Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wstrentny

Użytkownicy
  • Postów

    1 287
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Wstrentny

  1. Dobrze! Wykończę BK i będziemy już tylko MY. Magda Para :-)))
  2. Są dobre wróżki. Moja mieszka w obrazach van Gogha nie ma ucha w kubku a drugie nosi wodę i dolewa do Wisły. Moja Wróżka jest Zielona w miłości, nie wie że wystarczy mi kubek herbaty a reszta przelewa się rządowi z koryta. Kochaj mnie Wróżko mniej - szepczę do kubka bez ucha bo znów pada deszcz. Okazuje się, że Zielone Wróżki są gorsze od bobrów! Przynajmniej w miłości do człowieka :-) PS Link śliczny!
  3. To ja dziękuję. Aha - tylko dla Ciebie wygryzłem raz BK z tą jego pożal się kalosze liryką. Wiedziałem, że mnie przytulisz :-)
  4. Parole jest śliczne, skąd wiedziałaś, że lubię od dawna? :-) Co do "Czy w życiu istnieje coś ponad słowa?" - wydaje mi się, że przede wszystkim właśnie to co ponad słowa.
  5. zmarszczki Co wiemy o miłości? To czego o niej nie wiemy dlatego zostaje po nas więcej niż byśmy mieli sami. W nie naszych stawach i lustrach się odbijamy nie będąc sobą i sobą będąc, światem lustrzanym kroplami wody gdy nocą deszcz puka w parapety plum... wpuść mnie plum plum... wróciłam do siebie plum... spod ziemi a ty okna zamykasz tak jakbyś gasiła świece więc - kto ci otworzy? Więc lustro otwiera za ciebie brwi, nos, policzki i tamtą zmarszczkę śmieszną po babce mgliste wspomnienie z wakacji bo nie w swoje wakacje tak bliskie tak blisko aż twoje jak lustro przed tobą jak miłość co była i też byłaś w niej niewiadomą. muzeum momentalne Jak cicho. Dinozaur wyszczerzył spod eonów kły lecz zamarł, skamieniał ledwo zdążyłaś uchylić drzwi na świat i tu do muzeum. Obok mała dziewczynka rączką musnęła pazur sprawdza czy sama oddycha by naraz zapłakać ze strachu z radości któż zgadnie nie ty bo ty nagle dostrzegasz jak bardzo jej ładnie w tej żywej sukience ze wstążką po babce we włosach że trzeba aż tu było przyjść z córką żeby się spotkać pojąć jak mało czasu macie dla siebie i siebie jeśli tak wielkie serce w górze umiało skamienieć. Przytulasz ją... jak schron atomowy nad głową dziecka jak atmosfera ponad śmierć matki śmiertelna ręka.
  6. Pisząc: "ech, ci poganie" myślałam o sobie :) Ty przecież pójdziesz do nieba. I choć w twoim "aniołowie mówić będą: o ja p... , znów pierzyna wysypała się na zi(e)m(i)ę", zawsze to jednak niebo. Nie ma grzechu. I za to od razu Cię pokochałem, Zielona Wróżko! Przygarnęłaś mnie bezwstrętnie takim jakim jestem. Z grzechami moimi i tym, że może nawet chrapię, albo kto wie, czy nie zabiłem w tym roku o jednego komara popowodziowego więcej niż sama pani Prezydent Warszawy? Zostawiam zatem jeszcze grzechy swoje nadkruszonym wałom wiślanym, żeby mi lżej było latać za Tobą: Grzeszyłem! Ale nie do końca bo spodziewałem się kary za grzechy swoje. Aż pewien haker obszedł mi raz Agnitum Outpost Firewalla, a po miesiącu inny Sygate Personal Firewalla i uwierzyłem, że wszystko da się obejść. Uśmiechałem się odtąd słodko zasypiając, a wszyscy we śnie pytali: - Co pan dziś taki wesoły, panie Wstrentny? I po obłoczkach tak bielusieńko pan skacze jak ten konik polny w dole po łączce zielonej? - A bo mi lekko na sercu! I pogrążałem się w coraz głębszym