Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pijak i Wenus z Milo w Weronie


Rekomendowane odpowiedzi

A wczoraj wieczorem
Lampy widziały
W świetle
„wspólnoty sąsiadów”
-cień człowieka

widziały
Że ktoś pijany
Pukał do jej bram
Że płakał ktoś
Że skomlał ktoś...
Pijak-
zachlany miłością
...
Ona zawsze marmurem
On zawsze pijany
...
A dziś wieczorem
Lampy widziały
W świetle cichego
Poruszenia,
-kobietę :
pierwszy raz
-człowieka

Widziały
ze Wenus opuściła Milo
złoconych poduszek
i w ciszy
nadziewała łzy
-pijackie
na żyły zawstydzone,
do serca
przyszywając ból,
adoptując myśli
wstydliwe,
łamiąc ręce
bez pozoru-
nieprzyzwoicie

..
Bo Wenus nie wypada
Bo pijak pewnie nie kocha
- tak uczyły
wszechwiedzące Lampy-
westalki dziewiczego
człowieczeństwa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luhien - wydaje mi się, że troszkę źle się czyta - sugerowałbym inny układ np:

...
A wczoraj wieczorem Lampy widziały
W świetle „wspólnoty sąsiadów”
- cień człowieka

widziały Że ktoś pijany
Pukał do jej bram
Że płakał ktoś, Że skomlał ktoś...
Pijak - zachlany miłością
...
Ona zawsze marmurem
On zawsze pijany
...

serdeczne pozdrówko W_A_R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani Luthien Alcarin (Siatkarko :P)

Wierszyk jest baaaaardzo ladny i jak prosilas mnie od dawna w koncu komentuje, oczywsice nie za duzo no bo jak? jeszcze sie przyzwyczajisz :)
W wierszu spodobalo mi sie obadzenie swiata w odleglej nam epoce, chcoiaz tak bardzo zamierzchlej to jakze podobnej pod tym wzgledem do dzisiejszych czasow. Szcegolnie duze wrazenie wyrarla na mnie ostatnia strofa, podsumowujaca caly utwor, masz racje opinia na tym swiecie przesadza prawie wszystko, takze sie z tym niezgadzam :p

Pozdrowienia i powodzonka Lewy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiersz nietuzinkowy, oryginalny i bardzo ciekawy
dobrze wsiąka w duszę :)

co do wersyfikacji..
może w ten sposób?

"W świetle "wspólnoty sąsiadów"
-cień człowieka"
(...)
"W świetle cichego Poruszenia
-kobietę"
(...)
"do serca przyszywając ból,
adoptując myśli wstydliwe"

dużo bym jednak nie zmieniała..

lubię taki rozkład wiersza
wymaga większego skupienia i podkreśla słowa, które mają największe znaczenie dla autora..
jest to pewne wyjście do interpretacji :)

wiersz trafia do moich ulubionych.. :)
dziękuję za tą chwilę :)

