Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wczesna jesień, późne rano. Na Montmare
rozsuwają się chodniki i wychodzą
po kolei wszystkie brudy. Każda ulica ma

swoją patronkę; u nas Lulu
pieści butelkę i wkłada w nią język.
Mijają godziny, czerwony wiatrak

kręci się w przeciwną stronę. Rok 1927
afisz Toulouse-Lautreca zdążył mocno wypłowieć.
Ze Słowackiego został piszczel i czaszka
z bujną czupryną.

Pierwszy raz boimy się drugiej strony.


[listopad 2007]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak bym zaczął Karolino. Późne rano - brzydko brzmi moim zdaniem i 'ma' na końcu wersu też nie wygląda za dobrze. Wiersz ciekawy, ale znowu nie potrafię uchwycić kontekstu. Pozdrawiam

Tomeczku, narazie zostawiam, aczkolwiek
zastanowię się nad zmianami :P

pozdrawiam Karolcia :)
Opublikowano

Espeno, przez jakiś czas nie mogłam się odnaleźć w Twoich wierszykach, jakoś mi nie odpowiadały.
tym razem inaczej, podoba mi się bardzo, mam tylko dwie drobne uwagi:
- zmieniłabym jakoś 'późne rano' (coś nie pasuje)
-Każda ulica ma swoją patronkę - nie obyłoby się tutaj bez 'swoją'? może jeśli musi już być dookreślenie to 'jakąś'?
pozdrawiam, ola

Opublikowano

'późne rano' mnie też coś nie gra. Może by tak 'późny ranek' zamiast tego wstawić?
Pomijając 'rano' dwie pierwsze strofy w obecnym kształcie są dobre i nie widzę potrzeby zmian.

W dalszej części wiersza nie rozumiem znaczenia czerwonego wiatraka
i nie wiem, czy w afiszu nie chodzi czasem o coś więcej niż budowanie nastroju,
więc nie będę się wypowiadał.

Ogólne wrażenie pozytywne. Pozdrawiam.

Opublikowano

Ja ufam, Espence, jak napisała, tak napisała (pewnie dobrze ;). Do wiersza wrócę, a podoba się, oczywiście. Może nie tak bardzo, jak ostatni (tytuł mi wypadł, coś a Austrii ;), ale jednak.
Pozdrawiam cieplusiasto!

Opublikowano

tutaj dawno cię nie czytałem, a już nie mówię o skomentowaniu,
większość ma rację że to rano dziwnie brzmi zwłaszcza przy czytaniu na głos, jakby słowo urywało się w połowie
wiersz przypomniał mi chwile które spędziłem w te wakacje na Montmare z moją dziołszką(-:

więc przydało by się jeszcze odwiedzić to miejsce wczesną jesienią
9i choć obrazek z wiersza raczej smutaśny to i tak wychodzę z tąd z uśmiechem na twarzy
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Olesiu, czasami warto szukać, dobrze, że znalazŁaś :P.
późne rano zostaje. wiem, że jest dziwne, ale niech jest
trochę szorstkości.
patronka to nawiązanie, jak wiadomo, do nazw
ulic. jak wiemy każda ma inną.

pozdrawiam Karolina :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czerwony wiatrak symbolizuje
jakby powrót do przeszŁości. zwróć uwagę, że
początek tekstu nie mówi o czasie akcji, później
jest podany rok 1927.
Lautreca lubię jako malarza, artystę. wprowadzenie
jego prac miaŁo pogŁębić wizję tego artystycznego
miejsca w Paryżu.

dzięki za pozytyw

pozdrawiam Espena :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



wiesz, ja nie jestem jakimś robotem
albo wyrocznią ;)
pamiętaj, początkującym jest się
caŁe życie, zawsze jest coś nowego
do nauczenia.

wracaj ile chcesz, Braciszku :P

zdrówka Karolcia :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             jak najbardziej skromnym zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne, rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo - iście brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...