śnie, ale nawet i tam byłem dobry. Jak zawsze, w tym najgłębszym nie było już osad ludzkich, szos i dróg, Anioły przelatywały coraz rzadziej z drzewa na drzewo uśmiechając się już tylko do mnie, gdy raptem, na samym dnie snu spotkałem jak zwykle Pustelnika. Wyciągnął do mnie prosząco rękę i jęknął: - Zlitujże się, Wstentny - korzonkami jeno żyję... A ja nie wzruszyłem jak wczoraj i przedwczoraj ramionami, tylko sięgnąłem do apteczki podróżnej, co to ją w każdy sen zgodnie z nowymi przepisami zabierałem. - Proszę bardzo, biedny człowieku. - Co to?! - zapytał Pustelnik - Witamina B. Podobno dobra jest na korzonki.
  7. Tak, jestem poganinem i do dobrze mi z tym, co dla Ciebie jest grzechem :-) Za to dla Ciebie, chyba pierwszy na świecie zrymowałem "c" z "h" i "r" z "y" a także dwie kropki .. i trzecią z pustką po niej. Z tym, że jej tam nie ma. Jak mnie. Jak zobacz: 9 9 9 9 8 8 8 8 7 7 7 7 6 6 6 6 5 5 5 5 4 4 4 4 3 3 3 3 2 2 2 2 1 1 1 1 c h r y . . .
  8. Jak bezludna wyspa w środku morza wierszy i słów. Czwarta strona a piąta świata. Wigilia zdarzeń. Marsjańska niezielona zieleń, nieniedzielna niedziela, oddech bez wydechu - kiedy umiera wieloryb a echo jego głosu jeszcze szuka kontynentów, żeby powrócić do czego już nie ma. Jednym bezsłowem: :-)
  9. Słyszałam, ale cóż to za wróżka, która gdzieś pogubiła skrzydła? Taki ze mnie zielonooki absynt - gorzki jak piołun. A na alkoholach nie bardzo się znam. Może w takim razie żołądkową? Gorzką? : ) O tak, żeby krzyczeli: - Gorzka wódka! Gorzka wódka! - Tak, gorzka bo... bezjejustna :-)
  10. Zgadzam się z Anną - tekst ma w sobie coś magnetycznego! Albo za dużo wypiłem tego zielonego absyntu www.google.com/images?q=La+F%C3%A9e+Verte&hl=pl&client=opera&hs=tin&rls=pl&prmd=iv&lr=lang_pl&um=1&ie=UTF-8&source=univ&ei=jhl9TMvVM4GUjAfGkMXSDg&sa=X&oi=image_result_group&ct=title&resnum=4&ved=0CEcQsAQwAw i chce mi się śpiewać. I będę! - Zielona Wróżka Niech swoim językiem wypowie ziemia do wody, ogień w wietrze że jesteś, bo dla mnie: najświętsza, a ja twojej świętości - nie chcę! W snach zdzieram z ciebie sukienki, z wierszy okradam pergamin: pijany, meta-fizyczny w podprożach świtów - poganin. Jakie masz usta, jakie westchnienia skrywasz w sobie? Jakie piersi rozgrzane w żądzy przed-potopowej? Jakie kraje zdobyć, zamki spalić jakie by wynieść z pożogi - ciebie na rydwanie? Pierwszy kur pieje wiatr zaczął brzozy: po rosach szedłem w sen nie-proszony. Po trawach po ganin/eta po jąć/żar/kłon porozniecać. A ty - nie śnisz o mnie. W twoim śnie spokojnie obok śpi mąż, rok w rok w dal mkną twe ci che sny c h r y . . .
  11. Ha ha! Poeci czy choćby "poeci" to taki dziwny rodzaj stworzeń, który tylko słowa potrafi pielęgnować :) Lecz zawsze, jeśli zechcesz, słowo podarować Ci mogę. Może stanie się ono natchnieniem do napisania przez Ciebie czegoś, czego sama stworzyć nie zdołam? Pozdrawiam - Zielona Wróżka (niech i tak będzie) :) Nie słyszałaś? Nazywają Cię tu i ówdzie Zieloną Wróżką. Wybierz co mam pić, żeby wybić sobie Ciebie z głowy ...do żołądka :-) www.google.com/images?q=La+F%C3%A9e+Verte&hl=pl&client=opera&hs=tin&rls=pl&prmd=iv&lr=lang_pl&um=1&ie=UTF-8&source=univ&ei=jhl9TMvVM4GUjAfGkMXSDg&sa=X&oi=image_result_group&ct=title&resnum=4&ved=0CEcQsAQwAw
  12. Wstrentny

