Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Miasto rośnie. Smród wznosi katedry
i potargane papiery. Za szybą widzę krzyż
w ręce kapłana. To znak; zbliża się

następny tabor, a może przejście na
drugą stronę, mój miły. Bezzębne kobiety znajdują
ząbkujące dzieci. Pod Cmentarzem Niewiniątek

kolejka drewnianych skrzyń.
Pająk na korzeniu zawija ostatnią sieć.
W ossuarium wystawiono czyjeś resztki.

[styczeń 2008]

Opublikowano

Ja żadnych skojarzeń nie mam, a że smutny ten Witraż pod drzewem , to oczywiste.
Espeno, nie wiem dlaczego, mam wrażenie, że to opis jakiegoś obrazu... trudno mi się odnieść do treści wiersza... jest mroczna, nieprzyjemna i aż dreszcz przechodzi... jeżeli to chciałaś osiągnąć... to plus.
Pozdrowię już z ...:)

Opublikowano

Kurcze, głupio tak nie skomentować sąsiadki, kiedy sąsiadka mnie już skomentowała. Dlatego - z obowiązku - tutaj jestem. Nim jednak coś napiszę, chcę powiedzieć, żebyś w ogóle nie brała mojego pierdzenia pod uwagę, bo co ja mogę powiedzieć nowego Artystce, która sobie wygrywa ogólnopolskie konkursy?

Bardzo reportażowo, podziwiam takie pisanie, bo sam próbowałem, ale nie wychodziło za bardzo (teksty o pedofilii, znęcaniu się etc.). Podoba mi się, bo widzę obrazy, które działają stymulująco (szczególnie "kolejka drewnianych skrzyń" czy "katedry i potargane papiery"), ale nie widzę w ogóle przymiotników, które próbują nachalnie narzucić pewien nastrój czytelnikowi. Nigdzie nie widzę "smutnych", "czarnych", "biednych". Reportaż pierwsza klasa!

Katedra - jak zwykle - zatrzymała mnie najdłużej. Tylko nie podoba się ten pająk, a w zasadzie cały tamten wers. Zastanawiałem się , po coś rzuciła mi tym obrazkiem. Próbowałem jakoś połączyć tego pająka z wcześniejszymi wersami, ale udało mi się dopiero z wersem ostatnim. Ten pająk poza tym jakoś burzy mi odbiór tego "reportażu", nie jest to bowiem rzecz szczególnie publicystyczna ;-)

A "ossuarium" się pisze przez dwa es ;-)

Pozdrawiam (aha, podobać się).

Opublikowano

Miasto rośnie. Smród wznosi katedry
i potargane papiery. Za szybą widzę krzyż
w ręce kapłana. To znak; zbliża się / może zastąpić te drętwe ręce na /dłoń / będzie lepiej

następny tabor, a może przejście na
drugą stronę, mój miły. Bezzębne kobiety znajdują
ząbkujące dzieci. Pod Cmentarzem Niewiniątek

kolejka drewnianych skrzyń.
Pająk na korzeniu zawija ostatnią sieć.
W osuarium wystawiono czyjeś resztki.


/

wiersz nie zamyka się na puencie to widać wyraźnie
buduje jakąś rekonstrukcje
buduje własny świat u czytelnika a przynajmniej powinien
przez obrazy przebija się roztargnienie pretensjonalność i smutek do smaku
a to wszystko trzyma gra groteskowych skojarzeń


uwagi uwagami, jest jedna nie wspominając o interpunkcji do której nie mogę się przekonać
co nie znaczy że nie czytam wierszy interpunkcją pisanych.

wieczności.
Bielaczek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



fajna ironia, serio :P
a do artystki to jeszcze daleka droga :]



dziękuję



szczerze mówiąc, pająk jest takim 'wypeŁniaczem'. chciaŁam
trochę ten ponury klimat rozjaśnić. może wyrzucę to zdanie



dobrze, że zwróciŁeś uwagę na literówkę. niestety wordpad
nie wykrywa bŁędów, a notatki ze sŁuchu robię :]

pozdrawiam również i cieszę się :D

Espena :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...