pozdrawiam
Emilka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalio Emilko..bardzo dziekuje za ciepłe słowa..co do Ciebie Miroslawie..może powinnieś bardziej zwracac uwagę na komentarz i komentować by wzbogacić autora , a nie komentowac by komentowac...dzieki za miłe slowa choc watpie zbey były szczere biorac pod uwage kontrastowość Twoich opinii...Pozdrawiam _Agata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pytasz się, kto towarzyszy mym dniom A jeśli nikt - poczytujesz to za udrękę Sam depczesz po piętach snom A w łóżku tłusty czarny kot - śpi, albo i wróży ci z ręki Być może droga bez celu to jest ta  ''wolność bez końca'' Na pewno nie mieć wiele - to więcej mieć -    ... z radosnych  promieni słońca,  ze szronu na gałęziach,  obietnic z ust marzanny,  zaślubin z oceanem - gdy wokół pląsają panny Gościłam i Boga i Diabła  Tak, wiem: ''Bać się trzeba.''   Życie w weneckim lustrze: tornada, lawiny ...   Torpeda.    Zatapiam się więc spokojnie - w własnym trzęsieniu  ...    Nieba!  
    • Szósta rano, świt przetarł oczy. Uczucia to też czynności, gdyby ktoś nie do końca był pewien.    Trzej Królowie utknęli w korku. Piszę powieść zmierzchu na tafli jeziora. Mam już epilog. I biały atrament. A ty? Dobrze malujesz. Świetnie wychodzą ci te żółte horyzonty. Znasz Canaletto? Tworzył podobne abstrakcje, tylko łagodniejszą kreską. Namaluj mi "aj kju." Albo "ei ai." Zapłacę.  Kupiłam wreszcie pościel. Nie, nie chodzi o to, że chcę byś został na noc. Pościel pachnie Bangladeszem, a ty i tak jesteś stąd. A dla mnie 'stąd' to jak 'znikąd.'  Powalasz mnie podobieństwem. Do wszystkiego, co jest zupełnie inne. Śnią mi się lokomotywy. I jakiś pan pokręcony czarnym fularem, który twierdzi, że jest tylko gościem na ziemi - też nie ma domu, nie jest głupi.   Nie mam nawet kawałka ziemi. Mam całą galaktykę. I nawet Bóg o tym nie wie. Życie na ziemi to gościna. Mimo, że nie witają nas tu krewetkami i marcepanem,  rezerwacje są robione na kilka pokoleń do przodu. Nie podejmuję się misji prolongaty. Nudzi mi się czekanie na przystankach i brak prób na żywo w knajpach z muzyką country. Do kogo ja to piszę?! Pan-idiotyzm. Przekrojowy. Gdybym spotkała wierne mi odbicie w lustrze, może zobaczyłabym całkiem inną refleksję A to niemożliwe. W szybie.  
    • W tym łóżku spał mój ojciec. Moja matka kołysała się obok. Rzeczy pozostawały na swoich miejscach przez miesiąc po śmierci. Wyniosłem jedynie dzbanek herbaty – niedopitej. Garnitur. Dwie torby leków. Gałąź wisterii owinęła się wokół ramy na wpół otwartego okna. Powoli zacząłem się jąkać, sławiąc narcyzm monosylabicznym - ja. Wpadłem w panikę i z wizytą do X - musisz zacząć pisać. Inaczej. Obaj lubimy poezję (on, redaktor) i obaj kochamy Chopina. Zostaniesz nieczytanym - jak Lem. Wybierz! Stanąłem przed regałem z anglojęzycznymi książkami pełnymi dedykacji od amerykańskich poetów. Wziąłem Bukowskiego – Love is a dog from hell i zacząłem czytać: “people need me, I feel them (…), but if I see them too often I get sick”. Podszedłem do pianina „but I get out of tune”. Więc wróciłem i zacząłem pisać wiersze poza rytmem: o zapachu kawy, dymie papierosa. I o tamtej – nic. Trochę cyganiłem o Papuszy, o spotkaniu ślepca z Chrystusem i o planach – beznadziejnie. Raz, tylko raz wspomniałem o Moulin Rouge i artystach – właściwie to ona wspomniała, M.. A ja - przerzucając przez ramiona stetoskop, pomyślałem, że mogę się zapić, słuchając ich narzekań, zwymiotować – jak Bukowski – na czarne klawisze mojego pianina, zapalić papierosa wierszami, dwa otwarte znicze, stojące zbyt blisko umarłych. Przestać łykać tabletki, które tak trudno wygrzebuje się z blistra. Mogę po prostu spojrzeć na czarne drewno pod cieknącym kaloryferem, czarne klawisze, czarną politurę pianina – “this is my piano”, przecież, “better than sitting in a room with 3 or 4 people and their pianos”. Moja matka kołysze się obok, słuchając Chopina. „And they like it and do not like it”.  
    • Zeskrolowane myśli.  I rolka porannej kawy.  Zmęczony hasztag,  pięć lajków ...  Los świata? Prześlij na mesendżerze. Wydaje się być ciekawy ...   
    • Często ostatnio myślę, że bycie emerytem to przywilej dla wybranych. Byle zdrówko jeszcze, to i wszystko. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...