    suche daty

    Dziękuję! Takie słowa mnie dosłownie ożywiają ;-)
  13. Wstrentny

    suche daty

    To mi przypomniało stare, dobre czasy małżeńskokawalerskie! Nie wiem, czy Ci się z tego już zwierzałem, więc... trzymaj się ;-) Robinia hispida Co to się działo zeszłego lata! (żona wróciła wcześniej do pracy) - nawet robinia była włochata, choć jej ogrodnik co dzień golił pa(r)chy. Brzoskwinie miały na skórkach włoski, włoskie orzechy rosły pod oknem, a ja - rozumiałem nagle włoski, chociaż nie znałem go ani na jotę! Wszystko pokryło się bujnym włosiem: pędzle! dywany! ogony końskie! Końskie muchy kręciły się wszędzie i miały ( przysięgam!) mysie warkocze. Wróciłem dobry tydzień po żonie, bez słowa siadłem w M3 nad Wisłą. Ta wreszcie pyta: no... co tak milczysz? A ja, zgodnie z prawdą: a bo mi... łyso.
  14. Wstrentny

    suche daty

    Łatwo powiedzieć ale ciężko utrzymać się przy życiu z realnym Boskim Kaloszem. On jest... on jest jak prezerwatywa w miłości! Przeszkadza żyć innym - temu co mogłoby z niej wyniknąć (nawet i na jego realny świat) Tak czy siak lubię swoją robotę pomimo BK i wielu trudności: No i stało się. Koniec wklepywania gorących wyznań od których z wersji beta komunikatora ślepia robiły się jak o!mikrony. Koniec siedzenia na ogonie i nocnego macania klawiatury odkąd w KiM - podwarszawskiej wytwórni „Komet i Meteorytów” pojawił się Edmund Halley. Od tej pory bez reszty zajęty jestem realizacją komety Halleya. Ojciec Edmunda Halleya, też Edmund Halley produkował mydło, jednak interes nie szedł najlepiej bo w 1673 roku nie było jeszcze tych wszystkich wspaniałych saun fińskich w każdym spółdzielczym mieszkaniu na warszawskim Ursynowie, co w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Toteż syn Edmund, zanim trafił do nas, wstąpił najpierw do “Queen's College Oxford” z silnym postanowieniem wybicia się, zerwania raz na zawsze z „tom Mydlanom Operom” jak nazywał rodzinny interes. Bodaj właśnie w 1673 roku po raz pierwszy, obserwując jedną z baniek kręcących się zawsze gdzieś w pobliżu nosa ojca przyszło mu do głowy, aby powiększyć bańki mydlane do fantastycznych rozmiarów. Traf chciał, że właśnie tego samego wieczoru, kiedy jak co dzień z wypiekami na twarzy jedząc śledzie śledził informacje z procesu „Czwórki z Liverpoolu” - grupki polskich emigrantów zwanej też „Rzeźnikami z Kalisza", w jednych z przesłuchań padła nazwa podwarszawskiej wytwórni "Komet i Meteorytów" w której wspomniani czterej rezolutni chłopcy zaopatrywali się w pył księżycowy aby jego blaskiem tuszować swoje niecne uczynki na terenie Londynu. Jak wykazało śledztwo, zostali schwytani tylko dlatego, że dostawca pyłu księżycowego rudy Irlandczyk Bim Bay okazał się niesolidnym pracownikiem naszej firmy i jedną z ostatnich partii towaru postanowił wykorzystać do zamaskowania morderstwa swojej małżonki. „Szkota w dżinsach” jak nazywała ją potem prasa. Suma summarum - Edmund Halley, syn Halleya - producenta mydła zaraz następnego dnia zamówił u nas kometę: - Ale taką wielką, z dwoma jądrami 16x8x8 km i ogonem aż do Saturna! I co by, no wicie chłopaki, nie łominęła Ziemi bo nikt mi nie uwierzy, jak ją potem opisze piknie jako pirwszy! - Terminy mieliśmy zajęte, można powiedzieć, że półwieczne, ale właśnie imć Zabłocki jeden ze współzałożycieli i prezesów wytwórni KiM brał ślub i jego wybranka ubzdurała sobie na prezent barkę wypełnioną po brzegi mydłem Edmunda Halleya, ojca Edmunda Halleya. - Coby zmyć z siebie grzechy panieństwa! - mówiła chichocząc się w odstępach parosekundowych sama do siebie. Ów pośpiech, a potem katastrofa na Wiśle po której gazety rozpisywały się o mnie, jako jednym z nielicznie cudem ocalałych: „Wyszedł z niej jak Zabłocki na mydle” sprawiły, że przekazałem produkcję komety dopiero co zatrudnionemu w Dziale Kosmicznym niezbyt doświadczonemu zastępcy, przyszłemu psu Pawłowa. Tak oto kometa Halleya zamówiona na 1758 rok przez Edmunda Halleya, syna producenta mydła Edmunda Halleya okazała się niewypałem. Miała tylko jedno jądro i minęła Ziemię o dobre 150 mln lat świetlnych. Niejeden astronom nie tylko jej nie usłyszał, ale nawet nie zdążył nic zauważyć. A jakże, przyjęliśmy reklamację. Już 15 marca 1986 próbowaliśmy ulepszoną wersją komety Halleya trafić w Ziemię ale jak się potem okazało - Starszy Celowniczy Wytwórni Komet i Meteorytów miał kaca po przyjęciu z okazji pomyślnego zakończenia prac nad kometą Halleya II i drżały mu ręce. Oczywiście, tę reklamację też uwzględniliśmy i jesteśmy pełni optymizmu i wiary, że kolejna kometa Halleya trafi już w dziesiątkę. Sam Edmund Halley dawno temu porzucił wszelką nadzieję. Podobno kontynuuje interes pozostawiony przez ojca, Edmunda Halleya i czytając co kilkadziesiąt lat o naszych dokonaniach śmieje się co kilka sekund jak św. pamięci Zabłocka sam do siebie puszczając nosem małe, mydlane bańki.
  15. Wstrentny

