Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pałając mi.ością gorę jak stodoła
którą Jędrek petem wyzłocił onegdaj;
Jędrek z Andzią słodkie wspomnienia zachował,
a ja jeno popiół…Jak w piekle się szwendam.

Powiadają: życie to ość w gardle, menda
co się szwenda na dupie. Jeśli jak stodoła
pełna jest twoja pamięć, moje wczoraj wredna
pustka pustoszy. I pyta się, i wzywa – woła

poetów z orga w słownej pogrążonych orgii:
dajcie mi jakiej baby tak ze cztery morgi
bym i ja uprawiał rozkoszny ogródek
liryków księżycowych, miłosnych niezabudek.

A jeśli to nie baba, to co was tak dręczy,
że poezja czkawką tak po nocach męczy?

Opublikowano

I to jest właśnie wiersz najgorży. Autor ma świadomość, że to, co naskrobał, jest błazenadą. Dlatego ja uważam, że takie wiersze powinny wygrać ten konkurs, a nie wiersze Lilianny, które nie są najgorże, lecz najgorsze ;-)

Może prawda, że trochę za ambitny jak na zoned, ale ja to kupuję w calości. Już po pierwszy dwóch wersach wiedziałem, że będzie dobra zabawa.

Świetne i zabieram do Ulubionych.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Iście barok, połamana strofa z dylematyma, a i rym spod Częstochowy, gdy trza uderzyć w finale retorycznem pytaniem.
Można zrobić wiersz z niczego, zacząć od stodoły - dojść (przez liryczne łąki niezabudek) do pytań egzystencjalnych: jaki sens ma życie w państwie amazonek ;)
Polecam "Wielką ciszę" (film trwa prawie cztery godziny, ale jak uspokaja!)
;D
pzdr. b

Opublikowano

M. Krzywak.;
taaak...trzymam poziom winnego alkoholu we krwi!
:) J.S

amerrozzo.;
"Autor ma świadomość, że to, co naskrobał, jest błazenadą."
- dzięki! być Stanczykiem to honor;
:)) J.S

Tali Maciej;
mile widziany Tali Maciej!
:) J.S

Bogdan Zdanowicz.;
"Wielka cisza" bydzie oglondana, choć krzyżowanie tyłka 4 godziny to istne menczenstwo! ale "Dersu Uzała" oglondałem ośmiokrotnie po 3 godziny i zdzierżyłem...Mistrz Kurosawa to Artycha nieprześcigniony;
a co do fundamentu zonedu - wszak wszystko zaczyna sie od stodoły, i biblia ziemi powinna zaczynać sie od słów: Na Poczontku Była Stodoła...
:) j.s

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A co to ma do rzeczy, czyli do wiersza?
Pan się odnosi do ironii mojego komentarza, czy do brzmienia mojego internetowego imienia?
Pan się chyba próbuje lansowac na legendę , to dośc typowe u osób pijących

ole!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A co to ma do rzeczy, czyli do wiersza?
Pan się odnosi do ironii mojego komentarza, czy do brzmienia mojego internetowego imienia?
Pan się chyba próbuje lansowac na legendę , to dośc typowe u osób pijących

ole!

jeśli Adela nie pije, to znaczy, że jest wielbłądem;
ole!
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...