talent do pokazywania zwykłych, wydawałoby się słów, w nowym świetle.
lub może właśnie powracają w Twoich wierszach tam, skąd kiedyś wyszły?
pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dziękuję, piękna piosenka.
kiedyś ułożyłem nawet taką sentencję:

samotność - atom stada

samotność to temat wieczny, póki toczy się życie
a kto wie, czy i po śmierci nie jest się tym bardziej samotnym?



W moim domu na pewno nie będzie już ciebie.
Nawet czajnik zapomni, że kiedyś ci służył,
znów samotność w fotelu rozsiądzie się pewnie,
jak domownik, gdy wraca z dalekiej podróży.

Nikt nie będzie nic mówił, nikt nie będzie pytać,
na zawsze zamknie usta tamten świat maleńki -
tylko karty na stole i jedna odkryta,
a dama kier mieć będzie kolor twej sukienki.

Gdy w ogrodzie wiatr wtedy rozszumi się w lipach,
na podłodze drżąc z zimna księżyc nagle zblednie -
może umrę nie całkiem, ciągle będę wróżyć

los z tej karty ostatniej, co pustką mnie wita?
I samotność w fotelu poczuje się pewnie,
bo powróci na zawsze z najdalszej podróży.


Opublikowano

Przy każdym Pana wierszu, zatrzymać się muszę i czuję się z jednej strony jak sztubak, który nic nie umie, z drugiej - jak maluch, który dostał piękny prezent pod choinkę. Chylę czoła.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...