    suche daty

    Pracuję nad tą sprawą i innymi już od pewnego czasu. Pewne jest to, że mam już trzy koty i każdy owszem mruczy, ale nie na ten temat. No i ten nieudacznik Boskie Kalosze co ciągle żyje tym światem, też utrudnia mi prace. Którą stracę :-) jak tak dalej pójdzie!
  16. Absolut! A przede wszystkim odtąd moja Zielona Wróżka... prawda, że będziesz się mną opiekować? :-)
  17. Wstrentny

    suche daty

    4 kwietnia 1731 roku roku niedaleko Werony 62 letnia hrabina Cornella Bandi ulega samozapaleniu. Pozostały z niej swądnące nogi, lecz przede wszystkim ta data. Czy czytający życie hrabiny czytelnik uległ silnemu wzruszeniu? A może był barbarzyńcą, lub namiętnym palaczem któremu niemożliwy papieros upadł bezwiednie w miejscu gdzie 4 kwietnia 1731 roku siedziała Cornella? Leżący tuż obok 17 czerwca 1971 rok i samospalenie pasażera samochodu pod Arcis-sur-Aube. Zaraz dalej mamy kawałek lewej stopy w wypolerowanym pantofelku który został po Mary Reeser z Saint Petersburga na Florydzie w 1951 roku. Wieczorami brzęczą talerzyki, śledztwo trwa. Czy jesteśmy zapisani datami, jak książki pismem Brajla a po datach prześlizgują się opuszki wielkiej niewiadomej? Co sprawia, że przez palce dotykające nas jak wypukłych liter biegnie czasem iskra ku niewyobrażalnej głowie? Świadkowie milczą. Czarny kot mruczy i przeciąga się w fotelu jakby uciszany ręką sprawcy.
  18. To może od razu o festynie w Aniołowie? Raz meloman z miasta Ryki zaczął wzloty w takt muzyki: wyjął ptaka w parku latał ale go spłoszyły krzyki. Uff, koniec tego niedobrego! Wracam zaraz do domu poczytać coś lepszego niż to co sam sobie zaskrobię. Miłego dnia :-)
  19. Baaardzo fajny pomysł! Miejsce gdzie wszystko jest pokićkane. Chyba już zaczynam tęsknić za Aniołowem :-) wybryk natury Rano, wieczorem, krok w krok łazi za mną ogromny smok. Próżno wołam ze wzgórza - Ja chcę Anioła Stróża! Smok milczy. Milczy niebo o błędzie Wszechmocnego, o tym, że Smok Stróż strzegł dinozaurów dusz. Jedno mnie cieszy: nie grzeszę w pojęciu ludzkich grzeszeń i kiedy gęstnieje mrok w sypialni odzywa się smok - Dość już tego co człecze! Teraz... zjedz tę kobietę.
  20. W Gdańsku? Nie wiedziałem :-)) Pewnie dlatego, że akurat przebywałem w Lanckoronie: Cnotliwej Zuzannie w Lanckoronie co noc się śniły tapiry, słonie. Więc patrzy w Sennik i... bomba! - wychodzi jej moja tromba i... I nie ma już cnót w Lanckoronie. To znaczy mój PeeL przebywał bo sam nigdy tam nie byłem. Ale i tak... wszędzie jest to samo... ;-)
  21. Przepraszam, nie chciałem na pewno urazić choć nazwisko de Wstrentny zobowiązuje do tego ;-) Ale muszę przyznać, że sam mimo niecnego pochodzenia niekiedy miewam podobne obiekcje: Wstrentny dygotał. Już wiedział, że umrze nie tak jak marzył na łące majowej lecz zaraz mąż otworzy szafę, sześć razy wystrzeli mu w głowę. Drzwi nagle skrzypnęły i Wstrentny załkał, wspomniał mateczkę i słodkie dzieciństwo... - No, wyłaź pan wreszcie bo chcę wziąć koszulę! - rzekł mąż. A Wstrentny: - Nie... nie... niezazdrość to świństwo!
  22. Fajna anegdotka, Magda :-) Choć kamienne lwy powinny czekać bo czekanie to najbardziej ludzka cecha kamieni. Ale co powiedzieć o tych, którzy tak jak Noe tysiąc lat musieli bić się ze smutnymi myślami i do niczego nie doszli, więc musieli dopłynąć: Noe do żony: Oj tak, tak... gderasz mi tysiąc lat, a nawet nie miałaś cnoty. Żona: Noe, no co ty? - przypomnij sobie tetryku: usiadłam na tym patyku coś go potem użył do Arki i Przymierza sukienki, w międzyczasie garnki tłucze a Święci je lepią smołowatą substancją.
  23. Nawet nie to, że zmienił byt lub szukamy go zazwyczaj gdzieś indziej niż jest. Myślę, że po prostu nie widzimy go bo rozum przesłania nam... no właśnie, rozum przesłania :-) Niejaki Melchior - profesor z Sanoka tysiąc razy obejrzał "Wejście smoka", nim wyłożył kawę na ławę pisząc bardzo mądrą rozprawę, że w filmie smoka nie ma! Jest - judoka.
  24. Dobre! Przynajmniej na tytuł wiersza, którym pozdrawiam :-) odtrutka na czarne myśli i oto moje domniemane winy staną się odtrutką dla winnych naprawdę, mój grzech niewinny bo zamierzony rozgrzeszeniem grzechów śmiertelnych, świadomie podjętych w imię miłości, bliskich, ojczyzny. kurwa mać! - przeklinam aby połaskotać tych, co nigdy nie przeklinają bo nie pójdę do ich nieba w moim aniołowie mówić będą: o ja pierdolę, znów pierzyna wysypała się na zi(e)m(i)ę... lekarstwo jak jad żmij, lekarstwo jak małżeństwo prostytutki gdy zawstydziła się męża bo w pokoju pali się światło a ona stoi przed nim podwójnie naga - bez ubrania i bez swoich związków zawodowych różowe od chcicy, zielone od przeterminowanych rocznic ślubu czerwone od ognia inkwizytorów, niebieskie od cyjanku kutasa języki ognia na które raz wzięci, na zawsze spłoną w oczach bliskich: popierdolonoświeczna, wkurwomigotliwa i ja - cienioprzysiadły na jajach którego teraz wezmą na ogniste języki jak Joannę D"Arct aby pominąć własne grzechy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...